Premier Donald Tusk podczas piątkowej konferencji prasowej w Łomży odniósł się do doniesień „Financial Times”, że Stany Zjednoczone mogą ograniczyć fundusze bezpieczeństwa dla państw znajdujących się na pierwszej linii potencjalnego konfliktu z Rosją – m.in. Rumunii, Litwy, Łotwy i Estonii. Polska nie znalazła się na tej liście.
Tusk: Polska blisko granicy wschodniej potrzebuje większego bezpieczeństwa
Szef rządu podkreślił, że wschodnie regiony Polski, graniczące z Białorusią, wymagają szczególnej troski o bezpieczeństwo i obecność sojuszniczych wojsk NATO. Jak zaznaczył, napięcie w regionie narasta, czego dowodem są m.in. prowokacje w postaci naruszania polskiej przestrzeni powietrznej. – Polska będzie reagowała od teraz w sposób bardzo zdecydowany, także w przypadku tego typu incydentów – zapowiedział Tusk.
Premier ostrzegł, że każdy, kto dopuści się prowokacji, musi liczyć się z poważnymi konsekwencjami – zarówno dyplomatycznymi, jak i ze strony służb państwowych. – Jeżeli zajdzie taka potrzeba, reakcja będzie także kinetyczna. Wojsko Polskie odpowie natychmiast – powiedział.
NATO odpowie na agresywne ćwiczenia Zapad-2025 Rosji i Białorusi
Tusk poinformował, że Polska i sojusznicy przygotowują reakcję na manewry Zapad-2025, organizowane przez Rosję i Białoruś w dniach 12–16 września. Ćwiczenia mają charakter ofensywny i symulują atak. – NATO odpowie manewrami na naszym terytorium. Nie wykluczam także szczególnych środków wobec Białorusi, jeśli prowokacje będą się powtarzały – podkreślił szef rządu. Według informacji strony niemieckiej w ćwiczeniach ma uczestniczyć łącznie ponad 40 tys. żołnierzy.
Premier zaznaczył, że europejscy liderzy starają się przekonywać Waszyngton do poważnego traktowania zagrożenia ze strony Rosji. Po rozmowach z Emmanuelem Macronem, Wołodymyrem Zełenskim, innymi przywódcami europejskimi oraz prezydentem USA Donaldem Trumpem przyznał jednak, że „nie wszystko wygląda tak, jak powinno”.
Niepokój w relacjach UE z USA
Tusk przypomniał również, że obecność wojsk amerykańskich w Polsce jest współfinansowana przez polskie państwo. – Nikt w Europie nie wydaje tyle na bezpieczeństwo, w tym na stacjonowanie wojsk USA, co Polska. My płacimy za to grube pieniądze – zaznaczył. Podkreślił też, że z nadzieją przyjmuje deklaracje prezydenta Trumpa, iż nie dojdzie do redukcji amerykańskiej obecności militarnej w Polsce.