Premier Donald Tusk mówił o 650-700 mld zł przeznaczonych na inwestycje, ale dla Polski bardzo ważna jest ich struktura. Ciągle mamy niski udział inwestycji prywatnych – raptem 9 proc.- mówi Bartosz Radzikowski, główny ekonomista Polskiego Towarzystwa Gospodarczego.
Po ponad roku od zaprzysiężenia rządu dobrym sygnałem jest zmiana narracji i skoncentrowanie się na Polsce przedsiębiorczej. To dobry punkt wyjścia, oznacza, że jest pomysł na skoordynowane działania nakierowane na określony efekt. Niemniej zaufanie biznesu do klasy politycznej jest ograniczone, więc kluczowe będzie tempo realizacji tych zapowiedzi. Istotne będzie również wyjście z tym planem poza bieżącą walkę polityczną i zapewnienie tej wizji gospodarczej pewnej ciągłości. Tak, żeby to była strategia długoletnia, a nie jednokadencyjna.
Można było odnieść wrażenie, że to był strategiczny obrazek, pokazujący kierunek, w jakim rząd chce zmierzać. Oczywiście dyskusja merytoryczna odbywać się będzie na poziomie konkretnych projektów zmian.
Kluczowe z punktu widzenia efektów w krótkim okresie są deregulacja i koszty energii. Mamy obecnie odpowiedni klimat i szeroki konsensus polityczny, potwierdzający, że szybka deregulacja gospodarki jest konieczna. Ciekawym zabiegiem jest wzięcie do tego programu przedsiębiorców, czego twarzą ma być Rafał Brzoska - nasuwa się analogia do ruchu, jaki wykonał Donald Trump, angażując do kwestii deregulacyjnych Elona Muska.
Jeśli chodzi o plan obniżenia kosztów energii, to nie poznaliśmy zbyt wielu szczegółów zmian na 2025 r.
Rozwój energetyki z atomu i OZE to słuszna koncepcja, ale to procesy wieloletnie, a gospodarka potrzebuje konkurencyjnych cen energii już teraz.
Skoro w tym półroczu przewodzimy pracom Rady UE, a Donald Tusk ma w Europie silną pozycję, to wydają się zasadne działania zmierzające do przemyślenia systemu ETS, np. dla takich gospodarek jak polska. Alternatywą może być obniżenie opłat i podatków zawartych w cenie energii, które w Polsce stanowią prawie 50 proc.
Premier mówił o 650-700 mld zł przeznaczonych na inwestycje, ale dla Polski bardzo ważna jest ich struktura. Ciągle mamy niski udział inwestycji prywatnych – raptem 9 proc. PKB przy średniej dla UE na poziomie 14 proc. Polska wciąż może być na etapie rozwoju, w którym inwestycje publiczne pobudzają prywatne, ale ten efekt wygasa i potrzebne są dodatkowe działania, które wzmocnią sektor prywatny. To mogą być zachęty fiskalne, obniżanie kosztów działalności, stabilność i przewidywalność regulacyjna czy chociażby wzmocnienie rynku kapitałowego, o czym wczoraj mówił minister finansów Andrzej Domański. Inwestycje publiczne są ważne, ale o konkurencyjności polskiej gospodarki będą decydować inwestycje firm i przedsiębiorców.
Premier w żaden sposób nie odniósł się do wyzwań demograficznych, które z punktu widzenia gospodarki będą kluczowe. Prognozy pokazują, że będziemy starzeć się szybciej niż średnio w OECD, stąd ubytek ludzi w wieku produkcyjnym będzie nam hamował wzrost gospodarczy. Warto w tym aspekcie przeanalizować obecne podejście do polityki demograficznej i zastanowić się, jak ją poprawić w kierunku prostej zastępowalności pokoleń.