Poniedziałek, chwilę po godz. 8. Antena radiowej Trójki. Red. Renata Grochal pyta swojego gościa o wyniki wyborów: – Dlaczego Rafał Trzaskowski przegrał? – Nie wiem – odpowiada rozbrajająco europoseł KO Michał Szczerba. – Pamiętam taki tekst prof. Marcina Króla, niestety już nieżyjącego, że byliśmy głusi. Nie wiem, czy byliśmy głusi. Może po prostu trzeba było bardziej słuchać, lepiej komunikować. Może trzeba było szybciej rozliczać – dodaje niedługo później polityk. Na antenie zdąży jeszcze rytualnie wymienić liczbę afer poprzedniego rządu i aktualny stan rozliczeń.
Przegrana Trzaskowskiego. Rząd nie pomógł
To, co łączy mnie z Michałem Szczerbą, to to, że sam mam trudność z jednoznacznym wskazaniem przyczyn porażki Rafała Trzaskowskiego. Zdaję sobie bowiem sprawę, że rzeczywistość jest nieco bardziej złożona i nie ma prostych odpowiedzi, gdy dyskutujemy o decyzjach wyborczych ponad 20 mln obywateli.
Nie trzeba być jednak wybitnym socjologiem polityki, aby zauważyć, że kwestia rozliczeń rządów Zjednoczonej Prawicy nie generuje już takich społecznych emocji, jak kiedyś. Nie żyjemy już w listopadzie 2023 r., w Kinotece nie wyświetlają już „sejmflixa”, a marszałek Szymon Hołownia nie bije już rekordów popularności, co zresztą dobitnie potwierdziły ostatnie wybory. Tamte czasy minęły bezpowrotnie.
Potwierdzają to zresztą sondaże. Polacy już dawno zatracili w sobie żądzę zemsty. Wśród głównych zadań dla rządu wymieniali ostatnio przede wszystkim walkę z rosnącymi cenami i wysokimi rachunkami za energię, wzmacnianie bezpieczeństwa państwa, poprawę ochrony zdrowia, budowę Centralnego Portu Komunikacyjnego oraz elektrowni jądrowej.
Twierdzenia, że „może trzeba było szybciej rozliczać”, są więc niczym nieuzasadnione. Poza tym – przyznajmy to sobie wprost – śmiesznie brzmią w ustach osób, które do niedawna trójpodział władzy niosły na sztandarach. Skoro prokuratura i sądy mają być niezależne, to chyba nie rolą polityków winno być nawoływanie do szybszych czy wolniejszych postępowań
Szukającym odpowiedzi na pytanie, co zawiodło, poleciłbym przede wszystkim szczegółowe wyniki exit poll przeprowadzone przez Ogólnopolską Grupę Badawczą. To tutaj kryć może rozwiązanie pewnej zagadki. Ankietowanych zapytano o ich uczucia względem Koalicji 15 października. Najczęściej wymienianymi emocjami były obojętność i apatia (22,8 proc.) oraz rozczarowanie i żal (21,2 proc.). Dopiero na trzecim miejscu pojawiły się radość i zadowolenie (17,7 proc.).
Kolejne miejsca to: strach i niepokój (14,5 proc.), złość i gniew (11,4 proc.), duma i satysfakcja (9,1 proc.) oraz entuzjazm i ekscytacja (3,3 proc.). Nie lepiej wyglądają oceny rządu. Negatywny stosunek wyraża łącznie 47,2 proc. respondentów, w tym odpowiedź „zdecydowanie źle” wybiera 33,5 proc. Neutralną opinię ma 22,7 proc. Pozytywną – 30,1 proc., w tym zdecydowanie dobrą 9,2 proc.
Gdy się zestawi wyniki z listą niezrealizowanych 100 konkretów, część odpowiedzi na pytanie o przyczyny porażki Trzaskowskiego nasuwają się same. Skoro rząd przez wiele miesięcy był obojętny wobec wyborców, ci wykazali się tym samym. Szczególnie że Rafał Trzaskowski przez całą kampanię był sklejony z rządem, nie kontrował go, był bardzo oszczędny w jakichkolwiek słowach krytyki. Dopiero na ostatniej prostej zaakcentował silniej kwestię kwoty wolnej od podatku. – Będę o tym rozmawiał z rządem, tak by stało się to natychmiast – deklarował parę dni temu. Podkreślał, że w razie konieczności jeszcze w sierpniu złoży własną propozycję ustawy. Dziś wiemy, że okazji do złożenia projektu już mieć nie będzie.
Przed Koalicją 15 października trudne zadanie. Większość głosujących pokazała, że chce widzieć w Pałacu Prezydenckim Karola Nawrockiego. Zadaniem rządu jest więc wypracować z nowym prezydentem konsensus. I choć brzmi to banalnie, nie dla wszystkich jest jasne. Premier Donald Tusk przez ostatnie tygodnie odliczał w mediach społecznościowych dni do końca prezydentury Andrzeja Dudy. Zamiast dogadywać się z prezydentem, wolał go publicznie obśmiewać. Rzeczywistość pokazała, że była to krótkowzroczna strategia. ©℗