Wietnamscy żołnierze zostali w poniedziałek skierowani na ulice miasta Ho Chi Minh, najludniejszej metropolii kraju, by pilnować przestrzegania wprowadzonego tam lockdownu. Miasto stało się epicentrum największej fali zakażeń koronawirusem od początku pandemii.

W liczącym 9 mln mieszkańców Ho Chi Minhie wybuchła panika zakupowa, a ludzie starali się zgromadzić zapasy przed wejściem w życie restrykcji. Obowiązujący od poniedziałku lockdown jest surowszy niż wcześniejsze i oznacza zakaz wychodzenia z domów.

Żołnierze na ulicach sprawdzali w poniedziałek dokumenty mieszkańców i rozwozili żywność – podała Agencja Reutera, powołując się na świadków i miejscowe media.

Władze Ho Chi Minhu zaczęły ograniczać możliwość przemieszczania się na początku lipca, ale nie powstrzymało to wzrostu liczby infekcji, za co obwiniano nie dość surowe egzekwowanie przepisów.

Według ministerstwa zdrowia w Ho Chi Minhie odnotowano łącznie 176 tys. zakażeń koronawirusem i prawie 6,7 tys. zgonów na Covid-19. To ponad połowa z wszystkich 348 tys. infekcji wykrytych w Wietnamie i ok. 80 proc. spośród wszystkich blisko 8,3 tys. zgonów.

W ostatnich tygodniach władze skierowały do największego miasta i na okoliczne obszary prawie 14,6 tys. lekarzy i pielęgniarek, by pomóc przeciążonej służbie zdrowia. Pacjenci z łagodnymi objawami proszeni są o samoizolację w domach.

Wietnam nie został mocno doświadczony przez pandemię Covid-19 w ubiegłym roku, ale od kwietnia br. mierzy się z gwałtownym wzrostem liczby zachorowań, napędzanym bardziej zaraźliwym wariantem koronawirusa Delta. Wietnam jest wśród krajów z najniższym odsetkiem szczepień w regionie – w pełni zaszczepionych zostało dotąd ok. 1,8 mln spośród blisko 98 mln mieszkańców.