Z opublikowanych przez Główny Urząd Statystyczny danych wynika, że produkcja przemysłowa w czerwcu była niższa niż przed rokiem o 0,1 proc., choć w ciągu poprzednich trzech miesięcy utrzymywała się już na plusie. Dane są rozczarowujące, biorąc pod uwagę oczekiwania ekonomistów, którzy prognozowali wzrost w ujęciu rocznym o 1,4 proc.
Krajowy przemysł w stagnacji
– Od trzech lat krajowy przemysł znajduje się w stagnacji w ślad za słabą koniunkturą w strefie euro. Dane są zmienne, bez wyraźnego trendu. Oczekujemy, że mniej więcej na przełomie roku pojawią się wyraźniejsze sygnały odbijania od dna zwłaszcza gospodarki niemieckiej, co powinno pociągnąć w górę krajowy przemysł. Zanim jednak dojdziemy do tego punktu, sytuacja może się przejściowo pogorszyć ze względu na niepewną sytuację w relacjach handlowych ze Stanami Zjednoczonymi – mówi Piotr Bielski z Santander Banku Polska.
Do spadku produkcji w czerwcu w ujęciu rocznym przyczyniło się przyspieszenie spadków w górnictwie (–8,5 proc.), a także obniżenie o 6,8 proc. produkcji i zaopatrzenia w energię elektryczną, gaz i wodę. Tempo wzrostu w silnie związanym z koniunkturą na rynkach zagranicznych przetwórstwie przemysłowym wyhamowało z 4,3 proc. w maju do 0,4 proc. w czerwcu. Do strefy euro trafia 60 proc. polskiego eksportu. Największym odbiorcą naszych produktów są Niemcy z ok. 27-proc. udziałem w sprzedaży zagranicznej. To sprawia, że koniunktura na tamtejszych rynkach wpływa w istotny sposób na kondycję całego krajowego przemysłu.
Produkcja przemysłowa pod wpływem ceł Trumpa
Na początku 2025 r. produkcja przemysłowa w strefie euro rosła ze względu na przyspieszone dostawy towarów do USA. Producenci starali się zdążyć przed oczekiwaną podwyżką ceł ze strony administracji Donalda Trumpa. Amerykański prezydent na początku kwietnia wprowadził podstawowe, 10-proc. cło na większość importowanych do USA towarów. Taryfy na ważne dla europejskich producentów samochody i części do nich ustalone zostały na poziomie 25 proc. Część ekspertów obawia się więc, że po ożywieniu na początku roku produkcja przemysłowa w strefie euro będzie spadać. Taki scenariusz stanie się bardzo prawdopodobny, jeśli w sierpniu dojdzie do drugiej fali podwyżek amerykańskich ceł. Trump grozi podniesieniem podstawowej stawki na towary importowane z UE do 20–50 proc., gdyby trwające negocjacje nie doprowadziły do wypracowania kompromisu w sprawie warunków wzajemnego handlu.
– W polskim przemyśle nie było widać przyspieszenia na początku roku, więc można mieć nadzieję, że nie będzie też wyraźnego pogorszenia, jeśli rzeczywiście produkcja w strefie euro będzie spadać – ocenia Bielski. Udział USA w polskim eksporcie wynosi ok. 3 proc., więc polityka handlowa Waszyngtonu nie ma istotnego bezpośredniego wpływu na kondycję krajowego przemysłu. Biorąc jednak pod uwagę udział krajowej produkcji w globalnych łańcuchach dostaw, pośredni wpływ działań Trumpa jest zauważalny.
Na wysoki stopień niepewności związany z sytuacją unijnych firm na amerykańskim rynku uwagę zwrócili ekonomiści ING. „Z jednej strony, firmy europejskie mogą wykorzystać groźbę wyższych ceł i ponownie przyspieszyć realizację zamówień, co sugerują ostatnie majowe dane z przemysłu strefy euro. Z drugiej jednak, mogą ograniczać moce produkcyjne w związku z trwale utrudnionym dostępem do rynku amerykańskiego” – napisali w analizie. Poprawa w krajowym przemyśle na przełomie roku powinna być efektem rosnącego popytu ze strony Niemiec, które zamierzają ożywić gospodarkę dzięki zwiększonym wydatkom na obronność i infrastrukturę. Jak pokazują badania Narodowego Banku Polskiego, wykorzystanie mocy produkcyjnych w branżach wrażliwych na koniunkturę w RFN, po spadku z 84 do 78 proc. i stabilizacji wokół tego poziomu w 2024 r., w ostatnich miesiącach stopniowo rośnie.
Nadchodzi ożywienie w budownictwie
W odróżnieniu od przemysłu lepiej od oczekiwań wypadło w czerwcu budownictwo – produkcja w tym obszarze gospodarki była wyższa niż przed rokiem o 2,2 proc. wobec spadku o 2,9 proc. w maju. Zdaniem ekonomistów ING poprawa w budownictwie ma charakter przejściowy, wynikający przede wszystkim z niskiego punktu odniesienia. Eksperci zwracają uwagę na wyraźne pogorszenie w obszarze budowy obiektów infrastrukturalnych, gdzie produkcja spadła o 11 proc. w ujęciu rocznym. Miesiąc wcześniej obniżyła się o 1,4 proc.
„Dane te odzwierciedlają niski poziom wykorzystania środków z Krajowego Planu Odbudowy, które są ważnym źródłem finansowania inwestycji infrastrukturalnych i tych związanych z transformacją energetyczną. Spodziewamy się, że ożywienie w publicznych inwestycjach infrastrukturalnych będzie bardziej wyraziste dopiero w 2026 r., wraz z przyspieszeniem wykorzystania kapitału z KPO” – czytamy w analizie ING. – W przypadku budownictwa możemy z dużo wyższym prawdopodobieństwem niż w przypadku przemysłu postawić tezę, że znajdujemy się na progu pozytywnego trendu – ocenia Piotr Bielski. ©℗