Sądząc po ostatnich wypowiedziach premiera i ministra Macieja Duszyczka, który z poziomu rządu koordynuje prace nad strategią, spodziewamy się dokumentu, który będzie kładł nacisk przede wszystkim na bezpieczeństwo granic poprzez zacieśnienie i usztywnianie procedur migracyjnych i legalizacyjnych. Bezpieczeństwo jest oczywiście rzeczą kluczową i wielokrotnie podkreślaliśmy, że państwo musi mieć kontrolę nad tym, kto i w jakich liczbach przyjeżdża do Polski. Natomiast obawiamy się, że wykorzystując argument bezpieczeństwa, zostanie zablokowana, a co najmniej zahamowania, migracja zarobkowa do Polski, która z punktu widzenia gospodarczego jest nam niezwykle potrzebna.
Jeśli chodzi o ogólne założenia polityki migracyjnej, to taki dialog ze stroną rządową od wielu miesięcy się toczy, rozmawiamy też bezpośrednio z ministrem Duszczykiem. Natomiast prace dotyczące migracji i legalizacji pracy cudzoziemców są w Polsce kwestią cross-resortową, przepisy dotyczące legalizacji zatrudnienia przegotowuje bowiem MRPiPS, kwestie wizowe koordynuje MSZ, strategię migracyjną MSWiA, swój ważny głos ma też MRiT. Ogólnie mówiąc, byliśmy w dialogu z przedstawicielami rządu, ale dokładna treść tego dokumentu będzie dla nas nowością i pewną niespodzianką, bo konkretne zapisy nie są nam znane.
Pod kątem gospodarczym to niewłaściwy kierunek. Znajdujemy się w momencie, gdy z przyczyn demograficznych braki na rynku pracy widoczne są w wielu sektorach gospodarki. Potrzebujemy specjalistów, wykwalifikowanych pracowników na relatywnie dobrze opłacanych stanowiskach m.in. w branży IT czy w sektorze usług dla biznesu. Ponieważ w ostatnich latach rozwijamy się bardzo szybko, a wynagrodzenia idą w górę, to mamy też dość wyraźną lukę pracowniczą w sektorach niewymagających wysokich kwalifikacji, ale będących bardzo ważnymi elementami całego łańcucha gospodarczego – w rolnictwie, gastronomii, branży beauty, transporcie czy sprzedaży detalicznej.
Na poziomie pojedynczego konsumenta odczujemy te braki kadrowe przy korzystaniu z codziennych usług – w przejazdach taksówkami, gastronomii, usługach fryzjerskich czy w sklepach spożywczych. Jeśli nagle zamkniemy drzwi dla pracowników z tych sektorów, to część usług będzie miało problem z ciągłością funkcjonowania. Konsekwencją będzie oczywiście mniejsza dostępność niektórych usług i wzrost cen tych, które na rynku pozostaną.
W skali makro trzeba się spodziewać, że problemy z pokryciem wakatów będą przekładały się na spadek wielkości produkcji przemysłowej czy spowolnienie w budownictwie, co oczywiście dobije się na tempie rozwoju infrastruktury czy ogólnie kraju. Dodatkowym aspektem jest kwestia atrakcyjności Polski w oczach inwestorów zagranicznych – może się okazać, że kapitał zagraniczny chętniej będzie patrzył na kraje, gdzie dostęp do pracowników niższego szczebla jest szerszy.
Odporność naszego państwa na hybrydową agresję ze strony Białorusi pod postacią niekontrolowanego napływu migrantów jest oczywiście kluczowa. Granice Polski muszą być szczelne, więc wszelkie narzędzia administracyjne i fizyczne do ochrony granic są wskazane. Natomiast musimy zachować pewien balans i umieć dopasować politykę migracyjną do obecnej sytuacji. Należy określić preferowane kierunki napływu pracowników, ich kwalifikacje i doświadczenie zgodnie z potrzebami rynku pracy. O ile musimy zamknąć drzwi przed nielegalną imigracją, o tyle osobom, które chcą przejść całą procedurę legalizacyjną, które chcą u nas pracować, i dokładać się do dobrobytu państwa, należy to umożliwić. Na politykę migracyjną pod kątem bezpieczeństwa państwa trzeba patrzeć w szerszym horyzoncie – jeśli chcemy wydawać ogromne kwoty na modernizację wojska, to potrzebujemy sprawnej gospodarki. Podcinając jej skrzydła, ograniczamy możliwości restrukturyzacji armii i systemów bezpieczeństwa. ©℗