W TK może zapaść precedensowy wyrok, który otworzy drogę do uchylenia co najmniej kilkunastu ustaw uchwalonych od końca grudnia zeszłego roku, w tym tegorocznej ustawy budżetowej.
Dziś Trybunał Konstytucyjny ma się zająć pierwszym z 14 wniosków, które prezydent Andrzej Duda skierował do TK w związku z wygaszeniem w grudniu mandatów dwóch byłych już posłów PiS: Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika. Chodzi o nowelizację ustawy o Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, która przywróciła NCBR pod nadzór Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego (wcześniej podlegało Ministerstwu Funduszy i Rozwoju Regionalnego). To jednak nie treść ustawy była powodem zaskarżenia, ale tryb jej uchwalenia w Sejmie.
Choć spór wokół mandatów Kamińskiego i Wąsika ostatecznie zakończyły ostatnie wybory, bo obaj dostali się do europarlamentu, to wciąż może mieć on poważne konsekwencje dla porządku prawnego w Polsce. Przypomnijmy – dwóch byłych szefów CBA 20 grudnia Sąd Okręgowy w Warszawie skazał na dwa lata pozbawienia wolności za nadużycie władzy w aferze gruntowej. Ponieważ konstytucja wyklucza możliwość wyboru do Sejmu osoby skazanej prawomocnym wyrokiem na karę pozbawienia wolności za przestępstwo umyślne ścigane z oskarżenia publicznego, następnego dnia marszałek Sejmu Szymon Hołownia wydał postanowienie o wygaszeniu mandatów Kamińskiego i Wąsika i nie dopuścił ich więcej do głosowania. – Panom posłom Mariuszowi Kamińskiemu i Maciejowi Wąsikowi nie zapewniono prawa do wykonywania mandatu posła – wskazano we wniosku prezydenta Dudy dotyczącym noweli ustawy o NCBR. Prezydent uważa, że w ten sposób doszło do naruszenia m.in. art. 4 konstytucji („Władza zwierzchnia w Rzeczypospolitej Polskiej należy do Narodu. Naród sprawuje władzę przez swoich przedstawicieli lub bezpośrednio”).
Niewykluczone, że Trybunał Konstytucyjny podzieli argumentację głowy państwa – w pięcioosobowym składzie wyznaczonym na dzisiejszą rozprawę znalazła się m.in. lojalna wobec PiS prezes TK Julia Przyłębska oraz trzech byłych polityków związanych z formacją Jarosława Kaczyńskiego – b. posłanka Krystyna Pawłowicz (jako przewodnicząca składu), b. poseł Stanisław Piotrowicz oraz b. prokurator krajowy Bogdan Święczkowski (jako sprawozdawca).
Na dziś w TK zaplanowano jedynie rozprawę dotyczącą wniosku głowy państwa. Wyrok, który prawdopodobnie zapadnie niedługo po niej, może mieć ogromne znaczenie dla losów nie tylko noweli ustawy o NCBR, lecz także tegorocznej ustawy budżetowej, bo tryb jej uchwalenia prezydent również zaskarżył do TK. – Jeżeli TK podzieli argumentację prezydenta, to zakładam, że uzna, iż ustawa jest niezgodna z konstytucją ze względów proceduralnych. To, jak rozumiem, będzie precedens, bo podobnych wniosków w TK jest cała masa – mówi nam ekspert w zakresie prawa publicznego prof. Marcin Matczak. – To oczywiście będzie masakra legislacyjna. Jeżeli zostanie uznane, że brak panów Kamińskiego i Wąsika był błędem proceduralnym, to właściwie wszystko, co zostało uchwalone bez ich udziału, jeśli zostałoby zaskarżone, należałoby uznać za niegodne z konstytucją – dodaje prawnik.
Profesora Matczaka dziwi postępowanie prezydenta, bo jak tłumaczy, Andrzej Duda mógł zaskarżyć jedną ustawę i poczekać na wyrok TK, a nie składać kilkanaście podobnych wniosków. – Można sobie wyobrazić, że w tej sytuacji cały dorobek legislacyjny tego parlamentu po sprawie Wąsika i Kamińskiego zostanie wyrzucony do kosza – podkreśla prof. Matczak. Zwraca przy tym uwagę, że prezydent nie powinien był ułaskawiać obu polityków PiS w 2015 r. jeszcze przed zapadnięciem prawomocnego wyroku sądu. – To był cios w samą stabilność systemu prawa – ocenia prof. Matczak.
Co ciekawe, Trybunał postanowił rozpoznać wniosek, który w sprawie trybu uchwalenia ustaw trafił do niego dopiero jako piąty. Pierwsze trzy dotyczyły tegorocznego budżetu, ustawy okołobudżetowej oraz nowelizacji prawa o szkolnictwie wyższym. One też zostały w TK zarejestrowane najwcześniej (sprawa dotycząca budżetu ma sygnaturę K 3/24, a noweli ustawy o NCBR – K 7/24).
W Sejmie na uchwalenie czeka projekt nowej ustawy o TK, której głównym celem jest odpolitycznienie tej instytucji. Propozycja, która powstała w – kojarzonej raczej ze środowiskami liberalnymi – Fundacji Batorego, a którą podpisali przedstawiciele wszystkich partii tworzących Koalicję 15 października, zakłada m.in. wybór sędziów TK większością trzech piątych głosów oraz zakazuje kandydowania do trybunału czynnym politykom. Projekt ogranicza też rolę prezesa TK na rzecz zgromadzenia ogólnego sędziów. To jemu powierza m.in. wyznaczenie składów orzekających (obecnie to kompetencja prezesa TK).
Nad projektem pracuje obecnie sejmowa komisja sprawiedliwości i praw człowieka. 24 maja odbyło się w tej sprawie wysłuchanie publiczne. A kiedy finał prac? – Najpierw musimy uzupełnić skład komisji i jej prezydium, wtedy zastanowimy się, jak dalej pracować – mówi nam wiceszef komisji Paweł Śliz z Polski 2050, który w przyszłym tygodniu prawdopodobnie zostanie wybrany na nowego przewodniczącego tego gremium (poprzednia szefowa komisji Kamila Gasiuk-Pihowicz z KO dostała się do PE).
Pod koniec tego roku ruszą też pierwsze zmiany w składzie TK, bo na początku grudnia wygasną kadencje trojga sędziów: Mariusza Muszyńskiego, Piotra Pszczółkowskiego oraz prezes Przyłębskiej. ©℗