W poprzedniej kadencji nie obudzono się na czas w Komisji Europejskiej; teraz przegląd Zielonego Ładu wydaje się nieunikniony – ocenia w rozmowie z DGP europoseł KO i Europejskiej Partii Ludowej Łukasz Kohut.

Mateusz Roszak: Partie głównego nurtu w całej Europie stosowały tzw. kordon sanitarny wobec skrajnej prawicy. Tabu padło w Niemczech podczas części głosowań nad przepisami migracyjnymi, a kiedy podobne obrazki będziemy oglądać w Strasburgu?

Łukasz Kohut: Ja mam doświadczenie w stosowaniu tego kordonu sanitarnego, bo w zeszłej kadencji przez 5 lat byłem w S&D i tam praktycznie każde głosowanie, każdej poprawki do każdego raportu, było przeciwko frakcji Tożsamość i Demokracja. Często tym kordonem była też objęta grupa ECR. To stworzyło bardzo wiele możliwości dla polityków czy PiS-u, czy Konfederacji, żeby obśmiewać całą legislację europejską i instytucje europejskie, bo po prostu stosowaliśmy ten kordon – albo wyciągaliśmy karty, albo głosowaliśmy po prostu przeciwko ich projektom. Uważam, że czasami trzeba, także po to, żeby tłumaczyć tę dość skomplikowaną materię prawa UE, przy pewnych poprawkach głosować razem. Nie twierdzę, że skrajna prawica ma rację, ale czasami poprawki zgłaszane przez nią zostałyby przyjęte, jeśli tylko zgłosiłaby je inna frakcja. Takie totalne blokowane głosowanie w kontrze nie ma sensu.

A jak zapatruje się na to Europejska Partia Ludowa obecnie?

EPP meandruje obecnie, bo musi, bo społeczeństwa są bardziej na prawo i moim zdaniem ta aktualna strategia jest lepsza. Tak samo zachowuje się Friedrich Merz i CDU – musi meandrować ze skrajnym przekazem AfD, które po prostu zyskuje poparcie społeczne. Ta strategia, żeby przykryć pomysły skrajnej prawicy własnymi, jest słuszniejsza.

Takim przykryciem postulatów prawicy jest wycofanie się z części przepisów Zielonego Ładu? EPP ostatnio zaproponowała choćby przyspieszenie rewizji zakazu sprzedaży samochodów spalinowych.

Skrajna prawica wykorzystała to, że w tych przepisach dotyczących zakazu sprzedaży samochodów spalinowych jest furtka w postaci ponownego przyjrzenia się temu, czyli zrobienia przeglądu legislacyjnego. Oni zrobili z tego jakiś bicz i wielką sprawę, a ten przegląd i tak miał nastąpić. Cieszę się, że EPP zajęło się tą sprawą, bo sam nie głosowałem za tym celem, a dzisiaj już wiemy, że 2035 rok jest niemożliwy do utrzymania. Rynek pokazał, że sprzedaż samochodów elektrycznych spada, nie ma infrastruktury w wielu krajach i zdecydowanie zmieniła się sytuacja geopolityczna. W momencie, kiedy Zielony Ład wchodził na agendę UE, byliśmy przed pandemią, przed KPO, przed pełnoskalową wojną w Ukrainie, to był inny świat. W poprzedniej kadencji niestety nie obudzono się na czas w Komisji Europejskiej. I ten przegląd Zielonego Ładu czy przepisów, które wprowadza, on się wydaje teraz nieunikniony.

Ta kadencja PE będzie kadencją rewizji Zielonego Ładu?

Myślę, że to jest absolutnie czas rewizji Zielonego Ładu i to nie tylko w kontekście samochodów elektrycznych, ale też ETS II czy dyrektywy budynkowej. Jesteśmy w obliczu ogromnych wydatków na politykę obronną, jest wiele innych pilnych potrzeb, dlatego, choć jesteśmy na etapie dyskusji ciągle, to rewizja zielonej transformacji na pewno nastąpi.

A poza bieżącą agendą, jakie są pana ambicje i cele na te najbliższe 5 lat w Strasburgu?

Jeśli chodzi o działania na rzecz Śląska, to czekam na zmianę prezydenta, bo byliśmy bardzo blisko uznania języka śląskiego za język regionalny, ale prezydent Duda zachował się skandalicznie. W Strasburgu nadal będę robił swoje, nagłaśniał historię Śląska, udało się w poprzednich latach zorganizować różne inicjatywy promujące śląską kulturę i tożsamość i docelowo chciałbym, żeby Ślązacy zostali uznani za mniejszość etniczną tak jak Kaszubi. Poza bieżącymi sprawami angażuję się też w relacje z Norwegią i chociaż dzisiaj wydaje się to zupełnie niemożliwe, to rozmawiamy z Norwegami o ich ewentualnym członkostwie w UE i choćby doprowadzenie do kolejnego referendum w tym kraju byłoby dużym sukcesem. Pracuję w Komisji Spraw Zagranicznych, gdzie będzie się wiele działo, w Komisji Kultury, gdzie będzie walczyć o kolejne środki na Erasmusa — flagowy program europejski i DROI – Komisji Praw Człowieka. Jest co robić, mam wielką nadzieję, że Europa wykorzysta ten trudny czas na większą integrację i zrozumie, że tylko wspólnie może dać sobie radę – tak gospodarczo jak i militarnie.

W Strasburgu rozmawiał Mateusz Roszak