"Nie podzielam poglądu wyrażanego przez część ekspertów, jakoby kampania przed I turą wyborów prezydenckich była nudna. Od 1,5 miesiąca jest niemal pewne, że w drugiej turze zmierzą się - w kolejności alfabetycznej - Karol Nawrocki i Rafał Trzaskowski. Sztaby są już nawet na to nastawione, bo Nawrocki kampanię przed II turę zaczyna już w poniedziałek w Bydgoszczy i Toruniu" - powiedział PAP politolog dr hab. Peszyński, prof. UMK w Toruniu
I tura wyborów prezydenckich: nie ma pewności kto osiągnie najlepszy wynik
Prof. Perzyński podkreślił, że nie jest jednak przekonany, kto osiągnie najlepszy wynik w I turze wyborów. "Nie wiem. Zwłaszcza po doniesieniach prasowych, które wypłynęły na temat Akcji Demokracja ws. reklam wyborczych w sieci. Kolejność w I turze będzie oczywiście miała znaczenie dla kampanii przed II turą, ale nie aż takie jak w 2015 roku. Wówczas kolejność ustawiła rywalizację. Teraz sytuacja będzie inna. Sądzę, że łączne poparcie dla kandydatów PiS i PO będzie najniższe ze wszystkich kampanii od 2005 roku. Uważam, że Trzaskowski i Nawrocki mogą w I turze nie zebrać nawet łącznie 60 proc. głosów" - wskazał Peszyński. Zdaniem politologa z UMK, może dojść do paradoksu. W jego ocenie, kandydaci z innych ugrupowań koalicji rządowej mogą się zaangażować mocniej w dalszą część wyścigu wyborczego, gdyby Trzaskowski był drugi w pierwszej turze, a nie wygrał jej z dużą przewagą.
Jakie poparcie musi zyskać Mentzen, by móc mówić o sukcesie
Dr hab. Peszyński ocenił, że dla kandydata Konfederacji Sławomira Mentzena dużym sukcesem byłby wynik powyżej 15 procent.
"Dotychczas Konfederacja najwyższy wynik osiągnęła w 2024 roku, gdy w wyborach do Parlamentu Europejskiego poparło ją ponad 12 procent głosujących, a to wybory o niskiej frekwencji. Gdyby okazało się, że teraz uda się Mentzenowi przebić barierę 15 procent, to środowisko to zanotowałoby progres. Dwa miliony głosów na Mentzena może oznaczać, jeżeli dowiezie to poparcie do 2027 roku, że po kolejnych wyborach parlamentarnych nikt bez Konfederacji nie utworzy rządu" - powiedział politolog.
Reklama w internecie będzie wraci podczas II tury wyborów prezydenckich
Temat związany z reklamami w internecie i zaangażowaniem w to członków Akcji Demokracja może być - zdaniem dr hab. Peszyńskiego - jednym z głównych tematów II tury.
"Sztabowi Trzaskowskiego powinno zależeć na tym, aby zgasić ten temat +tu i teraz+. Konieczne jest wystąpienie osób zaangażowanych po stronie państwa w proces wyborczy i wyjaśnienie, jaka była przyczyna tego procederu. Przecież jeżeli płyną środki na nieewidencjonowane reklamy i nie są to małe środki, to jest to powód do unieważnienia wyborów. Powinno całemu państwu zależeć na jak najszybszym wyjaśnieniu tej sprawy" - ocenił dr hab. Peszyński.
Wirtualna Polska napisała w czwartek, że za publikowanymi w sieci reklamami promującymi Rafała Trzaskowskiego, a dyskredytującymi Karola Nawrockiego i Sławomira Mentzena stoi pracownik i wolontariusze fundacji Akcja Demokracja. Prezesem fundacji jest Jakub Kocjan, który niedawno był asystentem posłanki KO Iwony Karolewskiej.
Dzień wcześniej Ośrodek Analizy Dezinformacji NASK przekazał, że zidentyfikował reklamy polityczne w mediach społecznościowych, które mogły być finansowane z zagranicy. Zaangażowane w kampanię konta reklamowe w ciągu ostatnich siedmiu dni miały wydać na materiały polityczne więcej niż jakikolwiek komitet wyborczy. Dotyczyły one szczególnie Rafała Trzaskowskiego, Karola Nawrockiego i Sławomira Mentzena. Jak przekazali przedstawiciele NASK, podejmowane działania miały pozornie wspierać jednego z kandydatów i dyskredytować innych.
Przedstawiciele zarządu fundacji Akcja Demokracja opublikowali w czwartek oświadczenie w tej sprawie. Podkreślono w nim, że fundacja "nie jest w żaden sposób powiązana z działalnością facebookowych profili +Wiesz Jak Nie Jest+ i +Stół Dorosłych+", ani też jako fundacja w żaden sposób zaangażowana w ich funkcjonowanie".
"W trosce o pełną transparentność, niezwłocznie po otrzymaniu informacji o budzących wątpliwości materiałach, zajęliśmy się wyjaśnieniem tej sytuacji. Ponieważ jesteśmy aktywni w przestrzeni publicznej, często zdarza się, że różne podmioty zwracają się do nas z prośbą o pomoc. Tak było w tym przypadku - od naszego dostawcy usług informatycznych, z którym współpracujemy od kilku lat, otrzymaliśmy prośbę o polecenie osób gotowych do udziału w spotach profrekwencyjnych i przekazaliśmy ją naszym wolontariuszkom i wolontariuszom. Decyzja o tym, czy i w jakiej formie dana osoba zdecyduje się na udzielenie wypowiedzi, pozostawała całkowicie w gestii tych osób" - przekazano w komunikacie.