- Wojna, którą Ukraina toczy, przy wsparciu Wielkiej Brytanii, Europy i Ameryki, jest ogromna. Podejrzewam, że za rok rozmowy (w sprawie zawieszanie broni – PAP) będą kontynuowane. Pytanie brzmi, jak poważnie Rosja podchodzi do tych rozmów – powiedział szef brytyjskiej dyplomacji.

Lammy wyraził podziw dla Ukraińców, w szczególności za „ich wytrwałość i niezłomność”. – Faktem jest, że nawet gdyby świat ich zostawił, nadal prowadziliby wojnę partyzancką, tak bardzo wierzą w swój kraj. To bardzo inspirujące – podkreślił.

Minister wrócił pamięcią do 28 lutego, kiedy to podczas spotkania prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zelenskiego z prezydentem USA Donaldem Trumpem w Gabinecie Owalnym doszło do awantury między nimi. Lammy przyznał, że czuł wtedy złość oraz wypomina sobie, że nie zrobił więcej, aby wesprzeć stronę ukraińską w przygotowaniach do tego spotkania.

Przypomniał, że następnego dnia Zelenski przyleciał do Wielkiej Brytanii, by porozmawiać z brytyjskim premierem Keirem Starmerem. Dla Lammy’ego uścisk tych dwóch przywódców na Downing Street ma znaczenie symboliczne. – To był moment, w którym cały świat odetchnął z ulgą. (…) Ta chwila była uosobieniem powrotu Wielkiej Brytanii na miejsce, w którym chciałbym, byśmy byli: jako budowniczowie mostów, spoiwo, które pomaga łączyć wiele różnych części świata – wyjaśnił.

Pytany o zagrożenie ze strony Iranu, Lammy stwierdzi, że jest ono „realne”. – Irańscy przywódcy nie potrafią mi wyjaśnić, a rozmawiałem z nimi wiele razy, dlaczego potrzebują uranu wzbogaconego do 60 proc. (…) Irańczycy twierdzą, że to do celów akademickich, ale ja się z tym nie zgadzam – podkreślił.

Jak zaznaczył, nie tylko niepokoi go wizja wojny nuklearnej między Iranem a Izraelem. – Wielu z nas oglądało film „Oppenheimer” i widziało skutki zbudowania bomby atomowej przez USA. Pomyślmy o tym, co Iran z bronią nuklearną może oznaczać dla sąsiadujących z nim państw, które również chciałyby mieć taki arsenał. Wtedy oddamy naszym dzieciom i wnukom świat, w którym byłoby o wiele więcej broni jądrowej niż obecnie – stwierdził minister.

W jego opinii decyzja, podjęta w czerwcu przez USA o zbombardowaniu Iranu, nie miała na celu obalenie tamtejszego rządu. Lammy powiedział, że choć wielu chce zniszczyć irański reżim, to jak zaznaczył, „nie ma gwarancji, by to co zastąpi obecny Korpus Strażników Rewolucji Islamskiej, nie było równie złe lub gorsze”. Dodał, że Wielka Brytania skupia się wyłącznie na działaniach mających nie doprowadzić do tego, aby Iran stał się mocarstwem nuklearnym.

„Guardian” zwrócił uwagę, że w ostatnich tygodniach Lammy o wiele ostrzej wypowiada się w sprawie Strefy Gazy, nazywając strzelanie do cywilów czekających na pomoc czymś „chorym” i żądając od Izraela „rozliczenie” sprawców tych zdarzeń. W wywiadzie minister powiedział, że sytuacja jest dramatyczna zarówno dla mieszkańców Strefy Gazy, jak i dla izraelskich zakładników porwanych przez Hamas, a „świat rozpaczliwie pragnie zawieszenia broni, zakończenia cierpienia”. Szef brytyjskiej dyplomacji zapowiedział, że chce pojechać do Strefy Gazy „jak tylko będzie mógł”.

Zapytany przez dziennik, jak określiłby swoją misję, Lammy nazwał ją „postępowym realizmem”, tłumacząc, że oznacza to stosowania pragmatycznych metod w celu osiągnięcia postępowych rezultatów w obliczu słabnącej pozycji Wielkiej Brytanii. - Do tej pory oznaczało to przebudowę naszych relacji z UE, ponowne przemyślenie sposobu, w jaki wykorzystujemy nasze wpływy na arenie międzynarodowej oraz, co kluczowe, zarządzanie relacjami z Donaldem Trumpem – wymienił. Z Londynu Marta Zabłocka (PAP) mzb/ sp/