Władze mogą amnestionować część więźniów z okazji 3 lipca, rocznicy wyzwolenia stolicy spod niemieckiej okupacji obchodzonej jako święto niepodległości.

Białoruskie władze mają surowiej karać opozycjonistów. Podpisana przez Alaksandra Łukaszenkę nowelizacja kodeksu karnego została opublikowana we wtorek, a zmiany wejdą w życie 16 czerwca. Tymczasem na liście więźniów politycznych prowadzonej przez organizację Wiosna jest już 476 osób. To rekord w historii łukaszenkowskiej Białorusi.
Za „publiczne wezwania do organizacji albo przeprowadzenia nielegalnych zgromadzeń, wieców, marszów ulicznych, demonstracji lub pikiet albo zachęcanie ludzi do udziału w takich zgromadzeniach masowych” będą grozić nie trzy, a pięć lat kolonii karnej. Zwiększono też górny wymiar kary za inne przestępstwa, które bywają pretekstem do prześladowań. Górny wymiar kary za okazywanie sprzeciwu funkcjonariuszom wzrośnie z pięciu do siedmiu lat, a za znieważenie symboli państwowych – z roku do trzech. Od tej pory będzie można karać nie tylko założycieli, lecz także działaczy „organizacji ekstremistycznych” (do sześciu lat dla aktywistów i do siedmiu dla liderów).
Za „rozpowszechnianie świadomie nieprawdziwych danych o sytuacji politycznej, gospodarczej, społecznej, wojskowej lub międzynarodowej Republiki Białorusi, statusie prawnym jej obywateli, działalności organów państwowych” będą grozić nie dwa, lecz cztery lata obozu, choć akurat ten przepis nie był ostatnio wykorzystywany. Do artykułu zabraniającego wzniecania nienawiści ze względów rasowych, narodowych lub religijnych (do pięciu lat za kratkami) dodano względy społeczne – „przynależność do grupy społecznej związanej z płcią, wiekiem, zawodem, wykonywaną pracą, miejscem zamieszkania lub inną identyfikacją społeczno-grupową”. Przepis jest rozmyty, ale pozwoli np. na karanie osób krytykujących działania milicji.
To już kolejna taka zmiana w kraju, w którym od ponad roku trwają represje, najszerzej zakrojone od czasów stalinowskich. W więzieniach i aresztach siedzi co najmniej 476 osób uznanych za prześladowanych ze względów politycznych, ale przez sprawy karne przewija się kilkakrotnie więcej osób, a procesy dopiero się zaczynają. Najgłośniejsze wyroki zapadły w sprawie dziennikarek Biełsatu Kaciaryny Andrejewej i Darji Czulcowej, które 18 lutego dostały po dwa lata za relację na żywo z wiecu upamiętniającego zamordowanego przez prorządową bojówkę demonstranta Ramana Bandarenkę, i w sprawie działaczy prawicy z liderem chadecji Pawłem Siewiaryńcem na czele (on sam dostał siedem lat za „organizację zamieszek”). Liczne wyroki zapadły także wobec szeregowych aktywistów lub uczestników ubiegłorocznych protestów.
Jednak wiele spraw wciąż się nie zakończyło. W aresztach siedzą niedoszli konkurenci Łukaszenki w wyborach, Wiktar Babaryka (oskarżony o nieprawidłowości podatkowe z czasów, gdy kierował Biełgazprombankiem), Siarhiej Cichanouski (mężowi Swiatłany postawiono cztery zarzuty) i Mikałaj Statkiewicz (zarzuca mu się „organizację działań rażąco naruszających porządek publiczny”). Wszyscy trzej zostali zatrzymani wiosną 2020 r. Od września 2020 r. na proces czeka Maryja Kalesnikawa ze sztabu Babaryki i Cichanouskiej. Od marca 2021 r. siedzą oskarżeni o szykowanie przewrotu: lider Partii BNF Ryhor Kastusiou oraz wywiezieni z Moskwy prawnik Juraś Ziankowicz i politolog Alaksandr Fiaduta. Od 23 maja w areszcie przebywa Raman Pratasiewicz, były redaktor naczelny kanału Nexta, wyprowadzony z samolotu Ryanaira, który władze zmusiły do lądowania w Mińsku.
W ostatnich dniach pojawiły się informacje, że aresztowani są zachęcani do pisania do Łukaszenki wniosków o ułaskawienie. „Nasza Niwa” podaje, że takie propozycje padły przynajmniej w trzech koloniach karnych. Amnestia miałaby zostać ogłoszona z okazji obchodzonego 3 lipca dnia niepodległości. W zamyśle byłby to środek służący łagodzeniu napięć w relacjach z Zachodem. Na razie wypuszczono m.in. trzy działaczki polskiej mniejszości, które zmuszono do emigracji nad Wisłę. W areszcie wciąż siedzi szefowa Związku Polaków na Białorusi Andżelika Borys i szef rady naczelnej ZPB Andrzej Poczobut. Rzeczniczka Łukaszenki Natalla Ejsmant twierdziła, że uwolnienie trzech Polek to efekt wstawiennictwa eksprezydenta Kazachstanu Nursułtana Nazarbajewa. Według wczorajszej „Rzeczpospolitej” polska dyplomacja faktycznie skorzystała z pośrednictwa Astany.
W czwartek w Parlamencie Europejskim ma być głosowana rezolucja potępiająca represje władz Białorusi wobec przedstawicieli mniejszości polskiej, wzywająca do uwolnienia więźniów politycznych oraz zawierająca apel o „zbadanie możliwej roli Rosji w aktach terrorystycznych popełnianych przez reżim białoruski”.
W więzieniach i aresztach na Białorusi siedzi co najmniej 476 osób uznanych za prześladowanych ze względów politycznych