Jednocześnie premier wskazał na niepokojący kontekst – rozpoczynające się rosyjsko-białoruskie manewry Zapad.

Premier Tusk: Polska nie znalazła się w stanie wojny

Donald Tusk zaznaczył w Sejmie, że Polska nie znalazła się w stanie wojny, ale nie należy lekceważyć sytuacji. – Chcę bardzo mocno podkreślić, nie ma dziś powodu twierdzić, że znaleźliśmy się w stanie wojny, ale nie ulega wątpliwości, że ta prowokacja przekracza dotychczasowe granice i ma charakter nieporównywalnie bardziej niebezpieczny z punktu widzenia Polski niż wszystkie wcześniejsze – mówił premier.

To mocne słowa, które jasno wskazują na powagę sytuacji i wagę wyzwań, przed jakimi staje polskie państwo.

Rosyjskie drony jako część większej operacji

Szef rządu ostrzegł, że wtorkowy incydent to nie pojedyncze zdarzenie, lecz element szerszego planu. Drony, które wleciały w polską przestrzeń powietrzną, określił jako „tylko część dużej operacji”. Wskazał przy tym na ćwiczenia wojskowe Zapad, które rozpoczną się już w piątek i obejmują wspólne manewry armii białoruskiej i rosyjskiej.

Zdaniem Tuska, to właśnie te ćwiczenia stanowią tło, w którym należy interpretować prowokację z udziałem dronów.

Ćwiczenia Zapad: agresywny charakter i groźne symulacje

Premier zwrócił uwagę, że rosyjsko-białoruskie manewry mają wyjątkowo ofensywny charakter. – Nieprzypadkowo są one na pograniczu białorusko-litewsko-rosyjskim, mówię o obwodzie kaliningradzkim. Wiadomo, że przesmyk suwalski jest tutaj jednym z planowanych celów przyszłych, potencjalnych operacji rosyjskich – zaznaczył Tusk.

Tzw. przesmyk suwalski to wąski pas graniczny między Polską a Litwą, uznawany za jedno z najbardziej strategicznych miejsc w całym regionie NATO. W razie konfliktu militarnego mógłby zostać odcięty przez rosyjskie i białoruskie wojska, co miałoby dramatyczne konsekwencje dla bezpieczeństwa sojuszu.

Prowokacja z dronami powiązana z manewrami wojskowymi

Premier ocenił, że incydent z dronami nie był przypadkowy. Oświadczył, że istnieje bezpośredni związek między naruszeniem polskiej przestrzeni powietrznej a manewrami Zapad. – Kontekst jest oczywisty i nie ma wątpliwości, że budzenie chaosu, paniki, niepokoju i podziałów politycznych oraz bezpośredni związek z manewrami Zapad to coś więcej, niż manifestacja i coś więcej niż prowokacja – podkreślił.

Tak jednoznaczne stanowisko premiera pokazuje, że Warszawa traktuje wtorkowe wydarzenia jako część szerszej strategii destabilizacji wschodniej flanki NATO.

Polska między prowokacją a demonstracją siły

Zdaniem Donalda Tuska incydent z dronami to próba wywołania napięć politycznych i społecznych w Polsce, a jednocześnie testowanie reakcji sojuszu. Rosja wraz z Białorusią demonstrują siłę, ale robią to w sposób, który może prowadzić do eskalacji.

Polski rząd jasno wskazuje, że jest przygotowany na różne scenariusze, ale nie zamierza dać się wciągnąć w narrację o bezpośrednim konflikcie zbrojnym.