"Składam zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez Karola Nawrockiego. Pan Jerzy został oszukany, a sprawca musi ponieść konsekwencje. Politycy są od rozwiązywania patologii na rynku mieszkaniowym, a nie tego, żeby się na nich dorabiać" - napisała Biejat na platformie X Biejat.

Podczas debaty "Super Expressu" 28 kwietnia Nawrocki oświadczył, że jest przeciwnikiem podatku katastralnego i będzie obrońcą przed tym podatkiem. Dodał, że mówi to "w imieniu zwykłych Polek i Polaków, takich jak on, którzy mają jedno mieszkanie". Później Onet napisał, że wbrew tej deklaracji Nawrocki ma dwa mieszkania, a nie jedno; poza mieszkaniem w Gdańsku, w którym mieszka wraz z rodziną, posiada w Gdańsku również kawalerkę.

Onet: Jerzy Ż. przekazał swoją kawalerkę Nawrockim, w zamian za to mieli się nim opiekować

Według Onetu w 2017 r. 80-letni dziś Jerzy Ż. przekazał swoją kawalerkę Nawrockim, w zamian za to mieli się nim opiekować, jednak starszy mężczyzna trafił do państwowego Domu Opieki Społecznej, za jego utrzymanie płaci miasto Gdańsk, a popierany przez PiS kandydat na prezydenta, choć przejął jego mieszkanie i przekonywał, że wspomagał Jerzego Ż. nie dokłada ani grosza.

Rzeczniczka sztabu Nawrockiego Emilia Wierzbicki podawała wcześniej w mediach społecznościowych, że Jerzy Ż. był sąsiadem Karola Nawrockiego. We wtorek poseł PiS Przemysław Czarnek powiedział, że Jerzy Ż. od 2007 r. znajduje się pod opieką miejskiego ośrodka pomocy społecznej, a Nawrocki spotykał się z nim regularnie od 2008 r., pomagał mu w trudnej sytuacji życiowej i w związku z tym Jerzy Ż. w spisanym przez siebie w 2011 r. testamencie przekazał swój dobytek Nawrockiemu, a wydziedziczył żonę i dzieci z racji braku kontaktu z nimi przez 30 lat.

Jak relacjonował Czarnek, następnie Jerzy Ż. wykupił od miasta na własność mieszkanie komunalne, w którym mieszkał, z 10 proc. bonifikatą za pieniądze, które pożyczył mu Nawrocki; w 2012 r. Nawrocki i jego żona zawarli z panem Jerzym umowę dotyczącą zobowiązania się do kupna od niego tego mieszkania, co nastąpiło w marcu 2017 r. za kwotę 120 tys zł. Czarnek podkreślił, że "w żadnym dokumencie urzędowym nie ma mowy o jakiejkolwiek darowiźnie, nie ma jakiegokolwiek zobowiązania do opieki i nie ma żadnej mowy o tym, że mieszkanie jest nabyte z powodu przejęcia opieki nad panem Jerzym Ż."

Wcześniej we wtorek rzeczniczka sztabu Nawrockiego opublikowała w mediach społecznościowych oświadczenie majątkowe Nawrockiego złożone z 2021 r. Nawrocki jako prezes IPN jest zobowiązany, by składać takie oświadczenie do Sądu Najwyższego, jednak nie jest ono jawne. Z oświadczenia wynika, że on i jego żona są właścicielami dwóch mieszkań o powierzchni 57 m2 oraz ok. 30 m2, a Nawrocki ma także 50-procentowy udział w mieszkaniu jego żyjącej matki.

Mieszkanie Jerzego Ż. Co przekazał rzecznik gdańskiego ratusza?

W poniedziałek rzecznik gdańskiego ratusza Daniel Stenzel relacjonował, w jaki sposób Jerzy Ż. został właścicielem mieszkania. W 2011 roku mężczyzna skorzystał z preferencyjnego prawa pierwokupu mieszkania komunalnego za 10 proc. wartości, natomiast gmina ma obowiązek w ciągu pięciu lat dochodzić zwrotu udzielonej bonifikaty w sytuacji zbycia takiego lokalu. Rzecznik dodał, że z ksiąg wieczystych wiadomo, że "taka transakcja w ciągu pięciu lat, czyli do 2016 roku, nie została przeprowadzona", a to znaczy, że w ciągu pięciu lat, kiedy można "cofnąć bonifikatę, to mieszkanie na pewno nie zostało sprzedane".

Rzeczniczka sztabu Nawrockiego wcześniej oświadczyła, że on nigdy w tym mieszkaniu nie mieszkał, nie wynajmował go, ani nie czerpał z niego jakiejkolwiek korzyści majątkowej, a opłaty za nie uiszcza do dziś, natomiast dysponentem mieszkania jest wciąż pan Jerzy. Dodała ponadto, że "kontakt z panem Jerzym urwał się w grudniu 2024 roku. (...) Karol Nawrocki próbował odnaleźć go poprzez sąsiadów i znajomych, jednak bezskutecznie".

Onet we wtorek opublikował rozmowę z opiekunką Jerzego Ż. z pomocy społecznej, Anną Kanigowską, która miała się nim opiekować od wiosny 2022 r. do wiosny 2023 r. Według niej "pan Jerzy żył w nędzy", "praktycznie nic nie miał" oraz że "bez przydziału z MOPR" i bez dokonywanych przez nią zakupów "nie miałby jedzenia"; opiekunka powiedziała, że próbowała się dowiedzieć od Nawrockiego, dlaczego nie pomaga emerytowi, skoro przejął jego mieszkanie w zamian za opiekę i że wysłała do Nawrockiego w tej sprawie list. Według Kanigowskiej Nawrocki "chciał tylko przejąć mieszkanie, a potem po prostu wszystko miał gdzieś". Dodała, że nigdy nie spotkała się "z tak bezczelnym oszustwem".