Pierwsza część spotkania Karola Nawrockiego z Donaldem Trumpem była pełna przyjaznych gestów i ciepłych słów. – To wielka przyjemność gościć prezydenta Nawrockiego – powiedział amerykański przywódca. – Jest niesamowity. Miał niezwykłą kampanię. Ludzie w Polsce go kochają. To człowiek sukcesu, wykonuje naprawdę fantastyczną pracę – kontynuował. Trump odniósł się również do poparcia, którego udzielił Nawrockiemu w kluczowym momencie kampanii wyborczej. – Jestem z tego bardzo dumny. Nie popieram zbyt wielu osób, ale jego poparłem – stwierdził.
1 maja wspierany przez Prawo i Sprawiedliwość kandydat na prezydenta uczestniczył w obchodach Narodowego Dnia Modlitwy w Ogrodzie Różanym Białego Domu. Za kontakty z Amerykanami odpowiadał wówczas m.in. europoseł Adam Bielan, który znalazł się w składzie prezydenckiej delegacji do Waszyngtonu i według doniesień to właśnie on odegrał kluczową rolę w doprowadzeniu do spotkania kandydata Nawrockiego z Donaldem Trumpem w Gabinecie Owalnym, które odbyło się po uroczystościach w Ogrodzie Różanym.
Podczas środowej wizyty kluczowa była jednak wypowiedź republikanina dotycząca amerykańskich kontyngentów wojskowych w Polsce. Zapytany przez dziennikarza RMF FM Pawła Żuchowskiego, czy Trump utrzyma obecność żołnierzy USA nad Wisłą, odpowiedział: – Tak sądzę. Chyba że wiesz coś, czego ja nie wiem. Jak już, to rozmieścimy tam więcej żołnierzy, jeśli będą tego chcieli.
W dalszej części spotkania Trump podkreślił, że jego administracja „nigdy nie myślała o wycofaniu żołnierzy z Polski”. – Rozważamy to w odniesieniu do innych krajów, ale z Polską jesteśmy na dobre i na złe. Pomożemy Polsce się bronić – skwitował Amerykanin. W Europie stacjonuje obecnie 84 tys. amerykańskich żołnierzy, w tym ok. 10 tys. w Polsce. Najwięcej, bo aż 37 tys., przebywa w Niemczech.
Podczas rozmów plenarnych obie delegacje rozmawiały o rozszerzeniu komponentu żołnierzy amerykańskich w Polsce. – Były konkretne dyskusje dotyczące tego projektu – potwierdził Nawrocki na konferencji prasowej w Blair House. Zapowiedział, że sekretarz obrony USA Pete Hegseth i szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Sławomir Cenckiewicz niezwłocznie zajmą się "przygotowywaniem rozwiązań w tym zakresie".
Zapowiedź republikanina skomentowali także przedstawiciele rządu, w tym minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski. “Dobrze, że prezydent Trump potwierdził dalsze stacjonowanie wojsk amerykańskich w Polsce. W sprawach bezpieczeństwa, odstraszania Putina i wspierania Ukrainy rząd, prezydent i opozycja mówią jednym głosem” – napisał na portalu X.
Czy zatem pierwszą zagraniczną wizytę prezydenta można uznać za udaną? – Jeśli z ust Donalda Trumpa nie padnie deklaracja o planach ograniczenia obecności wojsk amerykańskich na terytorium Rzeczypospolitej, uznam to za sukces. Nie spodziewam się, by Trump zapowiedział jej zwiększenie, choć rozumiem, że Kancelaria Prezydenta mogłaby tego oczekiwać. W mojej ocenie ogromnym osiągnięciem będzie już samo utrzymanie obecnego stanu rzeczy – tłumaczył w rozmowie z DGP Bartłomiej Kot, ekspert ds. polityki zagranicznej i bezpieczeństwa związany z Aspen Institute CE, a w przeszłości dyrektor programowy Warsaw Security Forum.
Zdaniem Kota o sukcesie rozmów polsko-amerykańskich miał przesądzić też fakt, czy spotkanie zaowocuje nawiązaniem osobistej więzi. – Uważam to za szczególnie istotne. W przypadku Donalda Trumpa ważna jest nie tylko istniejąca już między nimi więź ideologiczna. Na przyszłe relacje i efektywność prezydenta Nawrockiego rzutować będzie też to, czy zwyczajnie się polubią – podkreślał.
Nawrocki, podobnie jak wielu innych przywódców, mówił w Białym Domu językiem Trumpa. Podkreślał m.in. korzyści gospodarcze i wkład Warszawy w europejską obronność. – W przeciwieństwie do niektórych, my nie jeździmy na gapę. Wydajemy na obronność ok. 4,7 proc. PKB. I na tym się nie zatrzymamy – podsumował. ©℗