- Rozmowy z Kijowem zostały przerwane, bo nie będziemy negocjować z osobami, które mają zarzuty korupcyjne - mówi Michał Kołodziejczak, wiceminister rolnictwa.
Michał Kołodziejczak, wiceminister rolnictwa: Protesty rolników zostały już w dużej mierze zakończone. Te, które jeszcze czasem się pojawiają, jak np. w ostatni piątek w Warszawie, organizowane są na zamówienie polityczne i realizowane przez ludzi, którzy są wykorzystywani do prowadzenia kampanii przed wyborami do Parlamentu Europejskiego. Część z nich jest rozczarowana słabymi wynikami w wyborach samorządowych, więc ciągle szukają nowych dróg do wypromowania się.
Ja nie protestowałem dla wypromowania się, tylko dla zmuszenia decydentów do podjęcia działań, żeby ratowali polskie rolnictwo. A że robiłem to skutecznie, to ludzie, głównie rolnicy, mi zaufali i wybrali mnie do parlamentu, by tam ich reprezentować. Obecne protesty, jak czwartkowe blokowanie Sejmu czy piątkowa manifestacja w Warszawie, nie mają nic wspólnego z dbaniem o polskie rolnictwo, tylko są inspirowane politycznie.
A w innych branżach czy ogólnie w społeczeństwie nie ma problemów?
Od dłuższego czasu protestów prawdziwych rolników już nie ma. Zdaję sobie sprawę, że sytuacja jest trudna. Natomiast mamy dziś resort, który w końcu, po ośmiu latach, zaczyna współpracować z rolnikami i działa skutecznie. Mamy zwyżki cen zbóż, rosnący eksport, ściślejsze kontrole importowe, nowy projekt na terminal zbożowy w Gdyni. Wystąpiliśmy do UE, by Polska po 20 latach mogła za granicę sprzedawać ziemniaki. Nie mogę się zatem zgodzić, że nie rozwiązujemy problemów rolników. Wszystkiego jeszcze nie rozwiązaliśmy, bo sytuacja nie jest łatwa.
Rozmowy są przerwane, gdyż część przedstawicieli po ich stronie została posądzona o działalność korupcyjną. Ta sprawa musi zostać wyjaśniona. Na 14 maja planowaliśmy kolejną rundę rozmów, ale zostały odwołane. Wcześniejsze rozmowy były trudne, w wielu kwestiach się nie zgadzaliśmy, ale konsekwentnie próbowaliśmy znaleźć punkty styczne. Nie da się powiedzieć, jak blisko czy jak daleko jesteśmy od porozumienia – w takich negocjacjach czasem jedna rozmowa zmienia całkowicie sytuację. Dopóki nie ma podpisów, dopóty należy traktować negocjacje jako niezakończone.
Ktokolwiek będzie delegowany z ich strony do rozmów, z tym będziemy rozmawiać. Jest dla mnie natomiast oczywiste, że nie będziemy prowadzić negocjacji z osobami, które mają postawione zarzuty korupcyjne.
Wytoczono przeciw nam największe protesty rolnicze od dziesiątek lat. Zderzyliśmy się z nienawiścią polityczną wywołaną utratą władzy przez PiS. Uważam, że w tym trudnym momencie, w którym się znalazłem, działam skutecznie. Pojawiła się też narracja, że część środowisk rolniczych ma mi za złe, że przeszedłem na drugą stronę, że zdradzam ideały rolnicze. To jest narracja narzucona przez zwolenników PiS i Konfederacji, ale to są tylko zagrywki polityczne.
Nie byłem zupełnie zainteresowany taką propozycją. Premier Tusk delegował mnie pięć miesięcy temu do pracy w ministerstwie, tu mam swoje zadania, które chcę dokończyć. Nowy rząd bardzo mocno otworzył się na rolników, spotykamy się regularnie, rozmawiamy, szukamy rozwiązań. To działka, którą premier wyznaczył mnie. Nie widzę powodu, by przerywać swoją misję, zdecydowanie nie pochwalam ucieczek do Brukseli. Premier Tusk ma duże wymagania, mojej pracy towarzyszy presja, ale to presja, która mnie tylko napędza. Podobną wizję ma minister Siekierski, który już kilka miesięcy temu w wewnętrznych rozmowach deklarował, że nie będzie startował w wyborach do europarlamentu. Mamy jako zespół w resorcie rolnictwa swoje zadania do wykonania. ©℗