Słowa prezydenta Donalda Trumpa — wypowiedziane na pokładzie Air Force One — sprawiły, że dyskusja na temat przekazania Ukrainie rakiet Tomahawk przybrała szczególnie ostry ton. „ Rozmawialiśmy o broni, której potrzebują, o rodzajach broni, której potrzebują, bardzo potrzebują Patriotów, bardzo chcieliby mieć tomahawki. (...) Rozmawialiśmy o tym i tak dalej, zobaczymy. Szczerze mówiąc, będę musiał chyba porozmawiać z Rosją (...). Czy chcą, żeby Tomahawki zmierzały w ich kierunku? Nie sądzę” — powiedział Trump.

To zdanie otwierzyło nowy rozdział w debacie o wsparciu dla Kijowa — ale co właściwie oznacza „Tomahawk dla Ukrainy”? Czy te pociski są rzeczywiście „superbronią”, jak niektórzy je nazywają?

Tomahawk, rakiety manewrujące i zasięg 1600 km — czym są te pociski?

Tomahawk (seria BGM-/UGM-/RGM-109) to poddźwiękowy pocisk manewrujący zaprojektowany do rażenia celów naziemnych i nawodnych wystrzeliwany z pokładu okrętów nawodnych lub podwodnych. W wersjach lądowych TLAM oraz morskich SLCM system Tomahawk przeszedł dekady modernizacji — od bloków „I” po czwartą generację, tzw. Tactical Tomahawk (Block IV). Najważniejsze dane techniczne, które decydują o jego „supermocy”: zasięg, precyzja nawigacji, niska wykrywalność dla radarów oraz możliwość programowania profilu lotu. Jednym słowem - to superbroń zdolna trafiać precyzyjnie w cel z odległości dzielącej Warszawę od Paryża.

Tomahawk ma prędkość przelotową około 880 km na godz. W porównaniu do broni hipersonicznej - testowanej również przez Rosjan, której prędkość sięga nawet ponad 20 tys. km na godz. to niewiele. Rakieta potrafi jednak poruszać się na niskim pułapie, ma małe odbicie radarowe i niską emisję ciepła czynią ją trudną do wykrycia przez radary i systemy IR.

Za namierzanie celu w pocisku odpowiada kilka systemów a dokłądnie połączenie inercyjnego systemu nawigacyjnego z GPS (NAVSTAR), systemem TERCOM oraz systemem DSMAC (Digital Scene Matching Area Correlation). To sprawia, że precyzja w nowszych wersjach spada sięga od kilku do kilkunastu metrów. Tomahawk Block III wprowadzono dodatkowo odbiornik GPS i DSMAC 2A, co jeszcze zwiększyło celność i niezawodność.

Parametry sprawiają, że Tomahawk może uderzać głęboko na terytorium przeciwnika z minimalną ekspozycją.

Historia jak z filmu: od SALT I do koszyków bitewnych

Pomysł Tomahawka zrodził się na początku lat 70. XX wieku, w cieniu traktatu SALT I. Projekt sięga 1972 r., a prace przyspieszyły w latach 1970.–1980. Najważniejsze etapy:

  • 1972–1976: prace studyjne i wybór koncepcji SLCM (Sea-Launched Cruise Missile).
  • 1980–1983: testy morskie, próby z wyrzutni torpedowych i VLS, starty z okrętów nawodnych i podwodnych.
  • 1983: gotowość operacyjna pierwszych Tomahawków Block I (TLAM-N z głowicą nuklearną oraz TASM przeciwokrętowy).
  • Lata 80.–90.: rozwój wersji konwencjonalnych TLAM-C/D (Block II) oraz dalsza modernizacja (Block III, Block IV).
  • 1991: wycofanie odmian z głowicami jądrowymi TLAM-N po decyzjach administracji (m.in. oddanie broni nuklearnej z rad nadzorczych).

Od lat 90. do dziś pocisk był szeroko używany w konfliktach m.in. w operacjach w Zatoce Perskiej (1991), Bośni (1995), operacji Desert Strike (1996), w Kosowie (1999), w Afganistanie (2001–2002) i w Iraku (2003).

Pierwsze wersje Tomahawka miały ograniczenia (np. brak możliwości zmiany celu po odpalenia), które doprowadziły do kolejnych modernizacji przez dodanie GPS, DSMAC 2A, większych zbiorników paliwa i nowocześniejszych silników. Efektem jest rakieta bardziej elastyczna, z większym zasięgiem i precyzją.

Tomahawk w boju: statystyki i kontrowersje

Tomahawki były używane szeroko i efekt ich działań bywał oceniany różnie. Według notatek, US Navy planowała 297 odpalonych pocisków, z czego 290 faktycznie wystrzelono, a 242 trafiły w wyznaczony cel — to statystyka mówiąca o skuteczności, ale także o stratach i błędach w systemie planowania i nawigacji. W czasie wojny w Zatoce Perskiej (1990–1991) Tomahawki Block II miały celność ocenianą na 80–85 procent, choć niektóre źródła podawały, że dokładność ta mogła być zawyżona i mniej niż jedna czwarta pocisków rzeczywiście trafiła w zaprogramowane cele. To przypomina, że nawet najlepsze technologie mają swoje ograniczenia operacyjne.

Jak działają Tomahawki? Od momentu odpalenia do trafienia celu

Procedura odpalenia i lotu Tomahawka to proces złożony, zaprojektowany tak, by minimalizować wykrycie i maksymalizować szansę trafienia.

W pierwszy etapie silnik startowy na paliwo stałe wynosi pocisk ponad powierzchnię (występuje inna procedura dla wyrzutni nawodnych vs. torpedowych w okrętach podwodnych — w tym ostatnim przypadku pocisk wypychany jest z wyrzutni w kapsule, wynurza się nad wodą i tam zapala silnik startowy).

W następnym, po odrzuceniu startowego uruchamiany jest silnik turbowentylatorowy (np. Williams F107), który zapewnia przelotową prędkość około 880 km/h. Pułap przelotu to ok. 15 m, w ostatniej fazie 2–5 m nad ziemią (niskie loty utrudniają wykrycie).

W tym czasie działa już nawigacja czyli kombinacja systemów: inercyjnego TAINS, TERCOM (terrain contour matching), GPS (NAVSTAR) i DSMAC (Digital Scene Matching Area Correlation). TERCOM porównuje trójwymiarową mapę terenu z obrazem z czujników, DSMAC dopracowuje precyzję poprzez analizę obrazu celu. Dzięki temu tomahawk rzadziej „gubi” cel nawet po dużych odchyleniach kursu.

Ostatnim etapem są Manewry końcowe. Przed uderzeniem możliwe są manewry typu „pop-up” (wzniesienie i nurkowy atak) albo detonacja tuż nad celem (PWD) — dodatkowe opcje używane są zależnie od charakteru celu.

Koszt wystrzelenia pocisku to około 1,5 mln dolarów.

Tomahawk jako „nowy etap agresji”. Polityczne konsekwencje transferu

Zełenski zapewnił, że rakiety, które Ukraina ewentualnie uzyska — o ile USA wyrażą na to zgodę — będą wykorzystywane jedynie do atakowania celów wojskowych w Rosji. To obietnica, która ma ograniczyć polityczne i prawne argumenty przeciw przekazaniu superdokładnej broni dalekiego zasięgu. Nie zmienia to faktu, że atak pociskami oznaczałby wkroczenie w nową fazę wojny.

- Szczerze mówiąc, powiedziałem prezydentowi Zełenskiemu, że Tomahawki to nowy etap agresji (...) Najpierw porozmawiałbym z Putinem i mógłbym powiedzieć: "słuchaj, jeśli ta wojna nie zostanie rozstrzygnięta, wyślę im Tomahawki" — powiedział Donald Trump na pokładzie Air Force One

Rosja ostrzegła już o „ostrej odpowiedzi” w przypadku przekazania amerykańskich rakiet manewrujących Ukrainie — i te reakcje nie są czczą retoryką.ji przekazania takiej broni.