Na platformie X zwróciła się do oburzonych, przekonując, żeby zamiast zwracać uwagę na pojęcia, raczej skupili się na istocie wyzwania. Podtrzymała też swoje zdanie, że „schemat działania systemu emerytalnego przypomina jednak piramidę finansową”.
Nieporozumienie
Poniżej pragniemy wyjaśnić, dlaczego ta teza to piramidalne nieporozumienie. Nie chcemy tu dokonywać głębszej oceny źródeł tych przekonań. Nie wiemy, czy wynikają one z powszechności wyobrażeń o „złym ZUS”. Czy też z prostej analogii pojęciowej, wynikającej z podobieństw w kształtach piramidy demograficznej z piramidą finansową. Tak jak możemy przecież dostrzec podobieństwo krzesła i krzesła elektrycznego. Takim zwyczajnym meblem jest każdy funkcjonujący dziś na świecie system emerytalny. Co więcej, innym meblem podobnym do tego emerytalnego jest niemal każdy rodzaj instytucji finansowej, której działanie polega na pewnej umowie dotyczącej uregulowanych zasad przepływu czy pośrednictwa finansowego. Dotyczy to zarówno banków, jak i wehikułów inwestycyjnych zbiorowego lokowania. Podobieństwa między tymi przedmiotami są znacznie większe niż podobieństwo ZUS do schematu piramidy finansowej, która jest typem krzesła, ale elektrycznego.
W systemie bankowym środki pieniężne deponentów trafiają do kredytobiorców. Zaufanie do pośrednictwa finansowego opiera się na regulacjach ostrożnościowych, poziomie kapitałów własnych oraz gwarancjach depozytów. Natomiast ZUS realizuje konstytucyjne zadanie państwa poprzez repartycję dochodów według określonej reguły ustalonej przez to państwo. Sam fakt, że w sensie kasowym zachodzi ruch środków gromadzonych ze składek emerytalnych na wypłaty świadczeń dla emerytów, nie oznacza żadnej automatycznej redystrybucji między młodymi a starszymi. Ponadto ostateczną gwarancją wypłaty świadczeń jest funkcjonująca gospodarka, a żadna prywatna instytucja finansowa o takim gwarancie nie może nawet marzyć.
W funkcjonującym od 25 lat systemie emerytalnym zasada ekwiwalentności „ile odłożysz, taką będziesz miał emeryturę” jest jeszcze bardziej wyeksponowana. Z poziomu indywidualnego przenosi się na poziom funduszowy, co stopniowo podnosi jego wydolność. W okresie ostatnich pięciu lat, od kiedy liczba emerytur z nowego systemu przekroczyła liczbę emerytur ze starego systemu, relacja wpływów ze składek emerytalnych do wydatków na emerytury wzrosła z 68,1 proc. w 2020 r. do 73,1 proc. w 2023 r. W tym czasie z 2,42 proc. do 2,02 proc. zmalał też udział deficytu rozumianego jako różnica pomiędzy wpływami ze składek a wydatkami w funduszu emerytalnym w relacji do PKB.
Czym jest piramida finansowa?
A czym w takim razie jest krzesło elektryczne? Na pewno piramida finansowa jest pojęciem dobrze zdefiniowanym. I tak w punkcie 15 załącznika nr 1 do dyrektywy 2005/29/W stwierdzono, że są to schematy, w których wynagrodzenie konsumenta jest uzależnione przede wszystkim od wprowadzenia innych konsumentów do systemu, a nie od sprzedaży lub konsumpcji produktów. Wobec tego taka instytucja potrzebuje kolejnych uczestników, by trwać. Aż do upadłości. Podobny opis jest zawarty w jednym z aktów oskarżenia Prokuratury Krajowej z 2020 r.: piramida finansowa to określenie sposobu działania sprawców przestępstw, polegającego na przyjmowaniu środków pieniężnych z zamiarem dokonania ich spłaty z funduszy pochodzących z zaciągnięcia kolejnych zobowiązań finansowych. W każdym przypadku działanie takie prowadzi do niewypłacalności sprawcy wskutek wyczerpania możliwości pozyskania pieniędzy, gdy zabraknie kolejnych inwestorów.
Piramida finansowa z kilku powodów jest więc przeciwieństwem systemu emerytalnego. Nie służy legalnemu pośrednictwu, tylko jest zakazaną formą wyłudzania pieniędzy. Nie ma mowy o żadnej ekwiwalentności ani zależności od działalności inwestycyjnej, ponieważ działalność piramidy polega na obiecywaniu zysków uczestnikom przede wszystkim za zwerbowanie do udziału w tej strukturze nowych osób. Ponieważ schemat wyłudzenia jest sprzężony ze zwykłą chciwością uczestników, taka konstrukcja rośnie na kształt piramidy, aż w końcu musi się zawalić. Krach jest nieuchronny nie tylko dlatego, że nie ma żadnych reguł ostrożnościowych, żadnych gwarancji, lecz także dlatego, że sam korupcyjny schemat werbowania czyni taki mechanizm niezmiernie wrażliwym na najmniejsze wycofanie wkładu. Skoro osiągany zysk zależy od liczby zwerbowanych osób, a nie od świadczenia realnych usług inwestycyjnych, całe przedsięwzięcie, jak domek z kart, może runąć w dowolnym momencie.
Świadczenie w systemie ubezpieczeń (emerytura, renta, zasiłek) nie jest uzależnione od tego, czy ubezpieczony wprowadzi nowych uczestników do systemu (rodząc, zatrudniając czy polecając komuś ubezpieczenie). Mało tego, jest ono kalkulowane na podstawie przepisów ustaw określających wkład składkowy samego uprawnionego, które nie są powiązane z tym, ilu pozostałych ubezpieczonych jest w systemie. Nie chodzi o to, że młode pokolenia pracują na starsze. Po co doszukiwać się zależności zysków jednych kosztem drugich, skoro nowy system został oparty na zasadzie indywidualnego konta? Zreformowany w 1999 r. system w części powszechnej do dziś stanowi wzór do naśladowania. Owszem, wymaga korekt, choćby w zakresie instytucji minimalnej emerytury lub tzw. emerytur groszowych. Jednak czy można cokolwiek budować, niszcząc fundamenty poprzez doszukiwanie się oszukańczego schematu piramidy finansowej tam, gdzie go nie ma? Budowanie piramidy demagogicznej, jak to określił jeden z użytkowników platformy X. Pani minister, nazywając system emerytalny dziedzictwem komunizmu (w czym też się fundamentalnie myli) i piramidą finansową, podstaw do rzeczowej debaty o wyzwaniach i o tym, co zmienić, na pewno nie zbudowała. ©℗