Tusk zapowiadał rekonstrukcję rządu już czerwcu
Przeprowadzenie rekonstrukcji rządu premier zapowiedział w swoim sejmowym expose 11 czerwca, które poprzedziło głosowanie nad wnioskiem o wotum zaufania dla rządu. Premier poinformował o zamiarze złożenia tego wniosku dzień po II turze wyborów prezydenckich, które wygrał popierany przez PiS Karol Nawrocki. W exposé Tusk mówił: "nie ma trzęsienia ziemi, ale nazwijmy rzecz po imieniu: czeka nas 2,5 roku bardzo ciężkiej, poważnej pracy w warunkach, które nie zmienią się na lepsze". Zapowiedział wówczas, że w czerwcu powołany zostanie rzecznik prasowy rządu (został nim minister ds. UE Adam Szłapka), zaś w lipcu dojdzie do rekonstrukcji gabinetu, oznaczającej zmianę struktury oraz "nowe twarze"
W ubiegłym tygodniu premier napisał na X, że liderów koalicji 15 października czeka poważna próba. Zaapelował do nich, by nie dali się podzielić, a w chwilach, gdy nie wiedzą, jak się zachować, by "na wszelki wypadek zachowywali się przyzwoicie". Później tłumaczył, że „chciałby, by politycy kierowali się naturalnymi kryteriami, jak zdrowy rozsądek czy zwykła ludzka przyzwoitość i tacy będą ministrowie po rekonstrukcji”.
Zgodnie z umową koalicyjną, lider Polski 2050 Szymon Hołownia jest marszałkiem Sejmu do 13 listopada, natomiast od 14 listopada do końca kadencji tę funkcję przejąć ma współprzewodniczący Nowej Lewicy Włodzimierz Czarzasty. Ze strony Polski 2050 padają głosy, że Lewica jako najmniejsza partia koalicyjna w Sejmie ma za dużo stanowisk. Jeden z posłów Polski 2050-TD powiedział PAP, że Lewica nie może mieć jednocześnie czterech ministrów, wicepremiera i marszałka Sejmu. Portal Onet podał, że partia Szymona Hołowni stawia Lewicy ultimatum - w zamian za zwolnienie funkcji marszałka Sejmu chce stanowiska wicepremiera dla siebie.
Szymon Hołownia powiedział w sobotę, że jedynym przypadkiem, kiedy mógłby wejść do rządu, jest sytuacja, w której solidarnie znajdą się w nim wszyscy liderzy koalicji. Jak zaznaczył, taka konfiguracja gabinetu oznaczałaby, że prezydium rządu staje się de facto ciałem kierującym koalicją. Wcześniej wykluczał możliwość zostania wicepremierem, wskazując, że jako reprezentantka Polski 2050 mogłaby tę funkcję objąć Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz, ministra funduszy i polityki regionalnej.
Podobną propozycję – by wszyscy liderzy koalicyjni weszli do rządu - wysunął wcześniej lider PSL Władysław Kosiniak-Kamysz. W czerwcu PSL i Polska2050 zakończyły współpracę w ramach Trzeciej Drogi. Koalicja ta została powołana przed wyborami parlamentarnymi w 2023 roku i - jak podkreślali liderzy obu ugrupowań, umówiono się na start w czterech wyborach.
Co rekonstrukcji rządu mówił Czarzasty?
Czarzasty w ubiegłym tygodniu mówił mówił w Polsat News, że rekonstrukcja rządu jest zaplanowana jest "raczej na koniec lipca". Czarzasty zapowiedział, że w tym tygodniu odbędzie się spotkanie na temat struktury rządu, przy czym dodał, że decyzja odnośnie liczby ministerstw nie została jeszcze podjęta. "Bo najpierw musimy wiedzieć, co chcemy zrealizować. Potem musimy mieć strukturę rządu. A potem usiądziemy na temat personaliów. Nie odwrotnie" - mówił. "Najpierw program, potem struktura, potem personalia" - podkreślił.
Nowa Lewica będzie bronić swoich ministrów w rządzie Tuska
Pytany o stanowiska ministrów Nowej Lewicy Czarzasty powiedział, że oczywistą rzeczą jest, że będzie bronił ludzi, z którymi współpracuje, ponieważ ma do nich zaufanie. "Oczywiście rząd trzeba odchudzić, bo trzeba popatrzeć, co źle funkcjonuje. I to w ogóle nie podlega żadnej decyzji, żadnej emocji. Natomiast nie robiłbym z tego największego problemu w Polsce" - podsumował Czarzasty.