Po podwyżkach uposażeń poselskich z 2021 r. oraz zmianach wprowadzonych przez Polski Ład przełom listopada i grudnia jest przykrym momentem dla sporej grupy posłów. Z pensją na poziomie 12 826,64 zł brutto, która jest traktowana tak samo jak wynagrodzenie za pracę, w tym okresie wpadają oni w drugi próg podatkowy.
– Z tytułu samego uposażenia przez minione 11 miesięcy br. posłowie otrzymywali przelewy w kwocie 9074 zł. Po listopadzie ich łączny dochód jest na poziomie 119 tys. zł. To oznacza, że uposażenie za grudzień w większości będzie już obciążone 32-proc. podatkiem. W konsekwencji przelew za ostatni miesiąc będzie niższy aż o 1963 zł i wyniesie 7111 zł, czyli o ok. 22 proc. mniej – tłumaczy Piotr Juszczyk, główny doradca podatkowy w inFakcie.
Niektórzy już wcześniej przekroczyli próg
Powody? Na przykład pobieranie co miesiąc maksymalnej diety. Dwanaście razy w roku poseł może pozyskać w ten sposób nieco ponad 4 tys. zł brutto, zaś z opodatkowania jest zwolniona kwota do 3 tys. zł (co rocznie daje dodatkowe 36 tys. zł kwoty wolnej od podatku).
– W takim przypadku, przy braku innych dochodów rozliczanych wg skali podatkowej, już w listopadzie część dochodu jest obciążona podatkiem z drugiego progu – wskazuje ekspert.
Więcej zarabiają też ci, którzy pracują w rządzie, prezydium Sejmu lub w kierownictwie sejmowej komisji czy podkomisji stałej. Dla przykładu status przewodniczącego komisji zapewnia dodatkowe 20 proc. uposażenia. Dodatki związane z kierowaniem komisjami mogą podnieść wynagrodzenie maksymalnie o 35 proc.
Z analizy DGP wynika, że taki dodatek przysługuje 184 posłankom i posłom (cztery osoby złożyły ślubowanie w trakcie tego roku). Kolejnych sześć osób zasiada w prezydium Sejmu. W rządzie jest 47 przedstawicieli izby niższej. Z niższymi przelewami zostają więc 223 osoby, pod warunkiem że są tzw. posłami zawodowymi (i że przepracowały cały rok; skład Sejmu zmieniał się np. po wyborach europejskich).
Posłowie chcieliby większych uposażeń
Nasi rozmówcy w Sejmie wydają się z tym pogodzeni. – Posłowie nie są od tego, żeby narzekać, ale by ciężko pracować po to, żeby było coraz lepiej – mówi Jan Kanthak z PiS.
Elżbieta Polak (KO) wspomina, że wyższe podatki płaciła już jako marszałek województwa lubuskiego. – Jestem przyzwyczajona, w samorządzie też dopadał nas drugi próg – podkreśla posłanka.
Oboje przyznają, że uposażenia poselskie mogłyby być wyższe, ale zaraz dodają, że to nie jest dobry czas na tego typu decyzje. – Moi dyrektorzy w urzędzie marszałkowskim zarabiali średnio 16 tys. zł brutto, a uposażenie posła to 12 tys. zł brutto. Nie jest to jednak czas na waloryzację z uwagi na wysoki deficyt w budżecie – mówi Elżbieta Polak.
– Pamiętam, kiedy była podejmowana decyzja o podwyżce uposażeń jeszcze przed inflacją. Wtedy PO mówiła, że to jest najgorszy czas na podwyżkę. Z perspektywy czasu wydaje się, że to był najlepszy moment. Gdyby nie było tamtych podwyżek, dziś poseł zarabiałby 5 tys. zł na rękę – dodaje Kanthak.
Kwota, o której mówi poseł, to rezultat obniżki, o której w 2018 r. zdecydował Jarosław Kaczyński po wybuchu afery premiowej. Prezes PiS zaordynował obcięcie uposażeń parlamentarnych o 20 proc. Pensje posłów i senatorów podskoczyły do ponad 12 tys. zł brutto w połowie 2021 r. z inicjatywy prezydenta Andrzeja Dudy. Parlament zrewanżował się podwyżką wynagrodzenia głowy państwa. ©℗