Dr Marcin Łukaszewski: Bardzo prawdopodobna jest chęć powtórzenia przez Donalda Tuska scenariusza napisanego przez Jarosława Kaczyńskiego podczas poprzedniej kampanii wyborczej do Parlamentu Europejskiego: wygranej za wszelką cenę. Mogłoby się wydać naturalne, że każdy lider ugrupowania chce wybory wygrywać, ale w tym przypadku chodzi o coś więcej. Niejednoznaczna ocena wyniku wyborów samorządowych sprzed miesiąca (przypomnijmy, że z jednej strony była to utrata przez ugrupowanie Kaczyńskiego kilku sejmików, brak kandydatów PiS choćby w II turach wyborów w wielu miastach prezydenckich, ale z drugiej zdobycie ogromnej liczby radnych na poziomie gmin i powiatów) niejako naturalnie nakazuje wskazać wybory do Parlamentu Europejskiego, jako te, które będą wyrazem rozliczenia półrocza rządów koalicji Donalda Tuska, tj. albo zielone światło albo żółta kartka. Dobry wynik PiS może spowodować odbicie się tej partii od dna, którym było długie godzenie się z utratą władzy, z kolei dobry wynik dla ugrupowań tworzących koalicję rządzącą, w tym przede wszystkim dla Koalicji Obywatelskiej, stanowić będzie dobre preludium do zbliżającej się w 2025 r. bitwy o Pałac Prezydencki. Kaczyński w 2019 roku był, a Tusk teraz jest gotów poświęcić polityków, którzy prawdopodobnie dużo bardziej przydaliby się mu jako współpracownicy w polskiej polityce (Kaczyński do Strasburga wysłał wtedy swoich bliskich współpracowników (w tym i takich, którzy mieli wówczas teki rządowe) m.in. Joachima Brudzińskiego, Beatę Szydło, Elżbietę Rafalską, Annę Zalewską, a teraz Tusk wysyła: Borysa Budkę, Bartłomieja Sienkiewicza i Marcina Kierwińskiego). O tym, że wyżej rozrysowana hipoteza jest prawdopodobna świadczyć może fakt, że patrząc przez pryzmat rangi urzędów Budka, Sienkiewicz i Kierwiński z polityki pierwszoplanowej (wyżej od ministrów w ramach władzy wykonawczej są tylko premier i prezydent) idą do polityki, którą sam zainteresowany (Sienkiewicz) – o, ironio – określił mianem "cmentarzyska słoni". Poza podobieństwami są jednak też i różnice. W przypadku 2019 roku kolejność wyborów była odwrotna: w maju odbyły się wybory do Parlamentu Europejskiego, a dopiero jesienią miały miejsce wybory parlamentarne. Tym samym pojawia się kwestia powołania ministrów do rządu Tuska tylko na pół roku, co przez niektórych wyborców może zostać potraktowane jako zachowanie niepoważne, nieuczciwe.
Dr Marcin Łukaszewski: W kwestii rozliczania za prowadzoną politykę to wydaje się, że z punktu widzenia Tuska bardzo pożądanym było przeprowadzenie rekonstrukcji rządu łączącej w sobie odwołanie ministrów kandydujących do Parlamentu Europejskiego oraz tych ministrów, którzy nie spełniają oczekiwań szefa rządu i/lub nie mają dobrych notowań. Tutaj zwykle wspomina się o minister klimatu i środowiska czy o ministrze rolnictwa, który w odbiorze społecznym nie do końca radzi sobie z protestami rolników. Wówczas w ramach jednej rekonstrukcji uwaga opinii publicznej nie skupiałaby się wyłącznie na tej drugiej kategorii. Powodów takiej decyzji Tuska może być wiele: chęć dokonania zmian w samej strukturze rządu (w mediach pojawiają się spekulacje związane z "odchudzeniem" rządu, która mogłaby doprowadzić wówczas do odwołania niepopularnych ministrów), ewentualny sprzeciw liderów partii koalicyjnych (zarówno minister Hennig-Kloska (PL2050), jak i Czesław Siekierski (PSL) pochodzą z nominacji Trzeciej Drogi), czy chociażby tak prozaiczne wyjaśnienie jak danie im drugiej szansy, chociaż ten ostatni scenariusz wydaje się dużo mniej prawdopodobny…
Dr Marcin Łukaszewski: Jeśli nie zmieni się nic w stosunku do zapowiedzi dymisji czterech ministrów-kandydatów do Parlamentu Europejskiego to najbardziej pewnym kandydatem na nowego ministra byłby moim zdaniem Tomasz Siemoniak, który obecnie jako minister-koordynator służb specjalnych objąłby tekę szefa MSWiA po Marcinie Kierwińskim. Tym samym zostałby powtórzony manewr z rządów PiS, w którym Mariusz Kamiński miał w swoich rękach służby specjalne i zarządzanie MSWiA. Z kolei Krzysztofa Hetmana (PSL/TD) zastąpić powinien polityk tego samego ugrupowania (nie jest to oczywiste, ale wysoce prawdopodobne ze względu na brak sygnału ze strony współkoalicjantów, że dojdzie do przetasowań, w efekcie których partie "wymienią się" resortami), a przez to na czoło wyścigu o fotel ministra rozwoju wysuwa się dwóch polityków PSL: Krzysztof Paszyk i europarlamentarzysta trzech kadencji, a dziś poseł, Andrzej Grzyb. Większe szanse ma chyba jednak Krzysztof Paszyk.
Dr Marcin Łukaszewski: W przypadku pozostałych dwóch kandydatów na ministrów sprawa jest już dużo bardziej niepewna. W przypadku resortu kultury, na czele którego stanęła osoba, której główną, a może i jedyną misją było odpartyjnienie (złośliwi powiedzieliby "przejęcie") mediów publicznych, teraz może stanąć osoba, której celem będzie tworzenie czy budowanie polityki kulturalnej. Wśród kandydatów duże szanse ma zarówno obecna marszałek Senatu Małgorzata Kidawa-Błońska, wicemarszałek Sejmu Monika Wielichowska, ale i wiceminister kultury Andrzej Wyrobiec. Wybór Kidawy-Błońskiej musiałby wiązać się z wyborem nowego marszałka, a zatem postawienie na Kidawę-Błońską musiałoby doprowadzić do roszad, których koalicja, a przede wszystkim KO, mogłaby chcieć uniknąć. Największą zagadkę stanowi Ministerstwo Aktywów Państwowych odpowiedzialne za spółki skarbu państwa. Ze względu na strategiczne znaczenie resortu Borysa Budkę zastąpić musi bardzo lojalny względem Tuska polityk. Takie kryterium spełniałby dotychczasowy wiceszef resortu – Robert Kropiwnicki albo Agnieszka Pomaska. Grono kandydatów w tym przypadku może być jednak dużo szersze.
Dr Marcin Łukaszewski: Kwestia płci, na którą Donald Tusk tak wiele razy zwracał uwagę podczas parlamentarnej kampanii wyborczej, wydaje się ciekawym wątkiem. Postawienie na kobiety mogłoby być dla Tuska dobrym argumentem potwierdzającym, że zwiększanie udziału kobiet w życiu politycznym jest dla niego ważne, czemu obecny skład rządu mógłby przeczyć. A przypomnijmy, że aktualnie na stanowiskach ministerialnych jest tylko dziewięć kobiet na łączną liczbę 27 tek, z których tylko dwie pochodzą z ugrupowania premiera Tuska.