"Dziś poszedłem do Sądu Najwyższego z tego powodu, że informatorzy poinformowali mnie wczoraj, iż protokoły, które nadeszły z sądów rejonowych, protokoły przeliczenia głosów w obwodowych komisjach wyborczych, wykazały właściwie we wszystkich przypadkach, że mamy do czynienia z fałszerstwami wyborczymi" - stwierdził podczas konferencji prasowej. - Izba Kontroli Nadzwyczajnej SN, odmówiła mi dostępu do dokumentów. W związku udałem się do prezes SN. Ona mi powiedziała mi, że tych dokumentów nie wyda. Dlaczego nie? Bo "nie". W związku z tym przyjmuje, że informatorzy mówili prawdę i w związku z tym mieliśmy do czynienia z fałszerstwami wyborczymi - mówił Roman Giertych.