Ostra polityka prezydenta wobec obozu prorosyjskiego poprawiła jego notowania sondażowe.

W sobotę prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski anulował dekrety rządzącego w latach 2010–2014 Wiktora Janukowycza o powołaniu dwóch członków Sądu Konstytucyjnego (KSU), w tym dotychczasowego przewodniczącego. Eksperci mówią o rażącym złamaniu konstytucji, ale Zełenski w tej kwestii czuje poparcie większości społeczeństwa i Zachodu.
Wcześniej Rada Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony (RNBO), odpowiednik polskiego Biura Bezpieczeństwa Narodowego, zarządziła audyt dekretów wydanych przez Janukowycza pod kątem zagrożeń dla państwowości. Prezydent powołał się właśnie na tę decyzję RNBO. „Niektórzy sędziowie KSU powołani przez Wiktora Janukowycza wciąż sprawują swoje funkcje, zagrażają niezależności państwowej i bezpieczeństwu narodowemu Ukrainy, co narusza konstytucję, prawa i wolności człowieka i obywatela” – czytamy w uzasadnieniu. W efekcie stanowiska stracili przewodniczący KSU Ołeksandr Tupycki i sędzia Ołeksandr Kasminin, powołani odpowiednio w maju i wrześniu 2013 r.
Decyzję ostro skrytykował w portalu LB.ua były wiceszef KSU Wołodymyr Szapował. – Czy dekret jest zgodny z konstytucją? A kogo obchodzi w tym kraju konstytucja? Niestety, nie żartuję. Najważniejsze, że naród to popiera – szydził. – Odwołają się od dekretu do ukraińskich sądów, a potem do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Sądzę, że przed ETPC wygrają. Na razie jesteśmy świadkami nadużycia władzy czy nawet tendencji dyktatorskich – dodawał prawnik Łeonid Jemeć z opozycyjnej Solidarności Europejskiej. Eksperci podkreślają, że ukraińskie przepisy nie przewidują możliwości anulowania dekretów poprzednich prezydentów. Prawnicy Zełenskiego przypominają jednak o domniemaniu konstytucyjności aktów prawnych. Jak tłumaczą, dopóki inaczej nie stwierdzi KSU lub nie wypowie się w tej sprawie Sąd Najwyższy, dekret będzie obowiązywać.
Konflikt trwa od kilku miesięcy. 27 października 2020 r. sędziowie rozmontowali system walki z łapownictwem, uznając za niekonstytucyjne przepisy, na których podstawie działały Narodowa Agencja Zapobiegania Korupcji i Narodowe Biuro Antykorupcyjne. Z dnia na dzień nielegalna okazała się weryfikacja deklaracji majątkowych urzędników. Sędziowie działali częściowo we własnej sprawie, ponieważ niedługo przed posiedzeniem media opisały, jak sędzia Tupycki ukrył nabycie nieruchomości na okupowanym przez Rosję Krymie, łamiąc obowiązki antykorupcyjne i de facto uznając aneksję, ponieważ transakcja została przeprowadzona zgodnie z prawem rosyjskim. Zełenski zareagował przesłaniem do parlamentu projektu ustawy rozwiązującej dotychczasowy skład KSU. Pomysł był niezgodny z konstytucją, ale wsparli go ambasadorowie państw grupy G7, czyli najważniejszych krajów Zachodu i Japonii.
Ze względu na kontrowersje w klubie parlamentarnym prezydenckiego Sługi Narodu (SN) Zełenski musiał się z tej koncepcji wycofać. Zamiast tego postanowił rozwiązać sprawę punktowo. W grudniu parlament przywrócił w złagodzonej wersji część podważonych przez KSU przepisów, dzięki czemu instytucje antykorupcyjne mogły wznowić funkcjonowanie. 28 grudnia prokuratora generalna postawiła Tupyckiemu zarzut przekupienia świadka. Następnego dnia prezydent na dwa miesiące pozbawił go funkcji sędziego KSU, a w lutym przedłużył decyzję o kolejny miesiąc. Sędzia tej decyzji nie uznał i zapowiedział, że wciąż będzie pełnił obowiązki. Przed tygodniem funkcjonariusze Państwowej Służby Ochrony nie wpuścili go do budynku, przez co nie odbyło się posiedzenie KSU. Sytuacja powtórzyła się także wczoraj.
Od dojścia do władzy w USA Joego Bidena ukraińskie władze podjęły szereg decyzji wymierzonych w działaczy prokremlowskich. Sankcjami objęto m.in. lidera Platformy Opozycyjnej O Życie (OPZŻ) Wiktora Medwedczuka, byłego prezydenta Janukowycza i premiera z jego czasów Mykołę Azarowa. Wstrzymano też nadawanie trzech powiązanych z Medwedczukiem kanałów telewizyjnych. Taka polityka podoba się dużej części Ukraińców. Po nałożeniu sankcji na Medwedczuka pozytywnie oceniło je 58 proc. ankietowanych, a przeciwnego zdania było 28 proc. Sondażowe notowania SN poszły w górę, za to zmalała popularność OPZŻ. W styczniu obie partie praktycznie się zrównały, tymczasem w ostatnim badaniu ośrodka Rejtynh SN pokonuje OPZŻ stosunkiem 21 : 15. Wzrosły też notowania Zełenskiego, który w I turze mógłby liczyć na 25 proc. głosów, a w II turze – na przekonujące zwycięstwo nad dowolnym rywalem.