Unijna agencja z siedzibą w Warszawie nie radzi sobie ze swoimi zadaniami – ocenił Europejski Trybunał Obrachunkowy. Z jej działalnością wiązano duże polityczne oczekiwania.

Europejski Trybunał Obrachunkowy (ETO) to kolejna instytucja, która bierze pod lupę działalność Frontexu. Jego problemy zaczęły się w październiku 2020 r., kiedy europejscy pogranicznicy działający na Morzu Egejskim zostali oskarżeni o udział w odpychaniu łodzi z migrantami. Ręka w rękę z greckimi funkcjonariuszami mieli zawracać ludzi próbujących przedostać się z wód tureckich na greckie, co oznaczało, że łamano ich prawo do ubiegania się o azyl. Szef Frontexu Fabrice Leggeri odpierał zarzuty. Twierdził, że nie ma wystarczających dowodów na udział europejskich pograniczników w takich praktykach.
Ale działalność agencji zaczęła przykuwać uwagę kolejnych organów. Śledztwo wszczął Europejski Urząd ds. Zwalczania Nadużyć Finansowych (OLAF), który według medialnych doniesień przeszukał biura Frontexu w Warszawie. Sprawie zaczął przyglądać się także europejski ombudsman, a Parlament Europejski zawiesił zaakceptowanie sprawozdania finansowego Frontexu za 2019 r., wzywając agencję do wyjaśnienia sprawy do III kwartału tego roku. Jeśli się to nie uda, izba może nie udzielić absolutorium, chociaż do tej pory PE nigdy nie skorzystał z takiej możliwości wobec żadnego z europejskich organów, których sprawozdania finansowe co roku kontroluje. Eurodeputowani powołali także grupę roboczą do zbadania działalności Frontexu.
Wczoraj własny, bardzo krytyczny wobec działań Frontexu raport opublikował Europejski Trybunał Obrachunkowy. Organ ten działa niczym polska Najwyższa Izba Kontroli. Kontrolę wszczęto w styczniu 2020 r., przyglądano się jego działalności w Polsce i we Włoszech. Trybunał doszedł do wniosku, że agencja nie jest wystarczająco skuteczna we wspieraniu państw członkowskich w zarządzaniu granicami zewnętrznymi UE. Tymczasem wzmocnienie Frontexu miało stać się odpowiedzią UE na kryzys migracyjny. – Przed Frontexem stawiano kolejne zadania i doszło do tego, że agencja wzięła na siebie więcej zadań, niż jest sobie realnie w stanie poradzić. To była decyzja polityczna, którą podjęto bez właściwej oceny jej skutków – podkreśla w rozmowie z DGP Leo Brincat, członek ETO odpowiedzialny za kontrolę we Fronteksie.
Polska była jednym z dwóch krajów, w których przeprowadzono kontrolę, nie tylko ze względu na to, że agencja ma tu siedzibę, ale też dlatego, że polska granica jest zewnętrzną granicą UE. Jakie wnioski z wizyty w Polsce? Frontex może doprowadzić do znaczącego drenażu kadr państw członkowskich. – Nie chodzi jedynie o wyniki kontroli w Polsce, bo to samo wyniknęło we Włoszech oraz z kwestionariuszy, które otrzymaliśmy od innych krajów. Jest obawa o drenaż mózgów; o to, że ludzie zaczną odpływać np. ze Straży Granicznej w Polsce do Frontexu, gdzie warunki są nieco inne. To się oczywiście odbędzie kosztem służb krajowych – podkreśla członek Europejskiego Trybunału Obrachunkowego. Kraje członkowskie będą więc przegranymi netto całego procesu wzmacniania ochrony granic zewnętrznych UE. – Oczywiście nie należy tu winić samego Frontexu, ale ocenę całego procesu powinna wziąć na siebie Komisja Europejska. Mówimy o wielkim projekcie, bo przecież Frontex może stać się instytucją o największej liczbie pracowników – dodaje Brincat.
Europejska agencja będzie musiała znacząco zwiększyć personel w nadchodzących latach. Od powołania w 2004 r. uprawnienia agencji były stopniowo rozszerzane, a budżet zwiększany. W ubiegłym roku Frontex dysponował kwotą 460 mln euro, tymczasem na początku działalności jego budżet wynosił ledwie 19 mln euro. Ale to nie koniec, bo na fali kryzysu migracyjnego agencja otrzymała kolejne uprawnienia. Wraz z nimi jej bud żet ma się podwoić. Do 2027 r. Frontex ma zatrudniać 10 tys. pracowników, tylko w tym roku liczba zatrudnionych ma się zwiększyć do 6500, podczas gdy jeszcze w 2019 r. liczba zatrudnionych wynosiła 750 osób. Tymczasem Europejski Trybunał Obrachunkowy uznał, że Frontex nie jest przygotowany na kolejne rozszerzenie mandatu, bo do tej pory nie podjął koniecznych działań, by dostosować strukturę organizacyjną do uprawnień przyznanych mu wcześniej w 2016 r.
Frontex bazuje na współpracy z krajami członkowskimi. Bardzo ważna jest więc wymiana danych z poszczególnymi stolicami unijnymi, która w ocenie ETO czasami zawodzi, przez co działania nie zawsze są podejmowane na podstawie kompletnych informacji. – Rekomendujemy, by Frontex skupił najpierw na realizacji zadań powierzonych jeszcze w 2016 r., bo w obecnej sytuacji nie jest w stanie realizować zadań powierzonych mu dwa lata temu – dodaje Leo Brincat. Europejski Trybunał Obrachunkowy przygląda się też temu, w jaki sposób przebiega odsyłanie migrantów, którym odmówiono w Europie azylu do kraju pochodzenia. Sprawozdanie na ten temat zostanie opublikowane we wrześniu.