Obawy o skutki polityki celnej prezydenta USA sprowokowały największą od ponad dwóch lat wyprzedaż akcji czołowych amerykańskich firm technologicznych. Nieznacznie wzrosło też ryzyko recesji w gospodarce.
Przyspiesza trwający od trzech tygodni spadek kursów na Wall Street. Indeks S&P 500, obrazujący poziom notowań największych korporacji i uważany za punkt odniesienia dla globalnych rynków, stracił w poniedziałek 2,7 proc., kończąc sesję na poziomie 5614,6 pkt, najniższym od września 2024 r. Od ostatniego rekordu z 19 lutego wskaźnik stracił niemal 9 proc. Indeks Nasdaq Comp., o którego wartości decydują czołowe amerykańskie firmy technologiczne, spadł w poniedziałek 4 proc., oddalając się od najwyższej wartości w historii o 14 proc.
Największe spadki od początku hossy
To największa jednodniowa przecena, odkąd w październiku 2022 r. na Wall Street rozpoczął się długoterminowy trend wzrostowy, którego głównym motywem przewodnim była sztuczna inteligencja. Jeśli notowania spadną od szczytu trendu wzrostowego o 20 proc., przyjęło się uważać, że na rynku panuje bessa. „Jak na ironię, od początku roku rynki na całym świecie, a szczególnie w Europie, radzą sobie lepiej niż rynki akcji w USA. Inwestorzy martwią się potencjalnymi skutkami ceł, gdyby te zostały szeroko wdrożone przez administrację Donalda Trumpa” – napisał w notatce do inwestorów John Stoltzfus, główny strateg w firmie Oppenheimer Asset Management.
Odkąd 20 stycznia Trump objął urząd prezydenta, zagroził podwyższeniem ceł, obejmujących przynajmniej część importowanych przez USA towarów, wszystkim głównym partnerom handlowym Ameryki. Na razie zrealizował jedynie część gróźb, udowadniając jednocześnie, na przykładzie 25-proc. ceł na import towarów z Kanady i Meksyku, że potrafi w krótkim czasie wielokrotnie zmienić zdanie w kwestii polityki handlowej. Ostatecznie większość ceł na towary sprowadzane od sąsiadów została odroczona do 2 kwietnia. Prócz tego Trump wprowadził 20-proc. taryfy na towary importowane z Chin.
W środę 12 marca mają również wejść w życie 25-proc. cła na stal i aluminium. Zakładając, że podwyższone stawki rzeczywiście zostaną wdrożone, okaże się, że w czasie niecałych dwóch miesięcy Trump podniósł cła w takim samym stopniu, jak przez całą pierwszą kadencję z lat 2017–2021.
Cła będą wyższe
Dotychczasowe działania i zapowiedzi republikanina sprawiają, że ekonomiści zmieniają zdanie na temat docelowego poziomu ceł, które ostatecznie będą obowiązywać na produkty importowane do USA. W opublikowanej w poniedziałek analizie eksperci Goldman Sachs ocenili, że ogólny poziom amerykańskich taryf wzrośnie o 10 pkt proc., a w mniej prawdopodobnym scenariuszu nawet o 13 pkt proc. W latach 2023–2024 USA pobierały cła na poziomie ok. 2,5 proc. Biorąc pod uwagę dane o handlu zagranicznym za ostatnie 12 miesięcy, oznaczałoby to, że wpływy z taryf do amerykańskiego budżetu wyniosą 400–500 mld dol. John Paulson, jeden z ekonomicznych doradców Trumpa, deklarował w trakcie kampanii wyborczej, że celem jest osiągnięcie przychodów z ceł na poziomie 450 mld dol.
Powszechne cła podniosą ceny importowanych towarów i zadziałają jak podatek nałożony na konsumpcję, obniżając siłę nabywczą Amerykanów. Wyższe taryfy podniosą ogólny poziom ceł, skłaniając Rezerwę Federalną do utrzymywania wyższych stóp procentowych. Z kolei ciągłe modyfikacje terminów wprowadzenia i wysokości oczekiwanych stawek wprowadzają niepewność, co negatywnie wpływa np. na inwestycje firm. Ostatecznie nakładanie taryf na importowane produkty obniży też wzrost PKB. Według ekonomistów Goldman Sachs te negatywne efekty amerykańska gospodarka zacznie szczególnie mocno odczuwać na przełomie 2025 i 2026 r. Wcześniejsze szacunki wskazywały, że roczne tempo wzrostu obniży się o 0,3 pkt proc. w pierwszych miesiącach przyszłego roku. Obecne mówią o ubytku rzędu 0,8–1,3 pkt proc.
Recesji zapewne uda się uniknąć
– Nie sądzę, żebyśmy rozmawiali o nadchodzącej recesji. Powiedziałbym, że gospodarka USA jest odporna pomimo działań podejmowanych przez Donalda Trumpa – powiedział Holger Schmieding, główny ekonomista Berenberg Banku, w rozmowie z CNBC. Ekspert nazwał amerykańskiego prezydenta „agentem zamieszania i chaosu”, który nie ma pojęcia o potencjalnych konsekwencjach swojej polityki taryfowej. W ocenie ekonomistów, których prognozy uwzględnia agencja Bloomberg, prawdopodobieństwo pojawienia się recesji w USA w najbliższych 12 miesiącach wzrosło z 20 do 25 proc. Mimo relatywnie niewielkiego zagrożenia spadkiem PKB, reakcja inwestorów na Wall Street była dość gwałtowna. Częściowo to efekt wysokich wycen amerykańskich akcji, przez które notowania są wrażliwe na wszelkie oznaki pogorszenia ekonomicznej koniunktury. Wpływ ma także zmiana nastawienia do następstw działań Trumpa. Dotychczas inwestorzy byli przekonani, że obiecywane obniżki podatków i deregulacja rozpędzą gospodarkę. Ten scenariusz wciąż jest możliwy, ale równolegle rośnie przekonanie, że nie da się uniknąć spowolnienia wywołanego cłami. ©℗