Jeśli wierzyć sondażom, Viktora Orbána – rządzącego Węgrami nieprzerwanie od 15 lat i mającego za sobą łącznie 19 lat na stanowisku premiera – czekają trudne miesiące kampanii przed wyborami parlamentarnymi zaplanowanymi na kwiecień 2026 r. Z grudniowego sondażu instytutu IDEA wynika, że poparcie dla jego ugrupowania Fidesz wynosi 28 proc., co plasuje je za opozycyjną Partią Szacunku i Wolności (Tisza), prowadzącą z wynikiem 35 proc.
Ale na cztery miesiące przed wyborami Tisza notuje stagnację, podczas gdy Fidesz stopniowo odrabia straty. W niektórych sondażach przewaga Tiszy zmniejszyła się z 10 do 5 pkt proc. Obserwatorzy wiążą to z nową strategią kampanijną Orbána, polegającą na masowych transferach finansowych, obniżkach podatków oraz rozszerzaniu świadczeń socjalnych.
Orbán nie ogranicza się przy tym do zapowiedzi działań, które miałyby wejść w życie dopiero po wyborach. Na początku 2026 r. wejdzie w życie dożywotnie zwolnienie z podatku dochodowego dla matek wychowujących dwoje dzieci. Z kolei w lutym, dwa miesiące przed wyborami, emeryci otrzymają 13., a nawet 14. emeryturę.
Równocześnie politycy Fideszu oskarżają lidera opozycji Pétera Magyara o bycie „najemnikiem Brukseli”, ukraińskim agentem oraz podżegaczem wojennym, który rzekomo dąży do przymusowego wcielania Węgrów do wojska. Jego ugrupowanie przedstawia się przede wszystkim jako siła polityczna dążąca do odsunięcia Fideszu od władzy, starając się nie antagonizować żadnych wyborców.
Czy Izraelczycy obalą Bibiego?
Z kolei koniec politycznej kariery Binjamina Netanjahu ogłaszano już wielokrotnie. Ostatni raz po 7 października 2023 r., gdy doszło do ataku Hamasu na Izrael. Wielu Izraelczyków wierzyło wówczas, że tragedia, za którą znaczna część społeczeństwa obwiniła premiera, doprowadzi do przedterminowych wyborów do Knesetu. Tak się jednak nie stało i głosowanie odbędzie się zgodnie z kalendarzem, 1 listopada 2026 r.
Obecnie większość sondaży wskazuje na przewagę szerokiej koalicji partii opozycyjnych, choć kierowany przez Netanjahu Likud wciąż pozostaje najsilniejszym ugrupowaniem na izraelskiej scenie politycznej, z poparciem na poziomie ok. 26 proc. (taki wynik przynosi grudniowe badanie pracowni Jossi Taktika).
Na ostateczny rezultat wyborów może wpłynąć nie tylko zmęczenie Izraelczyków wieloletnimi aferami korupcyjnymi „Bibiego”, lecz także nadchodzące decyzje samego premiera. Wieloletni szef rządu, który łącznie spędził na tym stanowisku 18 lat, próbuje obecnie przekonać prezydenta Stanów Zjednoczonych Donalda Trumpa do ponownego uderzenia na Iran. Podczas poniedziałkowego spotkania obu przywódców w Białym Domu amerykański prezydent zasugerował, że Waszyngton rozważy dalsze działania militarne wobec Teheranu, jeśli Iran odbuduje swój program nuklearny lub zdolności rakietowe. Zapytany, czy Stany Zjednoczone poparłyby izraelski atak wymierzony w irański program rakietowy, Trump odpowiedział, że „jeśli będą kontynuować program rakietowy, to tak”.
Nowa strategia kampanijna Orbána polega na oferowaniu masowych transferów finansowych, obniżek podatków oraz rozszerzaniu świadczeń socjalnych
Demokraci ruszają do boju
Czarne chmury zbierają się jednak także nad Donaldem Trumpem oraz jego Partią Republikańską. Ugrupowanie urzędującego prezydenta niemal zawsze traci miejsca w Izbie Reprezentantów podczas wyborów śródka kadencji, które w większości kraju odbędą się w listopadzie 2026 r. Taki scenariusz powtarzał się w 20 z ostatnich 22 głosowań. Oba wyjątki wynikały ze szczególnych okoliczności – jednym z nich był zamach terrorystyczny z 11 września 2001 r. W jego następstwie poparcie dla ówczesnego prezydenta George’a W. Busha gwałtownie wzrosło i w dniu wyborów sięgało 63 proc.
Na razie wiele wskazuje na to, że historyczny trend się utrzyma. Partia Demokratyczna dostała ostatnio wiatru w żagle po serii wyborczych sukcesów, od zwycięstwa Zohrana Mamdaniego w wyścigu o fotel burmistrza Nowego Jorku po triumfy w wyborach gubernatorskich w Wirginii i New Jersey. W dużej mierze było to efektem skutecznego przekazu gospodarczego.
Po miesiącach politycznej stagnacji demokraci doszli do wniosku, że skupienie się na kwestii przystępności cenowej, czyli „affordability”, stanowi ich najlepszą szansę na odbudowę poparcia w sondażach także przed wyborami śródokresowymi. Dzieje się to w momencie, gdy od Trumpa zaczynają częściowo odwracać się również przedstawiciele ruchu MAGA, czyli jego bazy wyborczej. Zarzucają swojemu prezydentowi nie tylko brak konkretnych działań na rzecz obniżenia kosztów życia, lecz także nadmierne skupienie się na polityce zagranicznej kosztem problemów wewnętrznych. ©℗