Projekt kampusu Uniwersytetu Fudan w Budapeszcie budzi coraz większe emocje. Ujmując rzecz kolokwialnie, sprawa musi być poważna, skoro w ustawodawczym ekspresie, który towarzyszy realizacji inwestycji, pojawiła się wyrwa. A stanowi ją deklaracja szefa kancelarii premiera, który nazajutrz po protestach w stolicy, w których udział wzięło 10 tys. osób, stwierdził, że rząd dopuszcza poddanie pomysłu chińskiej szkoły pod referendum.

Fudan, jeden z najlepszych uniwersytetów na świecie, to oczko w głowie Viktora Orbána. To on od początku koordynuje wszystkie zagadnienia związane z umiejscowieniem uniwersytetu. Po wyrzuceniu Uniwersytetu Środkowoeuropejskiego George’a Sorosa, który za nową siedzibę obrał Wiedeń, Fidesz zintensyfikował zabiegi prowadzące do zacieśnienia współpracy z Chińczykami. Jak pisze Szabolcs Panyi, jeden z najlepszych węgierskich dziennikarzy śledczych, na łamach „China Observers” i Direkt36, już wiele lat temu prezes banku centralnego György Matolcsy mówił, że kooperacja chińsko-węgierska jest powiązana z Inicjatywą Pasa i Szlaku (BRI). W kwietniu minister innowacji i technologii László Palkovics i dyrektor Uniwersytetu Fudan Xu Ningsheng podpisali umowę o współpracy strategicznej, która umożliwia budowę filii szkoły w Budapeszcie. W dniu, w którym węgierska reprezentacja po raz pierwszy wybiegła na boisko w ramach mistrzostw Europy w piłce nożnej, Zgromadzenie Krajowe uchwaliło ustawę, na mocy której przekazano grunty pod zabudowę.
Inwestycja nazywa się Fudan Hungary University. Budynki o powierzchni zabudowy 520 tys. mkw. powstaną na 26 akrach, a łączna wartość inwestycji opiewa na 540 mld forintów (6,9 mld zł). Koszt realizacji przekracza wartość finansowania przez państwo wszystkich węgierskich uniwersytetów razem wziętych. Budowę zrealizuje państwo za chiński kredyt. Wykonawca zostanie wybrany bez przetargu, podobnie jak przy okazji budowy linii kolejowej Budapeszt–Belgrad, którą buduje Lőrinc Mészáros, kompan premiera z dzieciństwa. Szkołę promują władze Węgier, ale większość w radzie miejskiej ma opozycja. W sprzeciwie wobec projektu nazwała pobliskie ulice imionami Dalajlamy, Ujgurskich Męczenników i Wolnego Hongkongu. Opozycja ma po swojej stronie większość Węgrów. Według sondażu instytutu Rubikon z maja przeciw jest 66 proc. ankietowanych. Kampusu nie chce 89 proc. zwolenników partii opozycyjnych, a także 31 proc. wyborców koalicji rządzącej.
To, że rząd zaczął mówić o możliwości przeprowadzenia referendum w sprawie Fudan, rodzi kilka możliwych scenariuszy. Po pierwsze Fidesz chce uniknąć sytuacji, która ukształtowała opozycyjną partię Momentum, powstałą na gruncie sprzeciwu wobec organizacji Igrzysk Olimpijskich w Budapeszcie. Na mocy konstytucji w przypadku, gdy pod inicjatywą referendalną podpisze się 200 tys. osób, plebiscyt musi zostać zorganizowany. Dwukrotnie w ostatniej dekadzie opozycji udało się doprowadzić do rozpoczęcia przygotowań do rozpisania głosowania powszechnego, a ponieważ jego wynik był przesądzony, Fidesz zrobił krok wstecz, rezygnując z ponownego otwarcia sklepów w niedziele i organizacji igrzysk. Jest jednak interesujący wyjątek. Otóż pod referendum nie można poddać zobowiązań wynikających z umów międzynarodowych, a wciąż jest możliwe, że Fudan zostanie w ten sposób umocowany prawnie. Wówczas deklaracja rządu pozostawałaby bez jakiegokolwiek pokrycia.
Fudan jest uznawany za konia trojańskiego Chin i komórkę instalującą chińskich szpiegów w sercu Europy Środkowej. Istnieje ryzyko, że – jak już miało to miejsce w przypadku rosyjskiego Międzynarodowego Banku Inwestycyjnego (MBI) – placówka otrzyma status dyplomatyczny i zostanie wyłączona spod węgierskiej jurysdykcji. Fudan Hungary University może jeszcze przysporzyć Fideszowi kłopotów, biorąc pod uwagę pojawiające się pytania o konsekwencje zwiększania chińskich wpływów w regionie. Na razie Węgry dwukrotnie zablokowały wydanie przez Unię oświadczeń w sprawie postawy Chin wobec Hongkongu. Minister spraw zagranicznych Węgier argumentował, że UE i ChRL łączy zbyt wiele interesów gospodarczych, aby psuć ich relacje. Niebawem zresztą dojdzie zapewne do kolejnego węgiersko-chińskiego spotkania na najwyższym szczeblu.