Rada Ministrów przyjęła wczoraj pięciostronicową uchwałę odnoszącą się do sytuacji w Trybunale Konstytucyjnym, Krajowej Radzie Sądownictwa i Sądzie Najwyższym. Najistotniejsze fragmenty dotyczą publikacji orzeczeń TK i SN.
Konieczność działań naprawczych
„Rada Ministrów uznaje, że Trybunał Konstytucyjny w aktualnym składzie jest niezdolny do wykonywania zadań określonych w art. 188 i art. 189 Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej. Rada Ministrów uznaje za zasadne konsekwentne podejmowanie działań naprawczych służących przywróceniu funkcjonowania sądownictwa konstytucyjnego, zgodnego z konstytucyjnym standardem” – głosi wczorajsza uchwała.
W związku z tym, jak czytamy dalej, publikacji orzeczeń TK w dalszym ciągu nie będzie. „Obowiązek ogłaszania orzeczeń Trybunału Konstytucyjnego w dziennikach urzędowych może dotyczyć wyłącznie aktów, które zostały przyjęte przez uprawniony organ w procedurze przewidzianej prawem” – uzasadnia rząd w uchwale.
Równie krytycznie w dokumencie potraktowano Sąd Najwyższy i Krajową Radę Sądownictwa. Zdaniem rządu obecna KRS, ukształtowana na mocy uchwalonej w czasach rządów PiS ustawy z grudnia 2017 r., „nie jest organem dającym rękojmię niezależności od władzy ustawodawczej i wykonawczej”. Jeśli zaś chodzi o SN, Rada Ministrów uznała, iż nie spełnia on „wymogów niezależności i bezstronności”, jeśli orzeka w składach z udziałem tzw. neosędziów (czyli powołanych przy udziale obecnej KRS).
Inaczej jednak niż w przypadku TK potraktowane mają zostać akty prawne wydawane przez SN i KRS. One publikowane będą, jednak ze specjalną adnotacją, jeśli zostały wydane w nieprawidłowym składzie.
W uchwale czytamy ponadto o konieczności podjęcia działań naprawczych w stosunku do KRS i SN. „Stan sądownictwa w Polsce, określany jako «kryzys praworządności», wymaga systemowego rozwiązania i podjęcia działań naprawczych” – głosi dokument.
Zmienić ustawę o SN
Inicjatywę dotyczącą SN zapowiedział wczoraj marszałek Sejmu Szymon Hołownia, który chciałby odsunięcia Izby Kontroli Nadzwyczajnej od rozstrzygania o ważności wyborów. – Rozwiązaniem, które będę chciał zaproponować – mam nadzieję w najbliższych dniach spotkać się w tej sprawie z panem prezydentem i panem premierem, ale już to sygnalizuję – jest projekt ustawy, który wskaże cały Sąd Najwyższy, wszystkich sędziów SN jako tych, którzy mogą i powinni podejmować decyzje o ważności wyborów prezydenta RP – mówił wczoraj Hołownia.
Wcześniej o podobnych rozwiązaniach prawnych kilkakrotnie wspominał w mediach minister sprawiedliwości Adam Bodnar. Według rządzących problemem jest kwestionowana m.in. przez Trybunał Sprawiedliwości UE i Europejski Trybunał Praw Człowieka Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych, utworzona w czasach rządów PiS i w całości obsadzona przez tzw. neosędziów.
Wiceszef resortu sprawiedliwości Arkadiusz Myrcha przypomina w rozmowie z DGP, że zanim powstała IKNiSP, ważnością wyborów zajmowała się Izba Pracy i Ubezpieczeń Społecznych SN. – I to rozwiązanie nigdy nie budziło jakichkolwiek wątpliwości. Czy powrócimy do takiego rozwiązania, czy pójdziemy bardziej w kierunku, o którym mówi marszałek Hołownia – oba rozwiązania są na pewno akceptowalne. Każde będzie lepsze niż to, co mamy obecnie – podkreśla Myrcha.
– Wydaje się, że to jest cenny pomysł i cenna inicjatywa, aby incydentalnie zrobić taką ustawę, i mam nadzieję, że marszałek Hołownia przekona do tego prezydenta Dudę – podkreślał z kolei wczoraj premier Donald Tusk. I dodał, że ustawa taka pozwoliłaby rozwiać wątpliwości, kto ma prawo orzec o ważności majowych wyborów prezydenckich.
Na żadne zmiany w ustawie o SN nie zgodzi się Prawo i Sprawiedliwość. Wczoraj partia złożyła zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez pięciu członków Państwowej Komisji Wyborczej, którzy w poniedziałek przegłosowali odroczenie obrad dotyczących sprawozdania wyborczego partii Jarosława Kaczyńskiego. W ubiegłym tygodniu Izba Kontroli Nadzwyczajnej wydawała korzystną dla PiS uchwałę, której część PKW jednak nie uznaje. – Najpierw trzeba zacząć od przestrzegania prawa i orzeczeń – takich, jakie one są, a później dyskutować o kolejnych reformach, a nie wybiórczo traktować postanowienia i wyroki sądów – mówi nam poseł Marcin Przydacz z PiS. ©℗