Czeskie ministerstwo obrony w poniedziałek zaprzeczyło, że w składach amunicji, które wybuchły w 2014 r., przechowywano materiały zakazane na mocy umów międzynarodowych. O rzekomym składowaniu tam zakazanych min mówiła rzeczniczka rosyjskiego MSZ Maria Zacharowa.

Rzecznik resortu obrony Jan Pejszek napisał w komunikacie, że jest to klasyczny przypadek szerzenia dezinformacji.

„Takie zarzuty są nieprawdziwe” - oświadczył. Według niego Republika Czeska wypełnia wszystkie swoje międzynarodowe zobowiązania prawne, w tym zobowiązania wynikające z konwencji ottawskiej, która zakazuje stosowania, składowania i produkowania min przeciwpiechotnych oraz przewiduje ich zniszczenie.

Jak przekazał Pejszek, w magazynach w Vrbieticach przechowywane były jedynie korpusy min, bez materiałów wybuchowych i zapalników. Jego zdaniem potwierdził to sąd w Zlinie, który w 2016 roku zajmował się wybuchem. Zginęły w nim dwie osoby.

Rzecznik dodał, że cały majątek spółek prawa handlowego, który znajdował się w składach w Vrbieticach w 2014 r., przechowywany był na mocy obowiązujących umów dzierżawy z państwowym przedsiębiorstwem Vojensky Technicky Ustav.

"Wszyscy najemcy posiadali ważne licencje i zezwolenia na utylizację tego materiału. I jako jego właściciele byli za niego odpowiedzialni zgodnie z prawem i umowami” - oznajmił.

Napisał też, że rosyjskie zarzuty o zakazanych materiałach w Vrbieticach są klasycznym przykładem szerzenia dezinformacji.

Zacharowa powiedziała w niedzielę, powołując się na niemieckie media, że w magazynach składowano także miny przeciwpiechotne. Jej zdaniem Czechy muszą jasno powiedzieć społeczności międzynarodowej, jaka broń była przechowywana w magazynach w Vrbieticach.

Eksplozje - według czeskich władz - najprawdopodobniej mają związek z działającymi na terytorium Republiki Czeskiej agentami rosyjskiego wywiadu wojskowego GRU. Takie informacje władze przedstawiły w sobotę 17 kwietnia i wydaliły z Pragi 18 pracowników rosyjskiej placówki. Rosja wydaliła w odpowiedzi 20 Czechów.