Wyborczy rollercoaster dostarczył skrajnych emocji w obu sztabach wyborczych. Exit poll o godz. 21 w niedzielę wskazał zwycięstwo Rafała Trzaskowskiego, po godz. 23 nastąpiła jednak korekta – od tego momentu triumfował Karol Nawrocki. Nastroje w sztabach były diametralnie różne. Kandydat Platformy Obywatelskiej chwilę po ogłoszeniu wyborów ogłosił zwycięstwo. W sztabie Prawa i Sprawiedliwości wtedy tonowano emocje.

ikona lupy />
Wynik uzyskany przez kandydatów / Materiały prasowe

– Szybko się to na nas zemściło. Widać, że emocje poniosły naszych sztabowców. Ale to też symbolicznie pokazuje, jak przez ostatnie miesiące pracowali ludzie Trzaskowskiego. Górę brały emocje, a nie chłodna, wyważona analiza – przyznaje jeden z posłów KO. Pod nazwiskiem o przyczynach porażki Trzaskowskiego w partii nie chce rozmawiać niemal nikt. – Pozwoli pan, że zamilknę, bo musiałbym rzucać wulgaryzmami – dodaje inny z parlamentarzystów.

Rozmowniejsi są politycy PiS. – Myślę, że o wyniku zadecydowała przede wszystkim siła Karola Nawrockiego, który nie ugiął się pod ciężarem jednej z najbrutalniejszych kampanii w historii demokratycznej Polski – mówi nam Paweł Jabłoński, były wiceminister spraw zagranicznych. Winą za porażkę kandydata Koalicji Obywatelskiej obarcza Donalda Tuska. – To on odpowiada za ton tej kampanii: negatywnej, opartej na pomówieniach, a momentami wręcz na głosach osób powiązanych ze światem przestępczym, jak Jacek Murański. I powinien wyciągnąć racjonalne wnioski – wskazuje poseł PiS.

Wybory prezydenckie. Kraj podzielony

Rozkład głosów pomiędzy kandydatami jest diametralnie różny. Na Rafała Trzaskowskiego głosowano głównie na zachodzie kraju i w dużych miastach. Największe poparcie kandydat PO odnotował w Poznaniu, Sopocie, Gdańsku, Gdyni oraz w rodzimej Warszawie. Karol Nawrocki zdecydowanie triumfował na wschodzie Polski, w mniejszych miejscowościach oraz na wsiach. Swojego konkurenta najmocniej zdeklasował m.in. w powiecie janowskim, wysokomazowieckim i brzozowskim.

ikona lupy />
Tak głosowali Polacy / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe

Jak pokazały badania late poll wykonane przez Ipsos, Trzaskowski cieszył się poparciem wśród kobiet (52,8 proc.), a także wśród osób najlepiej wykształconych (61 proc.). Na Nawrockiego częściej głosowali z kolei mężczyźni (55,5 proc.), a także osoby z wykształceniem podstawowym (73 proc.), zasadniczym zawodowym (69,8 proc.) oraz średnim i pomaturalnym (53,9 proc.).

Na obecnego prezydenta Warszawy głosowali chętnie ludzie w średnim wieku – 40–49 lat (52,1 proc.) oraz 50-59 lat (50,6 proc.). Prezesa Instytutu Pamięci Narodowej wsparli ludzie młodzi w wieku 18-29 lat (53,2 proc.) i 30-39 lat (54 proc.), ale i osoby od 60. roku życia wzwyż (51 proc.).

Trzaskowski zyskiwał wśród wyborców Szymona Hołowni (85,4 proc.), Magdaleny Biejat (88,3 proc.) i Adriana Zandberga (83,5 proc.). Nawrocki zwyciężył z kolei w gronie zwolenników Sławomira Mentzena (87,2 proc.), Grzegorza Brauna (92,6 proc.) oraz Marka Jakubiaka (89,5 proc.).

Triumf prawicy trafia i do nas

– Należałem do grona osób, które nie przewidywały takiego biegu wydarzeń. W żadnych symulacjach nie wychodziła ani tak silna mobilizacja po stronie Karola Nawrockiego, ani, co chyba ważniejsze, brak pełnej mobilizacji po stronie Rafała Trzaskowskiego – komentuje w rozmowie z DGP dr hab. Rafał Chwedoruk, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego. Wśród czynników, które miały wpływ na wynik II tury wyborów prezydenckich, ekspert wymienia m.in. siłę „odruchu antyrządowego”.

– To zjawisko stałe w polskiej polityce, obecne niemal w każdej epoce po 1989 r. Tak naprawdę tylko Prawo i Sprawiedliwość zdołało je na chwilę zneutralizować między swoją drugą a trzecią kadencją. Tymczasem zarówno rząd, jak i sztab Trzaskowskiego wyraźnie to zlekceważyły. W tym kontekście dziwnie wyglądała rosnąca obecność Donalda Tuska w kampanii – również między dwiema turami – mimo że już po pierwszej turze było widać bardzo słabe poparcie Trzaskowskiego wśród najmłodszych wyborców – wyjaśnia Chwedoruk.

Ekspert zwraca uwagę na postawę tej grupy, mówiąc o „buncie młodych”. – Wydawało się, że po serii wyborów od 2019 do 2023 r. kierunek jest jasny: młode pokolenie skręca w stronę lewicy i liberalizmu, częściowo także ku Konfederacji, szczególnie w kwestiach gospodarczych. Okazało się jednak, że młodzi są bardzo aktywni, ale nowe roczniki socjalizują się w zupełnie innym kontekście niż ich starsi koledzy. To, co trafiało do 25-latków, niekoniecznie trafia do dzisiejszych 18- czy 19-latków. Przypomnijmy: Nawrocki w pierwszej turze wśród młodych wypadł równie słabo co Trzaskowski, a mimo to udało mu się wygrać – wskazuje politolog z UW.

Nasz rozmówca zwraca przy tym uwagę na szerszy kontekst, w którym należy osadzić zwycięstwo Nawrockiego. – Wyraźny zwrot w prawo, który ogarnia całą Europę, dotarł też do Polski. Jesteśmy dziś politycznie najbardziej przesunięci na prawo od wyborów 1922 r., gdy endecja była największą siłą w Sejmie. To nie jest jednak klasyczna prawica znana z lat 90., narodowo-katolicka. To prawicowość selektywna: skupiona na migracji, ostrożności wobec Ukrainy i niechęci do angażowania się w konflikt zbrojny. Taka postawa lokuje wielu wyborców bliżej prawej strony sceny politycznej, szczególnie tej na prawo od PiS – wskazuje dr hab. Rafał Chwedoruk.

Co po wyborach? Roszady na scenie

Oficjalnie Karol Nawrocki obejmie urząd 6 sierpnia. To wtedy złoży ślubowanie przed Zgromadzeniem Narodowym. Wcześniej Sąd Najwyższy powinien wydać uchwałę o ważności bądź nieważności wyboru prezydenta. – Do 1 lipca SN powinien się wywiązać z obowiązku podjęcia uchwały w zakresie wyborów prezydenta – mówił wczoraj sędzia Sylwester Marciniak, przewodniczący Państwowej Komisji Wyborczej.

Jeszcze dziś ma dojść do spotkania Karola Nawrockiego z Andrzejem Dudą. – Mam nadzieję, że będę miał sposobność spotkać się z prezydentem elektem tuż po moim powrocie z Wilna. Nie tylko gratulacje za pośrednictwem internetu i telefonu, ale też osobiście mam nadzieję, że te gratulacje będę mógł złożyć – podkreślał Duda podczas rozmowy z dziennikarzami.

Zmiana w Pałacu Prezydenckim wymusi także zmiany na rządzie. O potrzebie rekonstrukcji mówiło się w koalicji od dawna. – Czeka nas spotkanie liderów koalicji, które – mam nadzieję – będzie produktywne. Musimy omówić sytuację związaną z tym, co wydarzyło się w dniu wczorajszym w związku z wyborami prezydenckimi – mówił wczoraj marszałek Sejmu Szymon Hołownia. I dodał: – Uważam, że powinniśmy renegocjować umowę koalicyjną, powinniśmy jak najszybciej w tej umowie koalicyjnej wyciągnąć wnioski z tego, co się stało w czasie tego procesu wyborczego. ©℗

OPINIE

Nieobecni zdemotywowani, obecni przestraszeni

ikona lupy />
Bartosz Rydliński, dr politolog z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie, współzałożyciel Centrum im. Ignacego Daszyńskiego / Materiały prasowe

Zadziałały dwa czynniki: strach i demotywacja. Z jednej strony lęk przed zmianami, zwłaszcza w kwestiach migracyjnych. Retoryka antyimigracyjna nie była używana wyłącznie przez Karola Nawrockiego, ale i przez Donalda Tuska i Rafała Trzaskowskiego. Jak widać, nie przyciągnęło to wyborców Konfederacji, a raczej wręcz zniechęciło część elektoratu KO. Z drugiej strony była demotywacja części wyborców Koalicji 15 października, którzy przez półtora roku nie doczekali się realizacji wielu obiecanych reform. Sukces koalicji rządzącej w 2023 r. w dużej mierze zawdzięczano kobietom z małych i średnich miast. Teraz kobiety chętniej niż mężczyźni poszły do urn, ale ich frekwencja była niższa niż w wyborach parlamentarnych. Dlaczego? Bo nie doczekały się spełnienia kluczowych obietnic: nie tylko w postaci uchwalonych ustaw, ale nawet głosowań nad projektami dotyczącymi np. liberalizacji prawa aborcyjnego.

Osoby z wykształceniem wyższym częściej głosowały na Trzaskowskiego, a z zawodowym lub podstawowym – na Nawrockiego. Ten podział – między lepiej i słabiej wykształconych, między pracowników administracji a robotników – jest w Polsce widoczny od ponad 20 lat. W geografii wyborczej mamy klasyczny podział: mniejszościowa liczebnie, ale wpływowa Polska metropolitalna i większościowa – Polska powiatowa. Ta druga kolejny raz przeważyła. Poparcie na poziomie powiatów i gmin jasno pokazuje, że to właśnie Polska powiatowa, z jej konkretnymi problemami – często niewidocznymi z perspektywy Warszawy, Krakowa czy Wrocławia – zapewniła Nawrockiemu zwycięstwo. ©℗

OPINIE

Antyestablishmentowy paradoks

ikona lupy />
Adam Gendźwiłł, dr hab. prof. UW, socjolog i geograf z Katedry Socjologii Polityki na Uniwersytecie Warszawskim / Materiały prasowe

Badania jasno sugerowały, że czeka nas bardzo wyrównany pojedynek. Decydujące były nastroje społeczne, a przede wszystkim narastająca krytyka wobec obecnego rządu. To było wyraźnie widoczne, zwłaszcza w tych segmentach elektoratu, które w wyborach parlamentarnych w 2023 r. warunkowo dały wsparcie koalicji rządzącej. Część tych wyborców się zdemobilizowała, co pokazuje też nieco niższa niż oczekiwana frekwencja. Część odpłynęła do kandydatów krytykujących rząd, kontestujących system, bardziej antyestablishmentowych. W tym sensie i część głosów oddanych na Karola Nawrockiego paradoksalnie miała charakter antyestablishmentowy, choć Prawo i Sprawiedliwość jako partia rządząca przez większość ostatniej dekady samo należy do establishmentu.

Wskaźnik mobilizacji w najmłodszej kohorcie wiekowej był niższy niż średnia krajowa. To oznacza, że nie powtórzył się wzorzec z 2023 r., kiedy to właśnie młodzi byli dużo bardziej zmobilizowani. Częściowo to pewnie efekt strategii sztabów. Najmłodsi wyborcy, choć ważni z punktu widzenia trendów politycznych i przyszłości, są demograficznie coraz mniejszą częścią elektoratu. Możemy ich traktować jako ważną grupę z perspektywy długofalowej zmiany, ale w arytmetyce wyborczej nie są wielkim segmentem. Warto też zwrócić uwagę na różnicę w mobilizacji kobiet i mężczyzn. Byłoby zbyt radykalne i nieprawdziwe twierdzić, że mężczyźni zostali już całkowicie przejęci przez partie populistyczne czy skrajne. Część jednak została w domach. I to także odegrało pewną rolę w wyniku tych wyborów. ©℗