Po gwałtownym załamaniu kursów, do którego doszło wiosną, gdy prezydent Donald Trump w „dzień wyzwolenia” ogłaszał podwyżki ceł dla większości partnerów handlowych Stanów Zjednoczonych, na amerykańskim rynku akcji nie ma śladu. Indeks S&P 500 ma za sobą pięć kolejnych miesięcy zakończonych na plusie. Na zamknięciu poniedziałkowej sesji wskaźnik po raz 31. w tym roku ustanowił historyczny rekord, dochodząc do poziomu 6740,28 pkt. W podniesionej w ostatnich tygodniach prognozie analitycy Deutsche Banku oceniają, że na koniec roku S&P 500 dojdzie do 7 tys. pkt.
Hossy nie jest zagrożona, ale atmosfera gęstnieje
– Po stronie czynników fundamentalnych nie ma przesłanek sugerujących, że hossa może się zakończyć. Jednak w ostatnich tygodniach na rynku zapanował powszechny optymizm. W szczególności wśród inwestorów indywidualnych zrodziła się dawno niewidziana ekscytacja inwestycjami o podłożu spekulacyjnym. Atmosfera jest podobna jak w 2021 roku, gdy po trzech latach wzrostów, kolejne 12 miesięcy S&P 500 zakończył spadkiem – mówi Jarosław Niedzielewski, dyrektor departamentu inwestycji w Investors TFI.
Popularnym terminem odnoszącym się do motywów podejmowania decyzji inwestycyjnych jest w ostatnich tygodniach FOMO (Fear of Missing Out). „Lęk przed przegapieniem” wzrostu notowań najczęściej pojawia się w kontekście szybko rosnących notowań złota, ale FOMO można dostrzec również na rynku akcji. Przykład? Wzrost notowań firmy AMD na poniedziałkowej sesji o 24 proc. Jeden z czołowych producentów chipów poinformował o podpisaniu umowy z OpenAI, twórcą ChatGPT. OpenAI zamierza budować centra danych do trenowania modeli sztucznej inteligencji, w oparciu o mikroprocesory AMD. Wartość umowy nie została ujawniona. Lisa Su, prezes AMD, stwierdziła, że do jej firmy popłyną dziesiątki miliardów dolarów nowych przychodów w najbliższych pięciu latach.
Jeszcze kilka miesięcy wcześniej, gdy Chiny publikowały model sztucznej inteligencji DeepSeek, inwestorzy mieli wątpliwości, czy liczone w setkach miliardów dolarów rocznie inwestycje czołowych amerykańskich korporacji technologicznych mają sens i przyniosą w przyszłości spodziewane efekty. Obecnie myślenie jest zupełnie inne – im większa umowa i deklarowane inwestycje, tym lepiej dla notowań akcji.
Powrót meme stocks
Niemniej ciekawe rzeczy dzieją się jednak za plecami największych przedsiębiorstw. Podobnie jak przed czterema laty, wróciła moda na kupowanie tzw. meme stocks. To firmy o mniejszej wartości rynkowej, często w wątpliwej kondycji finansowej, które za cel obrali sobie inwestorzy indywidualni, organizujący się za pośrednictwem mediów społecznościowych. Sztandarowym przykładem meme stocks jest w ostatnich tygodniach spółka Opendoor Technologies, której notowania poszły w górę o 1800 proc. w ciągu 10 tygodni. Na jednej z sesji przez rynek przeszło 1,9 mld akcji (wobec niecałych 740 mln wyemitowanych przez spółkę), co stanowiło 10 proc. całego obrotu w danym dniu na NYSE.
Notowania Robinhood Markets, mającego opinię ulubionego brokera inwestorów obracających meme stocks, poszły w tym roku w górę 290 proc. Cena akcji doszła do 150 dol., wobec 85 dol. pod koniec 2021 r., gdy poprzednio spółka znajdowała się w centrum zainteresowania.
Do zainicjowania korekty brakuje jakiegoś czynnika, który wzbudziłby wśród inwestorów wątpliwości, czy wszystko rzeczywiście zmierza w dobrym kierunku. Mógłby nim być na przykład raport z amerykańskiego rynku pracy pokazujący, że w USA w sektorach pozarolniczych ubywa miejsc pracy – ocenia Jarosław Niedzielewski.
Rynek pracy w USA jako czynnik ryzyka
Począwszy od maja liczba nowych miejsc pracy powstających w USA w żadnym miesiącu nie przekroczyła 100 tys. Jednak nawet te pogarszające się dane inwestorzy zinterpretowali na swoją korzyść, jako zapowiedź kolejnych obniżek stóp procentowych ze strony Fed. Dane za wrzesień, które miały zostać podane w ostatni piątek, nie zostały opublikowane, ze względu na tzw. shutdown.
– Gdyby miejsc pracy zaczęło ubywać, mogłoby to wzbudzić wśród inwestorów wątpliwości, czy za chwilę nie będzie problemów z wydatkami konsumentów, na których opiera się w tym roku wzrost gospodarczy w USA – uważa Niedzielewski.
Na razie jednak inwestorzy rozpatrują przede wszystkim optymistyczne scenariusze. O tym, że mają rację, wierząc w dalszy wzrost kursów, powinien ich przekonać zaczynający się w przyszłym tygodniu w USA sezon publikacji wyników za III kw. Z oczekiwań analityków wynika, że zysk na akcję firm z indeksu S&P 500 wzrośnie o solidne 6 proc. w porównaniu z zeszłym rokiem.
Hossa na Wall Street sprawia, że optymizm inwestorów przelewa się na pozostałe rynki akcji. W pierwszej połowie roku najsilniej rosły notowania w Europie, obecnie prym wiodą rynki azjatyckie. ©℗