Myśliwce USA przeleciały nad Kabulem, by zapewnić nadzór i bezpieczeństwo operacji ewakuowania ludzi z Afganistanu; maszyny nie zeszły do "niskiego lotu" - powiedział w czwartek rzecznik resortu obrony John Kirby.
Kirby odniósł się w ten sposób do doniesień, że przelot F-18 nad Kabulem miał być "pokazem siły" USA wobec talibów. Dodał, że nie była to pierwsza taka misja, a celem było zapewnienie możliwości bezpośredniego wsparcia lotniczego w razie potrzeby.
Generał William Taylor z Centralnego Dowództwa USA poinformował, że wiele bram na lotnisko w Kabulu jest już otwartych, co powinno ułatwić do niego dostęp. Wojskowy podał, że do tej pory ewakuowano stamtąd około 7 tys. osób., z czego 2 tys. w ciągu ostatniej doby. Rzecznik Pentagonu dodał, że 300 spośród tych 2 tysięcy osób to obywatele USA.
Resort poinformował, że w porcie lotniczym jest obecnie ponad 5,2 tys. amerykańskich żołnierzy.
W środę prezydent USA Joe Biden powiedział, że siły amerykańskie pozostaną w Afganistanie, dopóki wszyscy Amerykanie nie zostaną ewakuowani, nawet jeśli oznacza to pozostanie tam po przyjętej dacie wycofania się 31 sierpnia.
Przed lotniskiem w Kabulu nadal trwa chaos, talibowie biją uciekinierów i strzelają w powietrze. Bojownicy kontrolujący dojazd do portu lotniczego wbrew wcześniejszym deklaracjom nie przepuszczają znacznej części uprawnionych do ewakuacji ludzi.
Mimo to przedstawiciele Pentagonu ocenili w czwartek, że porozumienie z talibami "działa" i nie było dotąd doniesień o próbach powstrzymania obywateli przed dotarciem na lotnisko. Gen. Taylor dodał, że nie doszło dotąd do żadnych wrogich incydentów między talibami i żołnierzami USA.