Trwająca na Ukrainie krwawa wojna pokazała w swym pierwszym etapie, że broń pancerna nadal jest w modzie, a na utrzymaniu ukraińskiej niepodległości w pierwszych dniach konfliktu zaważyła dostawa setek wysłużonych, polskich wozów pancernych. Teraz Europa chce zabrać się za opracowanie nowoczesnej maszyny, mogącej zastąpić Leopardy, czy amerykańskie Abramsy.

Firma z Polski buduje czołg przyszłości

Wolę stworzenia czołgu podstawowego przyszłości wyraziła Unia Europejska, powołując do życia Europejski Fundusz Obronny (EFD). Ten zaczął kompletowanie firm, które miałyby zająć się opracowaniem koncepcji nowego wozu, a wśród szczęśliwców znalazł się polski OBRUM, czyli przedsiębiorstwo wchodzące w skład Polskiej Grupy Zbrojeniowej.

„Ośrodek Badawczo-Rozwojowy OBRUM został zakwalifikowany i ogłoszony przez czołowych europejskich partnerów idealnym kandydatem do udziału we wspomnianym programie opracowania europejskiego czołgu. Kilka dni temu zapadły decyzje dotyczące finansowania realizacji fazy analityczno-koncepcyjnej tego strategicznego dla Europy projektu” – informuje OBRUM w komunikacie.

Firma zapewnia, że włączenie się w europejski projekt będzie bardzo korzystne dla Polski, bowiem przyniesie ze sobą transfer nowoczesnych technologii, a wszystko to dzięki współpracy z największymi europejskimi firmami zbrojeniowymi. A jakie doświadczenie militarne ma ta polska firma?

-Ta firma znana jest u nas przede wszystkim z mostów samobieżnych Daglezja, ale mają jeszcze jedną rzecz. Oni dosyć mocno rozwijali w ostatnich latach kompetencje w zakresie nowych technologii w dziedzinie symulacji, na przykład do szkolenia. Oni opracowali na przykład symulatory do szkolenia kierowców czołgów Leopard – mówi Gazecie Prawnej Mariusz Cielma, redaktor naczelny Nowej Techniki Wojskowej.

Sztuczna inteligencja poprowadzi czołg przyszłości

Dotychczas jedyny projekt nowoczesnego czołgu przyszłości, o którym powszechnie się mówiło, to koncepcja opracowana przez konsorcjum KNDS, w którego skład weszły firmy zbrojeniowej z Niemiec i Francji. Zaprezentowany przez nie efekt prac nie wzbudził entuzjazmu wśród części wojskowych. Generał Waldemar Skrzypczak, który wojskową karierę zaczynał jako czołgista, w gorzkich słowach wspomina ten projekt.

- Patrząc na to, co pokazywali Niemcy i Francuzi, to było niemal żywcem zerżnięte z naszego czołgu sprzed dziesięciu lat, kiedy przygotowaliśmy projekt czołgu Koncept 2000. Zastanawia mnie też, co takiego my możemy wnieść do tego projektu, bo nie mamy zdolności takich, które by predestynowały nas do tego, aby wchodzić w budowę czołgu, bo myśmy te zdolności zarzucili w 2013 roku, właśnie po Koncepcie 2000 – mówi GP generał Skrzypczak.

W jego oczach, obecnie ogłaszane europejskie prace nad czołgiem przyszłości, podobnie jak wcześniejsza niemiecko-francuska propozycja, nie odpowiada na zapotrzebowaniu pola walki za 15-20 lat. Wówczas prym wieść mają czołgi budowane z materiałów kompozytowych i, co najważniejsze, sterowane zdalnie, albo przez sztuczną inteligencję.

-Widać wyraźnie, że ci, którzy chcą to robić, nie mają wizji przyszłości. Dalej chcą robić smoki pancerne, których za kilkanaście lat w ogóle nie będzie, Kierunek rozwoju, który prezentuje ten europejski fundusz, nijak się ma do przyszłości – ocenia Waldemar Skrzypczak.

Na razie o projekcie europejskiego czołgu przyszłości niewiele wiadomo z bardzo prostego powodu – dopiero zacząć mają się prace koncepcyjno-projektowe. Eksperci dają im jednak pewną szansę powodzenia, szczególnie, jeśli Unia Europejska nie pożałuje grosza.

- Na tym etapie trzeba ten projekt traktować jako budowę w Europie pewnych kompetencji. Unia wchodzi coraz bardziej w obronność i zbrojeniówkę, a że ma pieniądze, ma narzędzia, aby wymuszać pewną współpracę. Jak będzie finansowanie, to firmy się na to zgodzą – ocenia Mariusz Cielma.