Rafał Trzaskowski może już pod koniec sierpnia na Campusie Polska Przyszłości ogłosić start na prezydenta – wynika z informacji DGP. Choć do gry o partyjną nominację włączył się ostatnio szef MSZ Radosław Sikorski, to start włodarza Warszawy jest przesądzony.
– Naturalnym kandydatem jest Rafał Trzaskowski, ale kampania się jeszcze nie rozpoczęła. Rok to w polityce lata świetlne – mówi DGP marszałek Senatu Małgorzata Kidawa-Błońska.
– Każdy polityk o tym myśli – w ten sposób na pytanie o start w przyszłorocznych wyborach odpowiedział niedawno w TOK FM Radosław Sikorski. – Owszem, myśli, i to poważnie – przyznają nasi rozmówcy w Platformie, choć zastrzegają, iż Trzaskowski ma większe szanse, bo chęć głosowania na niego, jak wynika z ostatnich sondaży, deklarują nie tylko wyborcy KO, ale też Trzeciej Drogi.
O ile w PO słychać o możliwej sierpniowej inauguracji kampanii, to PiS rozważa ogłoszenie kandydata 11 listopada. – Dla nas to data symboliczna, bo to nie tylko święto niepodległości. Wcześniej swój start ogłaszał tego dnia Andrzej Duda – tłumaczy poseł zasiadający w Komitecie Politycznym PiS.
Kto miałby być kandydatem? – Rozmowy w tej sprawie się toczą, zamówiliśmy badania. Zobaczymy, co pokażą – mówi nam jeden z byłych współpracowników Dudy. On jest zwolennikiem startu byłej premier Beaty Szydło. – Myślę, że miałaby więcej szans niż młodsi koledzy – podkreśla. – Marcin Mastalerek? Brak mu dystansu do siebie – śmieje się pytany o możliwą kandydaturę szefa gabinetu obecnej głowy państwa. Mastalerek zdradził niedawno na antenie RMF FM, że jest „przez wielu” namawiany na to, by powalczyć o schedę po szefie.
O tym, że następcą Dudy powinien zostać polityk młodszego pokolenia, jest przekonany jeden z byłych ministrów z KPRP. – Wyborcy pokazali w niedzielę, na kogo mamy stawiać – mówi nasz rozmówca, choć przyznaje, że na razie nie widzi naturalnego kandydata. – Tobiasz Bocheński? Jest nielubiany w partii i raczej nie przekonałby do siebie elektoratu. Waldemar Buda? Za blisko Morawieckiego – analizuje polityk. A sam Morawiecki? - Jest nie do strawienia dla Konfederacji, co musimy brać pod uwagę w kontekście drugiej tury. Szydło prędzej by zaakceptowali – ocenia nasze źródło z kierownictwa PiS. Niedawno w kontekście wyborów zaczęło się także pojawiać nazwisko szefa BBN Jacka Siewiery.
Nie mniej skomplikowaną sytuację ma Lewica, bo tam dyskusji o potencjalnym kandydacie na prezydenta towarzyszą tarcia i wzajemne pretensje o słaby wynik wyborczy. Iskrzy między Partią Razem a Nową Lewicą. – Polityka tak naszych partnerów, którzy są w rządzie, jak i całej Lewicy musi się zmienić. Musimy być bardziej stanowczy, czy to w kwestii praw kobiet, czy np. programów mieszkaniowych – mówi jedna z parlamentarzystek Razem i zapowiada, że jeszcze w czerwcu dojdzie do spotkania liderów. Od niektórych polityków Nowej Lewicy można usłyszeć, że nie ma opcji, by formacja Włodzimierza Czarzastego i Roberta Biedronia poparła kandydaturę współprzewodniczącej Razem Magdaleny Biejat. – Na pewno będzie to ktoś od nas – podkreśla jeden z ministrów. Co na takie deklaracje Razem? – Nie wszyscy myślą w ten sposób. Obecnie w grze są dwie kandydatury: Magdy Biejat i Agnieszki Dziemianowicz-Bąk – mówi nam parlamentarzystka Razem.
– Nasze ciała statutowe wypowiedzą się w tej sprawie po wakacjach. Dzisiaj mamy kilkoro świetnych parlamentarzystów i parlamentarzystek. To i Agnieszka Dziemianowicz-Bąk, i Katarzyna Kotula, i Magdalena Biejat – tonuje nastroje wiceszef Nowej Lewicy, europoseł-elekt Krzysztof Śmiszek.
Choć trudną sytuację ma także Trzecia Droga, to część jej polityków, po serii wypowiedzi i publikacji medialnych z ostatnich dni o możliwym rozpadzie koalicji, stara się łagodzić język. Rękę do Polski 2050 wyciąga minister infrastruktury Dariusz Klimczak. Nie wyklucza, że ludowcy poprą kandydaturę Szymona Hołowni. – Jeżeli będzie kandydował z Trzeciej Drogi, to raczej nie ma sensu wystawiać kogokolwiek innego – mówi nam Klimczak i potwierdza, że „na 80 procent” nie wystartuje prezes PSL Władysław Kosiniak-Kamysz. – To doświadczenie mam za sobą – stwierdził wicepremier w TVN.
Konfederacja z kolei, tak jak przed poprzednimi wyborami prezydenckimi, ogłosiła prawybory, które wyłonią ich pretendenta. Wezmą w nich udział obaj liderzy formacji: Sławomir Mentzen z Nowej Nadziei i Krzysztof Bosak z Ruchu Narodowego. – Ja jestem „team Mentzen” – śmieje się poseł Przemysław Wipler, pytany na kogo odda swój głos. – Choć Krzyśka Bosaka znam dłużej i bardzo go cenię, to uważam, że w tych trudnych czasach dużo lepszym kandydatem dla Konfederacji, jako całości, będzie Mentzen – podkreśla.
A jak ta skomplikowana układanka powyborczo-przedwyborcza wygląda okiem eksperta? – Po tym triatlonie wyborczym: wybory parlamentarne, samorządowe i teraz do wybory do europarlamentu, widać, że czas najbardziej gra na korzyść Rafała Trzaskowskiego – ocenia dr Paweł Trawicki, politolog z Uniwersytetu Gdańskiego. Zastrzega jednak, iż nie oznacza to, że prezydent Warszawy może się już czuć zwycięzcą. – Rok to w polityce bardzo długo – zaznacza.
Według niego znacznie mniejsze szanse w tym wyścigu ma Szymon Hołownia, który – w ocenie eksperta – zbyt wcześnie objął funkcję marszałka Sejmu. – To był chyba strategiczny i długofalowy błąd, bo gdyby Hołownia objął to stanowisko np. na pół roku przed wyborami, to wówczas byłby to dla niego taki handicap, dałoby mu to możliwość zaprezentowania tej jego swady, luzu i polityki z ludzką twarzą. To się liderowi Polski 2050 udawało w pierwszych miesiącach po wyborach. Stanowisko marszałka Sejmu wiąże się jednak z ryzykiem pułapek regulaminowych, politycznych i wizerunkowych start – wskazuje dr Trawicki.
Przyznaje zarazem, iż nie widzi mocnego potencjalnego kandydata PiS. – Partia ta jest w podobnej sytuacji jak przed wyborami prezydenckimi w Warszawie – będzie musiała kogoś wystawić, ale bez realnej walki o urząd – ocenia politolog. ©℗