Szykowana przebudowa trasy ekspresowej S1 na Górnym Śląsku nie przewiduje dobudowy trzeciego pasa. Według prognoz droga wkrótce się zapcha. Co na to Ministerstwo Infrastruktury?
Wschodnia obwodnica Górnośląskiego Okręgu Przemysłowego, która powstała na początku lat 80. jako przedłużenie prowadzącej z Warszawy „gierkówki”, to jedna z najbardziej zatłoczonych dróg w Polsce. Według ostatnich badań ruchu z 2020 i 2021 roku, jest tam ponad 50 tys. aut na dobę. Prognozy wskazują, że ruch będzie dalej przyrastać. Sprzyjać temu będzie wzrost tranzytowego znaczenia trasy. Ministerstwo Infrastruktury na większości odcinków nie wyraziło jednak zgody na przebudowę drogi S1 do przekroju „dwa razy trzy pasy”.
S1 do granicy ze Słowacją
W przyszłym roku ukończone mają być całkiem nowe odcinki S1 z Mysłowic do Bielska-Białej. Wtedy ekspresówką będzie można już dojechać bez żadnych przerw do granicy ze Słowacją w Zwardoniu. Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad w najbliższych pięciu latach szykuje przebudowę odcinka S1, który ma już ponad 40 lat. Drogowcy wiosną zeszłego roku przygotowali analizę, która wskazywała, że już w 2030 r. ze względu na rosnący ruch nastąpi konieczność poszerzenia drogi do przekroju dwa razy po trzy pasy ruchu. Wtedy na odcinku między Dąbrową Górniczą a Mysłowicami liczba pojazdów na dobę ma już przekraczać 70 tys.
Według wytycznych GDDKiA już po przekroczeniu 45 tys. aut dobowo drogę powinno się poszerzyć do trzech pasów. W związku z tym drogowcy rekomendowali Ministerstwu Infrastruktury, by zmodyfikować założenia przebudowy drogi, tak by zyskała przekrój dwa razy trzy pasy ruchu. GDDKiA proponowała, żeby na niektórych odcinkach od razu zbudować trzy pasy. Na innych fragmentach rekomendowano zaś pozostawienie rezerwy pod trzeci pas.
Chodziło o takie zaprojektowanie węzłów drogowych czy wiaduktów przechodzących w poprzek nad trasą, by w razie poszerzenia drogi dało się to wykonać niezbyt dużym kosztem, bez konieczności przebudowy obiektów inżynieryjnych.
GDDKiA rekomendowała, by aktualne zlecenie dotyczące projektów aneksować o rozszerzenie zadania uwzględniające szerszy przekrój drogi.
Ministerstwo Infrastruktury się nie zgadza
W odpowiedzi na interpelację posłanki Pauliny Matysiak w tej sprawie wiceminister Stanisław Bukowiec odpowiedział, że resortowi znane są analizy GDDKiA, z których wynika, że przyjęty dotychczas przekrój „dwa razy dwa pasy” będzie niewystarczający do obsługi prognozowanego ruchu na odcinku S1 z Dąbrowy Górniczej do Lędzin (na południe od Mysłowic). Wiceminister informuje, że resort odmówił zgody na zmianę zakresu z uwagi na "trudności techniczne wynikające z braku rezerwy terenu, oczekiwania samorządowe i społeczne na rozwiązanie uciążliwości wynikających z aktualnego funkcjonowania S1 oraz kontynuacji budowy węzła Klimontów, brak przestrzeni budżetowej, już dotychczas zaangażowane środki publiczne, a także brak uzasadnienia dla priorytetowego względem pozostałych zadań na sieci wykonania przedmiotowych inwestycji w zwiększonym do trzech pasów zakresie.”
Ministerstwo wyraziło tylko wstępną zgodę na zwiększenie zakresu rozbudowy do trzech pasów dla odcinka trasy S1 Mysłowice – Lędziny (na południe od przecięcia z autostradą A4). Przekrój „dwa razy trzy pasy” zyska też krótki, dwukilometrowy odcinek między Sosnowcem i Mysłowicami.
Cztery decyzje środowiskowe dla ekspresówki
Po decyzji ministerstwa GDDKiA podpisała umowę na wykonanie projektu fragmentu S1 w rejonie węzła Klimontów koło Sosnowca, który nie zakłada poszerzenia drogi. W ostatnim czasie drogowcy uzyskali też cztery decyzje środowiskowe dla kolejnych odcinków ekspresówki. Dokumenty również zakładają, że pozostanie tam przekrój z dwoma pasami bez rezerwy na trzeci. Wyjątkiem jest tylko decyzja środowiskowa dla fragmentu Mysłowice-Lędziny, która zgodnie z decyzją ministerstwa będzie zmieniana do przekroju „dwa razy trzy pasy”.
Dominik Kasprzak, jeden z najaktywniejszych uczestników poświęconego inwestycjom forum Skyscrapercity.com, uważa, że decyzja ministerstwa o pozostawieniu podczas przebudowy S1 przekroju „dwa razy dwa” bez rezerwy pod trzeci pas jest nieuzasadniona ekonomicznie. – Zwłaszcza kiedy analizy mówią o konieczności poszerzenia drogi. Oznacza to, że po skończeniu tych inwestycji pojawi się konieczność burzenia nowych wiaduktów, mostów i obiektów inżynieryjnych, aby rozbudować drogę do przekroju „dwa razy trzy pasy”. A będzie to konieczne w momencie oddania drogi z dwoma pasami – Dominik Kasprzak, który od wielu miesięcy koresponduje w tej sprawie z urzędami, próbując zwrócić uwagę na problem.
Wiceminister Bukowiec zapowiedział zaś, że po spodziewanym na koniec tego roku oddaniu brakującego drogi S1 w rejonie Węgierskiej Górki analizowane, będzie, czy nie poszerzać ekspresówki na południe od Żywca. Kierowcy mają tam tylko po jednym pasie ruchu.