Nie przyjmiemy dużych grup uchodźców przybywających bezpośrednio z Afganistanu, zamiast tego każdy wniosek azylowy będzie rozpatrywany indywidualnie - oświadczył w środę szwajcarski rząd. Dodano, że rząd sprowadzi do kraju afgańskich współpracowników szwajcarskich instytucji.

Szwajcaria

Wizy humanitarne będą wydawane osobom, których życie jest w sposób bezpośredni i konkretny zagrożone, dodatkowo aplikujący o nie muszą mieć aktualne i bliskie związki ze Szwajcarią. Jak ogłosił rząd, do ubiegania się o wizę humanitarną nie wystarczy przynależność do grupy, której potencjalnie może grozić niebezpieczeństwo.

Szwajcarskie władze przekazały, że pracują nad sprowadzeniem do kraju 230 afgańskich pracowników szwajcarskiej agencji rozwojowej oraz członków ich rodzin. Działający od 2002 r. afgański oddział agencji został tymczasowo zamknięty, a ostatni pracujący w nim Szwajcarzy we wtorek wrócili do kraju.

W Afganistanie wciąż przebywa ok. 30 szwajcarskich obywateli, którzy chcą opuścić to państwo; władze pozostają z nimi w kontakcie i opracowują drogę ich ewakuacji do kraju - poinformował rząd w oświadczeniu.

Austria

Austriacki minister spraw wewnętrznych, Karl Nehammer, w wywiadzie dla dziennika "Die Welt" uznał, że sytuacja w Kabulu nie jest powodem do przyjmowania osób poszukujących ochrony. "Nie ma powodu, dla którego Afgańczyk miałby teraz przyjeżdżać do Austrii" - powiedział. Zamiast tego priorytetem jest teraz "rozmowa z krajami sąsiadującymi z Afganistanem, aby zapewnić ochronę i pomoc w regionie" - uważa minister.

"Nielegalna migracja, która przechodzi przez tuzin bezpiecznych krajów, i gdzie migranci po prostu wybierają kraj docelowy, musi zostać zatrzymana", powiedział minister spraw wewnętrznych Austrii przed mającymi się odbyć w środę konsultacjami ministrów spraw wewnętrznych UE.

Nehammer podkreślił, że w ciągu ostatnich pięciu lat Austria udzieliła ochrony ponad 130 000 osób, zajmując trzecie miejsce wśród państw członkowskich UE. W tym czasie "z Afganistanu przybyło prawie 35 000 osób - większość z nich to młodzi mężczyźni, którzy często mają niski poziom wykształcenia lub są analfabetami i stanowią duże wyzwanie dla systemu integracyjnego i społecznego" - powiedział.

W sprawie deportacji Afgańczyków Nehammer mówi: "Jeśli deportacje nie są już możliwe ze względu na ograniczenia określone w Europejskiej Konwencji Praw Człowieka, my jako Unia Europejska musimy rozważyć alternatywy" - powiedział. "Ośrodki deportacyjne w regionie wokół Afganistanu byłyby jedną z możliwości".

Z kolei burmistrz Innsbrucka w austriackim Tyrolu Georg Willi zaproponował w liście otwartym, że przyjmie w mieście uchodźców z Afganistanu - informuje w środę telewizja ORF. "Innsbruck dysponuje przestrzenią, może i chce oferować ochronę", stwierdził burmistrz . Willi zaapelował również, aby politycy zawsze działali w oparciu o prawa człowieka. "Nie ma alternatywy" - twierdzi burmistrz Innsbrucka.

Niemcy

Prawie dwie trzecie Niemców wyraża zaniepokojenie z powodu możliwej nowej fali uchodźców i powtórki sytuacji z 2015 r. – informuje w środę dziennik „Tagesspiegel”.

Jak wynika z sondażu, na który powołuje się „Tagespiegel”, większość obywateli obawia się, że w związku z rozwojem wydarzeń w Afganistanie do Niemiec ponownie napłynie duża liczba uchodźców. Prawie dwie trzecie (62,9 proc.) martwi się, że może się powtórzyć sytuacja z 2015 r. - wynika z danych instytutu badań opinii Civey dla „Augsburger Allgemeine”. Jedna trzecia badanych (30 proc.) jest przeciwnego zdania, a pozostali nie mają opinii na ten temat.

Tysiące Afgańczyków próbuje obecnie opuścić swój kraj po tym, jak radykalni islamscy talibowie skutecznie przejęli władzę w ciągu ostatnich tygodni. Szczególne zaniepokojenie sytuacją i możliwym napływem uchodźców wyrazili wyborcy skrajnej prawicy (AfD). Trzy czwarte spośród ankietowanych zwolenników Unii (CDU/CSU) i FDP także obawia się powtórki sytuacji z uchodźcami, podobnej do tej sprzed 6 lat. Wśród wyborców Zielonych obawy wyraziło 38,8 proc.

Gerald Knaus, ekspert do spraw migracji, ma ogromne wątpliwości co do prognoz mówiących, że z kraju po przejęciu władzy przez talibów może uciec nawet 5 mln Afgańczyków (takie zdanie wyraził m.in. federalny minister spraw wewnętrznych ). „To zdumiewające, skąd taka liczba może pochodzić. Została wzięta z niczego” – skomentował Knaus we wtorkowy wieczór w programie „RTL Direkt”. Jego zdaniem trudno będzie opuścić kraj w sytuacji, gdy granice sąsiednich państw są zamknięte. „Dyskusja powinna teraz dotyczyć tego, jak wydobyć ludzi, których chcemy ocalić, zamiast mówić o wyimaginowanej groźbie masowej migracji, która nie będzie miała miejsca w tej formie” – dodał Knaus, który jako ekspert był zaangażowany w ustalenia migracyjne pomiędzy UE a Turcją.

„W ciągu ostatnich 40 lat ponad 90 proc. afgańskich uchodźców znajdowało azyl w sąsiednich krajach: Iranie i Pakistanie. Kraje te od dziesięcioleci są przykładem solidarności i polityki integracyjnej. Większość przesiedleń Afgańczyków w ciągu ostatnich kilku miesięcy to wewnętrzne przesiedlenia na terenie własnego kraju. Potrzebują teraz pilnie wsparcia i pomocy humanitarnej” – skomentowała Katharina Lumpp, przedstawicielka UNHCR w Niemczech.

Podobnego zdania jest Steffen Angenendt z Fundacji Nauki i Polityki. Uważa on, że „ostrzeżenia o liczbie uchodźców, która miałaby być taka jak w latach 2015-16, są przesadzone. Wtedy w ciągu dwóch lat do Niemiec przybyło ponad 1,1 mln osób ubiegających się o azyl, większość z nich to byli Syryjczycy, dla których droga migracji była znacznie krótsza, a zatem mniej kosztowna, niż byłaby teraz dla Afgańczyków” – wyjaśnia Angenendt, cytowany przez „Tagesspiegel”.