W zeszłym roku przeciętny koszt dziennego wyżywienia osiągnął równowartość 4,46 dol. na mieszkańca Ziemi. W 2023 r. były to 4,30 dol., a rok wcześniej – 4,01 dol. – podała w corocznym raporcie o stanie bezpieczeństwa żywnościowego Organizacja Narodów Zjednoczonych ds. Wyżywienia i Rolnictwa (FAO). To wzrost o ponad 11 proc. w ciągu dwóch lat. Tymczasem autorzy raportu szacują, że każda podwyżka o 10 proc. oznacza dla świata 3,5-proc. wzrost umiarkowanego lub poważnego zagrożenia brakiem bezpieczeństwa żywnościowego.
Inflacja jest szczególnie dotkliwa w krajach o niskich i niższych średnich dochodach – tu jako przykład FAO podaje Meksyk, Nigerię i Pakistan, których mieszkańcy dotkliwie odczuli wzrosty cen produktów skrobiowych i olejów, będących podstawą ich diety, z lat 2019–2024. Sara Suchowiak, koordynatorka Polskiej Akcji Humanitarnej na Madagaskarze, tłumaczy, że ceny żywności szczególnie dotykają kraje uzależnione od importu podstawowych produktów, takich jak zboża czy oleje roślinne, a jednocześnie borykają się z kryzysami klimatycznymi, politycznymi lub konfliktami zbrojnymi.
– W takich warunkach trudno produkować żywność lokalnie, a ceny w sklepach i na targowiskach rosną szybciej, niż ludzie są w stanie na to zareagować – podkreśla. Podaje przykład Madagaskaru, gdzie długotrwałe susze niszczą uprawy, co wraz ze wzrostami cen pożywienia na rynku międzynarodowym prowadzi do realnego zagrożenia zdrowia i życia mieszkańców. – W krajach globalnego Południa żywność pochłania nawet ponad połowę domowego budżetu. Każda podwyżka cen na rynku globalnym przekłada się więc bezpośrednio na codzienny talerz wielu rodzin – wyjaśnia Suchowiak.
Eksperci FAO podają, że żywność w ostatnich latach drożeje szybciej niż inne dobra. Nakładające się na siebie efekty pandemii COVID-19, skoku cen energii, ekspansywnej polityki fiskalnej i monetarnej oraz wojny rosyjsko-ukraińskiej stworzyły „perfekcyjną burzę dla globalnej inflacji cen żywności”. Rosyjska inwazja znacząco ograniczyła możliwości zaopatrywania świata w ukraińskie i rosyjskie zboże. W cenowym szczycie w połowie 2022 r., gdy handel przez Morze Czarne był całkowicie zablokowany, tona pszenicy na francuskiej giełdzie MATIF wybiła do 430 euro za tonę, czyli wynosiła ponad 2,2 razy więcej niż rok wcześniej. Na początku 2024 r., dzięki ukraińskiemu zwycięstwu w bitwie o Morze Czarne, notowania wróciły do okolic 200 euro za tonę.
Szok cenowy z lat 2022–2023 najmocniej odczuły kraje rozwijające się w Afryce i na Bliskim Wschodzie, których bezpieczeństwo żywnościowe było oparte na dostawach z Europy Wschodniej. Dość powiedzieć, że Rosja i Ukraina, jako czołowi eksporterzy pszenicy, kukurydzy i oleju słonecznikowego, odpowiadały w 2021 r. łącznie za 12 proc. wartości kalorycznej, która podlegała światowemu handlowi. Wspomniane czynniki doprowadziły w ostatnich kilku latach do lawinowego natężenia zjawiska głodu na świecie. O ile w okresie 2005–2019 udało się zmniejszyć odsetek niedożywionej populacji z 12 do 7,5 proc., o tyle od 2020 r. wskaźnik ten wrócił powyżej poziomu 8 proc. Oznacza to, że głód jest dziś zagrożeniem dla ponad 670 mln ludzi.
Są też jednak sygnały świadczące o nieznacznej poprawie. Jak podała wczoraj FAO, zeszły rok był trzecim z kolei, gdy odsetek osób niedożywionych spadł. Dostępność pożywienia poprawiła się szczególnie w Azji Południowej, Południowo-Wschodniej i Ameryce Południowej. – Sytuacja z pewnością jest już o wiele lepsza, choć nie dotyczy to wszystkich krajów i regionów. W 2024 r. ceny wróciły do czasów sprzed pandemii COVID-19, ale te pięć lat wywarło ogromne, negatywne skutki w krajach globalnego Południa – komentuje Suchowiak. Potwierdzają to dane FAO: niedobór żywności wciąż pozostaje życiową traumą dla 323 mln mieszkańców Azji, 307 mln ludzi w Afryce oraz 54 mln osób w Ameryce Łacińskiej.
Głód jest obecny także w najbogatszych regionach świata, ale – jak szacuje ONZ – w Europie i Ameryce Północnej to problem, z którym mierzy się mniej niż 2,5 proc. mieszkańców. I choć globalnie liczba osób niedożywionych będzie w kolejnych latach spadać, to w 2030 r. problem ten wciąż będzie dotykać 512 mln mieszkańców świata, w 60 proc. Afrykanów. Eksperci PAH dowodzą, że skuteczna walka z głodem wymaga zarówno doraźnej pomocy humanitarnej w sytuacjach nagłych, jak i długoterminowych działań rozwojowych. – Chodzi m.in. o inwestowanie w lokalne systemy produkcji żywności, zapewnienie dostępu do wody, edukację oraz wspieranie niezależności ekonomicznej rodzin – precyzuje Sara Suchowiak. ©℗