Przed dwoma tygodniami sejmowa większość, także głosami lwiej części klubu PSL, odrzuciła projekt Lewicy w sprawie zmian w kodeksie karnym, które miały położyć kres karaniu za pomoc w przeprowadzeniu aborcji bliskich kobiet, które zdecydowały się na zabieg pomimo zakazu. Liberalna część koalicji rządzącej ma ponownie wnieść propozycję do Sejmu, tym razem z podpisami przedstawicieli i przedstawicielek KO i Polski 2050.

Ludowcy twardo jednak stoją na stanowisku, że nowego projektu również nie poprze, a premier Donald Tusk przyznał między słowami we wtorek, że w obecnym Sejmie nie będzie większości do tego, by złagodzić obecne przepisy.

Szef PO zresztą też ma problem, bo nie za bardzo wie, jak poradzić sobie z niesubordynacją Romana Giertycha, który według jego zapewnień z kampanii wyborczej miał popierać liberalizację prawa do przerywania ciąży, a dwa tygodnie temu po prostu nie wziął udziału w głosowaniu, mimo że był obecny na sali obrad. Został za to zawieszony na trzy miesiące w prawach członka klubu (mecenas jest także jednym z jego wiceprzewodniczących). Nie wydaje się to jednak specjalnie dotkliwą karą, zwłaszcza w sytuacji, gdy stanowisko wiceministra rozwoju i technologii stracił we wtorek Waldemar Sługocki z PO. Jego głosu również zabrakło w Sejmie przed dwoma tygodniami, ale dlatego, że przebywał w ramach ministerialnych obowiązków za granicą. Podobnie jak wiceszef MON Paweł Zalewski – w jego przypadku jednak dymisji nie będzie, bo akurat on jest członkiem Polski 2050 i do jego nieobecności partia Szymona Hołowni podeszła ze zrozumieniem.

Temat zmian w prawie aborcyjnym wróci więc we wrześniu, tak jak kwestia uregulowania związków partnerskich. Tu również problemem jest sprzeciw PSL, które najpierw nie chciało słyszeć o przysposabianiu dzieci przez pary żyjące w związkach nieformalnych (poszło głównie o tzw. tęczowe rodziny), później o zawieraniu związków partnerskich w urzędzie stanu cywilnego. Znalezienie kompromisu z ludowcami w tej sprawie wzięła na siebie minister ds. równości Katarzyna Kotula z Lewicy. Po tygodniach mało owocnych rozmów zniecierpliwiony premier nakazał wpisanie ustawy o związkach partnerskich do wykazu prac rządu. Rada Ministrów najwcześniej ma się nią zająć jesienią. W jakim kształcie projekt wyjdzie z KPRM i czy w ogóle – to wciąż sprawa otwarta.

Gdyby tego było mało szef ludowców postanowił otworzyć kolejny front sporu z liberałami w rządzie, zapowiadając projekt ustawy o wychowaniu patriotycznym. – To będzie zbiór rozwiązań mających na celu zatrzymanie jakiekolwiek rewolucji – lewackiej czy prawackiej – mówił Władysław Kosiniak -Kamysz. Inicjatywa ma być odpowiedzią na zmiany, które w edukacji wprowadza minister Barbara Nowacka. Projektu nie zaakceptuje ani Lewica, ani KO.

Kwestie prawnoczłowiecze albo, jak chcą konserwatyści, światopoglądowe, to jednak niejedyne, co dzieli Koalicję 15 października. Cztery formacje nie są też w stanie uzgodnić wspólnego stanowiska w kilku kluczowych gospodarczych kwestiach, jak zmiana wysokości i zasad naliczania składki zdrowotnej czy nowe programy mieszkaniowe. Marszałek Sejmu Szymon Hołownia zapowiedział we wtorek, że jego klub nie poprze jednego z flagowych pomysłów Koalicji Obywatelskiej, czyli kredytu 0 proc. Wątpliwości ma też Lewica. – Myślę, że ten projekt umrze śmiercią naturalną – przewiduje jedna z posłanek tej formacji.

Coraz bardziej komplikuje się sprawa składki zdrowotnej, bo tu, po pierwsze, propozycje własnych rozwiązań mają wszystkie cztery ugrupowania koalicyjne, po drugie, nie ma porozumienia co do fundamentalnych kwestii, a więc wysokości składek, sposobu ich naliczania, a nawet tego, które grupy płatników (tylko przedsiębiorcy czy także pracownicy) powinny być beneficjentami szykowanych zmian. Najdalej idące propozycje ma Lewica, która chce, po pierwsze, przekształcenia składki zdrowotnej w podatek, po drugie, objęcia nim także firm.

Przy takiej skali problemów przerwa wakacyjna bardziej przypomina nie urlop, tylko chwilowy powrót do swoich narożników. ©℗