W tej kwocie, poza tym, co wynika ze składek, jest dodatkowe 26 mld zł dotacji na NFZ.

Eksperci: Żeby uratować budżet NFZ, trzeba zwiększyć składkę zdrowotną

– W 2024 r. dotacja z budżetu odpowiadała za 8 proc. przychodów. W 2025 r. już za 9,2 proc. według wstępnego planu, a w 2026 r. jej udział wyniesie 12 proc. To za mało, biorąc pod uwagę wzrost kosztów, który nas czeka, co oznacza, że luka finansowa rozumiana jako zdolność NFZ do zaspokajania wydatków przychodami ze składek zgodnie z potrzebami systemu się zwiększy – mówi dr n. ekon. Małgorzata Gałązka-Sobotka, dziekan Centrum Kształcenia Podyplomowego oraz dyrektor Instytutu Zarządzania w Ochronie Zdrowia Uczelni Łazarskiego. Ten rok to dobitnie pokazał. Dotacja planowana na 18,3 mld zł ostatecznie przekroczy 30 mld zł. Niedawno resort zdrowia zdecydował bowiem o dołożeniu pieniędzy na pokrycie nadwykonań i podwyżek. Połowa tej kwoty będzie zapewne wypłacona w tym roku, a pozostała dopiero w przyszłym.

– A to oznacza, że 26 mld zł dotacji na kolejny rok uwzględnia realizację zobowiązań jeszcze z tego roku. Można zatem przypuszczać, że w 2026 r. konieczne znowu stanie się dosypanie pieniędzy – dodaje.

Również Wojciech Wiśniewski, współprzewodniczący trójstronnego zespołu ds. ochrony zdrowia przy ministrze zdrowia, zwraca uwagę na fakt, że projekt planu finansowego Funduszu na 2026 r. nie uwzględnia „garba” wynikającego z konieczności pokrycia nadwykonań z IV kw. br. Jego zdaniem projekt jest niedoszacowany o 25 mld zł i – z tych samych powodów, co tegoroczny – jest niepodpisywalny przez ministra zdrowia. – Zwracam uwagę, że od 1 stycznia 2026 r. obowiązuje ustawa o Radzie Fiskalnej, która obejmuje NFZ stabilizującą regułą wydatkową, a co za tym idzie: jeżeli rząd chciałby dosypać do NFZ niezbędne 25 mld zł, to musi usunąć te 25 mld zł z innego obszaru działalności państwa, np. edukacji, kultury czy obronności – mówi Wojciech Wiśniewski, który zwraca uwagę, że pod znakiem zapytania stoi stanowisko komisji sejmowych, które będą musiały go zaopiniować.

– Może się okazać, że będzie to pierwszy projekt planu finansowego NFZ, który nie dostanie pozytywnej opinii komisji sejmowej – ostrzega.

Dotychczasowy model finansowania ochrony zdrowia wymaga rewizji

Małgorzata Gałązka-Sobotka uważa, że projekt i związane z nim kontrowersje dobitnie wskazują na konieczność rewizji dotychczasowego modelu finansowania ochrony zdrowia. Powinno się dążyć do tego, by było to możliwe z wpływów ze składki zdrowotnej, jak to jest w założeniach, a nie z dodatkowych dotacji. Zatem należy pomyśleć o zmianach w oskładkowaniu, w szczególności grup uprzywilejowanych, np. pracowników ubezpieczonych w KRUS, którzy płacą istotnie mniejszą składkę niż ubezpieczeni w ZUS.

– Kolejna sprawa to zmiana zasad obowiązujących przy naliczaniu minimalnego wynagrodzenia w ochronie zdrowia. Dziś ma to miejsce w oparciu o średnią krajową, co jest mało logiczne. Po kilku latach nadrabiania zaległości w wycenie pracy i osiągnięciu poziomów porównywalnych do średniej europejskiej, uwzględniając oczywiście nasze nakłady na zdrowie do PKB, powinniśmy zredukować waloryzację do poziomu wskaźnika inflacji – mówi Małgorzata Gałązka-Sobotka. Czas też pomyśleć o zmianie dotacji z budżetu państwa, która nie powinna być podmiotowa, a przedmiotowa.

– Każda osoba, która ma prawo do ubezpieczenia społecznego, powinna płacić zryczałtowaną składkę na ubezpieczenie zdrowotne. Państwo może jednak zdecydować o tym, kogo ostatecznie zwolni z tego wydatku. W takiej sytuacji jednak bierze na siebie obowiązek pokrycia tej różnicy do NFZ. To przełoży się na pewność przychodów do budżetu NFZ, które nie będą zależne od dobrej woli resortu finansów.

Szpitale obawiają się, że przy tak okrojonym budżecie NFZ będzie miał problem z zapłatą za nadwykonania

Pozytywną informacją jest ta, że plan finansowy na przyszły rok zakłada zwiększone finansowanie dla poradni podstawowej opieki zdrowotnej – o 16 proc. względem tego roku do ponad 22,8 mld zł. To, zdaniem ekspertów, ważne w sytuacji, gdy w Polsce przewiduje się rozwój opieki koordynowanej. Jeśli chodzi o ambulatoryjną opiekę specjalistyczną (AOS), wzrost finansowania będzie większy o ok. 10 proc., czyli ok. 18 mld zł.

– Biorąc pod uwagę plan reformy systemu, zgodnie z którym przenosimy leczenie pacjentów ze szpitali do AOS, to nieduży wzrost rok do roku. Ostatnie lata pokazały jednak, że samo zwiększanie nakładów na AOS nie wystarczy. Konieczna jest zmiana modelu organizacji i finansowania specjalistycznej opieki, by realnie zwiększyć dostęp do niej i jej jakość – dodaje Małgorzata Gałązka-Sobotka i chwali przy okazji 30-proc. wzrost nakładów na opiekę psychiatryczną i leczenie uzależnień.

To, co z kolei zaskakuje, to zmniejszenie wydatków na wszystkie refundacje – o 0,3 proc. do 12,3 mld zł.

– To powoduje brak spójności w działaniach. Mamy bowiem do czynienia z limitowaniem środków na programy lekowe, przy jednoczesnym rozszerzaniu przez resort zdrowia dostępu do nowoczesnego leczenia dla pacjentów – zauważa Małgorzata Gałązka-Sobotka. Z drugiej strony zwiększono rezerwę na pokrycie kosztów świadczeń opieki zdrowotnej oraz refundacji leków aż o ponad 325 proc. do 65 mln zł. Daje to nadzieję, że finalnie, podobnie jak w latach ubiegłych, wszelkie nadwykonania w programach lekowych będą pokryte. Dyrektorzy szpitali mogą jednak nie być skłonni do przyjmowania pacjentów ponad limit. Nie ma bowiem pewności, czy dostaną pełne finansowanie świadczeń.

– Projekt planu finansowego nie uwzględnia wielu rzeczy, choćby kontraktowania zakładów opiekuńczo-leczniczych czy niektórych świadczeń onkologicznych z Krajowego Planu Odbudowy, więc patrzymy na niego z pewnym niepokojem – mówi Marta Nowacka, prezes Związku Szpitali Powiatowych Województwa Śląskiego. – Obawiamy się, że będzie pogłębiał się problem z niepłaceniem nam za świadczenia, szczególnie nielimitowane, zwłaszcza onkologiczne i programy lekowe. Pieniądze za świadczenia nielimitowane za pierwszy kw. br. mieliśmy dostać do 30 czerwca, a nie otrzymaliśmy ich do dziś. Już dawno zapłaciliśmy za nie lekarzom i kredytujemy się w laboratoriach czy zakładach patomorfologii. Tyle że musimy płacić naszym kontrahentom karne odsetki, a nam NFZ nie. Tymczasem pieniądze, które tracimy na te odsetki, powinniśmy przeznaczyć na leczenie pacjenta – dodaje prezes Nowacka.