Spadki na GPW

Tąpnięcie na GPW wpisuje się w szerszy kontekst globalnych zawirowań. Fala czerwieni dotknęła również inne europejskie parkiety – spadały indeksy w Niemczech, Francji, Hiszpanii, a nawet w bardziej odpornych na kryzysy gospodarkach nordyckich. Szczególnie dramatyczna sytuacja miała miejsce w Azji, gdzie tajwański indeks giełdowy odnotował rekordowy, prawie 10-procentowy spadek, największy od przynajmniej 1990 r. Gwałtowne wyprzedaże na całym świecie są bezpośrednio związane z decyzją administracji Donalda Trumpa o wprowadzeniu nowych, zapowiadanych wcześniej ceł importowych.

Stany Zjednoczone ogłosiły w ubiegłym tygodniu nowe cła o wysokości 32 proc. na niektóre towary z Tajwanu, co natychmiast uderzyło w nastroje rynkowe. Choć bezpośredni cel ciosu stanowi azjatycki partner handlowy USA, skutki rozlewają się szeroko. Tajwan jest jednym z kluczowych ogniw w światowym łańcuchu dostaw technologii, a jakiekolwiek zakłócenia w jego eksporcie – nawet jeśli półprzewodniki nie zostały objęte cłami – odbijają się echem na całym świecie. Rynki boją się nie tylko skutków gospodarczych nowych ceł, ale też ewentualnej eskalacji wojny handlowej. Eksperci ostrzegają także, że sytuacja związana z wojną celną może wymknąć się spod kontroli.

Ekspert: trwa wyprzedaż akcji polskich spółek

W Polsce zareagowały niemal wszystkie sektory. Dotyczą one w największym stopniu spółek technologicznych, przemysłowych, banków, a także koncernów energetycznych. Obecnie za jedną akcję Orlenu trzeba zapłacić ok. 61,95 zł (spadek o 3,5 proc. w poniedziałek i 7,81 proc. od tygodnia). Kilkuprocentowe spadki zaliczają także takie firmy jak Enea, Tauron czy Polska Grupa Energetyczna. Jak tłumaczą eksperci, inwestorzy uciekają od ryzykownych aktywów, co dodatkowo pogłębia korektę. W grze są także inne czynniki – słabnące dane gospodarcze z Chin, napięcia geopolityczne oraz rosnąca niepewność co do dalszych działań USA na scenie międzynarodowej.

Łukasz Prokopiuk, analityk giełdowy z Domu Maklerskiego Banku Ochrony Środowiska, tłumaczy w rozmowie z GazetaPrawna.pl, że obserwowany spadek na giełdach jest spowodowany odpływem kapitału, który był mocno zaangażowany w inwestycje w polskie spółki. – Do niedawna polskie koncerny, w tym energetyczne, były atrakcyjne dla zagranicznych inwestorów, bo złotówka była silna i wiele zapowiadało, że wkrótce dojdzie do zawieszenia broni w Ukrainie. To się jednak nie stało. Wpisuje się to jednak w szerszy, ogólnoświatowy trend – wyjaśnia ekspert.

Tusk: skutki były do przewidzenia

Do trwającej paniki na giełdzie odniósł się także premier Donald Tusk. "Reakcja na wojnę celną była do przewidzenia. Giełdowe trzęsienie ziemi od Japonii przez Europę do Ameryki trzeba przeżyć bez nerwowych decyzji. Polska giełda też dostała rykoszetem, ale stabilność polityczna i gospodarcza to nasze atuty w tym trudnym czasie. Spokojnie wytrwamy!" - napisał na platformie X.

Spadki hamują

Ok. godz. 13.05 WIG20 spada o 1,1 proc. do 2.441 pkt., a WIG traci 1,1 proc. i wynosi 88.042 pkt. mWIG40 zniżkuje o 0,8 proc. do 6.738 pkt., a sWIG80 idzie w dół o 1,7 proc. i wynosi 25.344 pkt. "Początek sesji był jak z horroru, WIG20 otworzył się 100 pkt. niżej, otwarcie PKO BP i Pekao to był dramat. Teraz pojawia się wyraźne odreagowanie" - powiedział PAP Biznes Sobiesław Kozłowski, dyrektor Departamentu Analiz i Doradztwa Noble Securities.

"Mamy koniec paniki w Europie i jesteśmy chyba blisko punktu przegięcia. Patrząc na zachowanie np. Euro Stoxx Banks i po naszych bankach, wydaje się, że dokonało się katharsis, które było potrzebne. Jeśli sesję udałoby się zakończyć powyżej piątkowego zamknięcia, co jeszcze przy otwarciu wydawało się bardzo odległym celem, to mógłby to być punkt zwrotny. Można powiedzieć, że wracamy z dalekiej podróży, z szansą na udany tydzień" - dodał.

Jak ocenia Sobiesław Kozłowski, na notowania Orlenu może mieć wpływ spadek cen ropy. "Notowania ropy brent mocno spadły, co jest efektem zwiększenia limitu wydobycia przez OPEC. Moim zdaniem, niższe ceny ropy naftowej to ekonomiczna dźwignia na zachęcenie Rosji do trwalszego pokoju. Pytanie, czy ta dźwignia się utrzyma i czy wywrze presję na Rosję" - powiedział. "Pojawia się czynnik ryzyka, dla Orlenu. Zwykle niższe ceny ropy powodują presję na Orlen" - dodał. Jego zdaniem, rynkom pomogłyby informacje o deeskalacji wojny handlowej. "Notowania wsparłyby rozmowy dotyczące ceł, szczególnie UE i Chin ze Stanami Zjednoczonymi, co sygnalizowałoby deeskalację w tym obszarze" - powiedział.

GPW zawiesiła notowania

Po godz. 15 GPW poinformowała o zawieszeniu notowań ze względu na bezpieczeństwo obrotu na wszystkich rynkach od godz. 15:15 do 16:15. Wskazano, że od godz. 16:15 do godz. 16:30 nastąpi faza przyjmowania zleceń i wznowienie notowań ciągłych nastąpi od godz. 16:30. Rano GPW poinformowała w komunikacie o sytuacji wystąpienia niezwykłej zmienności skutkującej uruchomieniem mechanizmów zmienności w odniesieniu do większości instrumentów finansowych. "Motorem spadków są wydarzenia geopolityczne. Bardzo dużo będzie zależało w najbliższych dniach od rozwoju sytuacji na arenie międzynarodowej" - powiedział PAP Biznes przed decyzją GPW o zawieszeniu obrotu w godzinach 15.15 - 16.15 Przemysław Smoliński, analityk BM PKO BP.

Sesja GPW po silnej przecenie z końca ubiegłego tygodnia rozpoczęła się na silnym minusie, ale kursy spółek próbowały odrabiać straty. "Pojawił się popyt. Do ogłoszenia zakończenia spadków czy powrotu wzrostów jest jeszcze daleka droga, ale na naszych głównych wykresach, czy to WIG20, czy mWIG40, czy sWIG80, w tej chwili rysują się białe świece, choć nadal indeksy są na minusie" - powiedział. "Tego samego nie da się powiedzieć np. w przypadku niemieckiego DAX, na którym widnieje czarna świeca i który spada silniej niż warszawski rynek" - dodał.

Smoliński ocenił, że sytuacja nie jest najlepsza z technicznego punktu widzenia i zwiastuje ona rozpoczęcie silnej średnioterminowej korekty. "W tej chwili na pewno trudno szukać sygnałów zakończenia spadków i powrotu wzrostów" - powiedział. "Z drugiej strony, sytuacja nie wygląda już tak tragicznie jak w piątek, bo wyraźnie widać, że u nas na rynku pojawił się popyt. Spadki zostały wyhamowane i o ile sytuacja jakoś mocno nie pogorszy się na giełdach za oceanem, to u nas również raczej można spodziewać się przejścia w konsolidację, czy korekcyjnego odbicia, a już nie kontynuacji ruchu w dół" - dodał.