Na Ukrainie po raz pierwszy oficjalnie pojawić mają się żołnierze państwa trzeciego, niebiorącego oficjalnie udziału w wojnie. Deklarację o wysłaniu swych wojsk do strefy okupowanej wyraził bowiem północnokoreański dyktator, a decyzja ta spowodowała natychmiastową odpowiedź Korei Południowej. Ona zaś dla Polski może okazać się wyjątkowo obiecująca.
Pojawiają się pierwsze efekty ostatniej wizyty Władimira Putina w Korei Północnej, gdzie obydwa kraje podpisały strategiczny układ obronny. Północnokoreański dyktator postanowił działać bardzo szybko.
Czerwony reżim śle wojska na Ukrainę
Korea Północna już od dłuższego czasu wspierała militarnie Rosję w wojnie na Ukrainie, wysyłając do tego kraju amunicję artyleryjską. Szacuje się, że na front powędrowało nawet 5 milionów sztuk koreańskich pocisków. Teraz jednak, po podpisaniu oficjalnego traktu z Rosją, współpraca obydwu państw weszła na wyższy poziom, a Kim Dzong Un zdecydował się wysłać na Ukrainę własnych żołnierzy.
Jak informują południowokoreańskie media, na razie jest mowa nie o jednostkach frontowych, ale o wojskach inżynieryjnych. Co w takim razie będą robić Koreańczycy u naszego wschodniego sąsiada? W ocenie generała Waldemara Skrzypczaka, byłego dowódcy Wojsk Lądowych, mają oni przed sobą bardzo odpowiedzialne zadanie.
- To jest sprytny plan Putina. Pomaga on Korei Północnej, daje dużo pieniędzy, a ona w zamian musi się jakoś odwdzięczyć i wyśle wojska inżynieryjne, które będą odbudowywały wschodnią Ukrainę, którą Rosjanie w tej chwili okupują. To pomoże Rosji, bo dostaną potencjał roboczy, który wykorzysta do odbudowy głównie infrastruktury przemysłowej i mieszkalnej oraz miejskiej, aby móc zasiedlać te terytoria Rosjanami – mówi Gazecie Prawnej generał Skrzypczak.
Współpraca z Koreą Południową to „szansa dla Polski”
Oficjalne zaangażowanie się Korei Północnej w wojnę na Ukrainie i obietnica, iż Rosja dostarczy nowemu sojusznikowi precyzyjną broń, przełamało opór jej sąsiada – Korei Południowej. Państwo to od początku konfliktu na Ukrainie nie godziło się bowiem, by oficjalnie wysyłać Ukrainie wsparcie militarne, jednak teraz zaczęło rozważać taką możliwość. Mocniejsze zaangażowanie się Korei Północnej w naszej części Europy może okazać się zaś korzystne dla Polski, szczególnie iż od trzech lat kraje nasze związane są umowami zbrojeniowymi.
Polska kupuje od Koreańczyków nie tylko czołgi K2, ale też samoloty FA 50, i artylerię rakietową. Planowane na kolejne lata kontrakty zbrojeniowe mają znacząco wzmocnić potencjał nie tylko polskiej armii, ale też przemysły wojskowego, a to w ocenie generała Skrzypczaka wielka szansa dla Polski.
- Dla nas współpraca z Koreą Południową i z jej przemysłem jest historyczną szansą dla polskiego przemysłu. Ale my tę historyczną szansę w sposób historyczny tracimy – mówi Waldemar Skrzypczak.
Wojskowy obawia się bowiem, że zaplanowane wcześniej zakupy, połączone z transferem technologii wojskowych do polskiego przemysły mogą nie dojść do skutku. Teraz zaś, gdy Korea Południowa baczniej zaczyna się przyglądać naszej części Europy, miałby być dobry czas, aby to zainteresowanie właściwie wykorzystać.