Głosowanie przez internet to wielkie marzenie wielu osób. Niebawem może się spełnić. O tym, że prace w tym temacie trwają zapewnia w rozmowie z DGP Mariusz Witczak, poseł KO i przewodniczący podkomisji stałej do spraw nowelizacji prawa wyborczego.

Czy prace w prowadzonej przez pana sejmowej podkomisji stałej ds. nowelizacji prawa wyborczego idą pełną parą, czy może bardziej jak realizacja 100 konkretów na 100 dni rządu Donalda Tuska?

100 dni rządów Donalda Tuska jest 100 razy lepsze od ośmiu lat rządów PiS. Z kolei efekty naszej pracy są już widoczne w postaci projektu nowelizacji kodeksu wyborczego, który trafił właśnie do laski marszałkowskiej. Jest to pierwszy projekt dotyczący zmian w prawie wyborczym. W tej kadencji mamy bardzo ambitne plany, jeśli chodzi o naprawę kodeksu wyborczego.

Co znalazło się w pierwszym projekcje nowelizacji prawa wyborczego?

Przede wszystkim przywracamy w nim możliwość głosowania korespondencyjnego w kategoriach powszechnych. Nie ma więc żadnych szczególnych kryteriów do spełnienia, aby z tej formy głosowania skorzystać. Mam tu na myśli przekroczenie odpowiedniego wieku lub posiadanie stopnia niepełnosprawności. Tych warunków już nie będzie. Oczywiście jest to zawsze alternatywna forma głosowania, bo tym podstawowym rozwiązaniem wciąż pozostanie pójście do lokalu.

Jak więc po nowemu będzie wyglądać procedura głosowania korespondencyjnego?

Każdy uprawniony do głosowania, czy to obywatel Polski mieszkający w kraju, czy za granicą, będzie mógł ustnie lub pisemnie poprosić o pakiet wyborczy, który w odpowiednich terminach zostanie takiej osobie dostarczony. Pakietem wyborczym jest odpowiednio zabezpieczona karta do głosowania i instrukcja.

Ktoś mógłby powiedzieć, że proponowane zmiany idą w kierunku tzw. wyborów kopertowych, którymi obecnie zajmuje się sejmowa komisja śledcza…

Nie możemy mieszać tych spraw. Próba zrobienia wyborów kopertowych w 2020 r. przy pomocy Poczty Polskiej, a nie Państwowej Komisji Wyborczej, to była patologia. Obecnie, w okrojonym zakresie, ale jednak obowiązuje głosowanie korespondencyjne. Z kolei wybory kopertowe miały być jedyną formą głosowania, a my głosowanie korespondencyjne traktujemy jako alternatywę dla ludzi, którzy w danym dniu nie mają możliwości zagłosować, bo np. pracują. Głosowanie korespondencyjne ma ogromne znaczenie zwłaszcza dla Polaków mieszkających za granicą. PiS w 2015 r. jak zaczął sprawować władzę, to zabrał się m.in. za demolowanie kodeksu wyborczego. Można śmiało przyjąć, że włamywał się do kodeksu wyborczego i poszukiwał wszystkich rozwiązań, które miałyby tej partii sprzyjać. Takie mieliśmy wtedy doświadczenia.

A teraz będziemy mogli usłyszeć, że proponowane rozwiązania mają sprzyjać obecnej władzy. Tym bardziej że ostatnio Polonia bardziej popiera rządzącą koalicję niż PiS…

Te rozwiązania, które proponujemy, mają sprzyjać obywatelom. Tylko taki mamy cel, wprowadzając je. Nie można mówić, że wprowadzamy zmiany, które sprzyjają naszej partii, bo dyskusje o Polsce sprowadzilibyśmy do absurdu, a cała dyskusja byłaby wypaczona.

Dlaczego więc tak bardzo zależy wam na tej zmianie?

Dla Polonii jest to często jedyna możliwość oddania głosu za granicą. PiS z wyborów na wybory redukował taką opcję. Po 2020 r. Polacy mieszkający na stałe za granicą w ogóle nie mogli głosować korespondencyjnie, a ci mieszkający w Polsce mogli głosować w bardzo ograniczonym zakresie, czyli taka opcja dotyczyła osób powyżej 60. roku życia i osób z niepełnosprawnością. W USA, Australii i Kanadzie bardzo często Polacy mieli kilkaset kilometrów do lokalu wyborczego, aby oddać głos, a w wielu przypadkach ponad tysiąc. A w skrajnych ponad 4 tys. km, np. na Hawajach.

A co jeszcze zamierzacie zmienić w przepisach wyborczych?

Chcemy wprowadzić tzw. wczesne głosowanie na wzór amerykańskiego tzw. early voting. W efekcie w tygodniu poprzedzającym wybory można pobrać pakiet wyborczy, a następnie rozpakować go i oddać głos. Potem należy go zdeponować w urzędzie gminy, która musi odpowiednio wcześniej taką urnę przygotować.

Już widzę, jak obecna opozycja podnosi larum, że będzie dochodziło do fałszerstw…

Procedura będzie bardzo precyzyjna i bezpieczna. Ci aktywni Polacy, którzy z jakiegoś powodu nie mogą zagłosować w niedzielę, będą mogli zrobić to wcześniej. Z kolei innym rozwiązaniem będzie zamawianie pakietu wyborczego i głosowanie korespondencyjne. Ci, którzy będą chcieli wziąć udział w wyborach tradycyjnych przy urnach, nadal będą mieli taką możliwość. W dalszym ciągu ta forma będzie podstawową w każdym głosowaniu.

Na które wybory będą wprowadzone zmiany zawarte w tym pierwszym projekcie?

Zmiany zaczną obowiązywać od kolejnych wyborów prezydenckich. Jeśli chodzi natomiast o wybory do Parlamentu Europejskiego, to głosowanie korespondencyjne obowiązuje w bardzo ograniczonym zakresie. Głos mogą oddawać osoby, które na stałe zamieszkują w Polsce. Co więcej, Polacy zamieszkujący na terenie Unii Europejskiej mają obowiązek głosować na kandydatów ze swojego okręgu. Z kolei w przypadku samorządów nie ma potrzeby wprowadzania powszechnej możliwości głosowania korespondencyjnego, bo to są małe okręgi wyborcze i ten instrument jest wykorzystywany w szczególnych przypadkach. Ponadto dla osób powyżej 60. roku życia gmina ma obowiązek dowieźć osobę do lokalu wyborczego.

No właśnie PiS wprowadził możliwość dowozu osób powyżej 60. roku życia.

Akurat tę zmianę uważam za słuszną. Trzeba pomagać obywatelom. Jest to jedno z takich rozwiązań, które ułatwia głosowanie. Przy kolejnym etapie zmian w kodeksie wyborczym musimy się zastanowić, jaką rolę ma pełnić samorząd przy wyborach, bo zadania są mu tu zlecane, ale nie ma zapewnionych odpowiednich funduszy. PiS lubił dokładać zadania gminom, ale już zapominał o pieniądzach.

A co z ordynacją do Parlamentu Europejskiego?

Po wyborach do Parlamentu Europejskiego należy poddać ją dyskusji i analizie.

W jakim kierunku?

Jest to ordynacja skomplikowana i nieczytelna dla obywateli. Mamy przykładowo w jej rozwiązaniach do czynienia z tzw. wędrującymi mandatami.

A jak powinna być uproszczona?

Zastanawiamy się, czy nie powinna to być jednak stała liczba mandatów w poszczególnych okręgach. Obecnie nie wiemy ostatecznie, czy np. w województwie wielkopolskim wybieramy pięciu, czy sześciu europarlamentarzystów. Tego dowiemy się po wyborach. Mamy tu do czynienia z tzw. premią za frekwencję. Dyskusyjny też jest sam podział na 13 okręgów wyborczych. Przegląd poszczególnych ordynacji wyborczych pod kątem ich czytelności dla obywateli powinien się stać w przyszłości normą.

Co jeszcze powinno się zmienić na kolejnym etapie?

Kształt Państwowej Komisji Wyborczej. Taki organ powinien być umiejscowiony w konstytucji, obok Rzecznika Praw Dziecka czy Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. Piszący konstytucję popełnili błąd, że nie umieścili architektury PKW w najważniejszej ustawie dla ustroju RP. Trzeba to kiedyś wreszcie naprawić. Warto wrócić do sędziowskiego składu PKW, który daje gwarancję niezależności i niezawisłości. To powinien być fundament. To nie wyklucza oczywiście uczestnictwa przedstawicieli innych organizacji.

Opozycja może być złośliwa i powiedzieć, że takie zmiany będą dla was zasadne pod warunkiem, że to będą wasi sędziowie…

Wszystkie propozycje zmian można sprowadzić do absurdu. Nie przejmujemy się takim mówieniem. Każdy taki zarzut nie wytrzymuje próby dyskusji merytorycznej. Według mnie chyba bardziej niezależnym będzie w takiej komisji sędzia niż osoba wybrana przez poszczególne kluby parlamentarne, jak to jest obecnie. Musimy się na coś zdecydować. Jeśli przyjmiemy taką hipotezę, że nie ma ludzi niezależnych, to niczego nie wypracujemy.

Czyli PKW wraca do poprzedniego, głównie sędziowskiego, składu?

Sędziowie powinni być zasadniczym filarem PKW. W składzie tego organu widzę też udział przedstawicieli organizacji pozarządowych, a także, być może, partii politycznych. Czyli skład: sędziowie plus… PKW ma stać na straży procedur demokratycznych, czyli poprawności i uczciwości przebiegu wyborów. A sprawność przeprowadzania wyborów musi zapewnić obywatelom Krajowe Biuro Wyborcze.

Młodych, i nie tylko, bardzo zainteresował pomysł głosowania przez internet. Co z realizacją tej zapowiedzi?

Zależy nam na tym, aby głosowanie przez internet, obok korespondencyjnego, było alternatywną formą głosowania. Cały czas zamierzamy utrzymywać podstawową formę głosowania w lokalu wyborczym. Trzeba pamiętać, że wprowadzenie głosowania przez internet jest bardzo skomplikowanym przedsięwzięciem.

Mam wrażenie, że trochę pan się wycofuje z pomysłu głosowania przez internet?

Wręcz przeciwnie, jestem gorącym zwolennikiem wprowadzenia głosowania powszechnego przez internet. Chociaż trzeba się uzbroić w cierpliwość. Prace nad głosowaniem przez internet rozpoczęliśmy. To wymaga wielu analiz, opracowań, a później testów. Możliwość głosowania przy pomocy telefonu musi przede wszystkim uwzględniać bezpieczeństwo.

Nie chciałbym, aby ktoś mógł mi sprawdzić w telefonie, na kogo głosowałem…

Nie ma takiej możliwości. W ogóle głosowania przez internet lub głosowania elektroniczne mają swoją historię. W Wielkiej Brytanii już na początku XXI w. testowano takie rozwiązania w wybranych okręgach wyborczych. W Finlandii wprowadzono taką możliwość, ale czasowo zawieszono jej działanie. Z powodzeniem głosowanie przez internet jest realizowane w Estonii. To jest małe państwo i pewnie łatwiej wprowadzić takie rozwiązanie. Model estoński jest mi bliski, bo opiera się na dobrze zbudowanej aplikacji. Dodatkowo głosowanie przez internet musi być zbliżone do tego, które odbywa się w lokalu wyborczym.

Jak to wygląda w praktyce?

Ściągamy aplikację na telefon lub komputer. Tak jak dziś za pośrednictwem aplikacji bankowej Polacy dokonują często transferów środków pieniężnych. Robią przelewy, zarządzają finansami i realizują wiele innych urzędowych operacji, które mają charakter bardzo poufny. Skoro udało się zabezpieczyć nasze pieniądze, to można też zabezpieczyć głosowanie przez telefon. Mając już aplikację, pobieramy własną kartę do głosowania, głosujemy i ten głos się zamyka i szyfruje, czyli tak jakbyśmy złożyli kartę do głosowania w lokalu, a następnie za pośrednictwem profilu zaufanego lub przy pomocy profilu bankowego, bo on jest najczęściej przez naszych obywateli wykorzystywany – podpisujemy tę kartę do głosowania. To jest ten moment, kiedy jesteśmy przed elektronicznym wysłaniem tego pakietu, czyli inaczej wrzuceniem karty do głosowania do urny. W sytuacji, kiedy wyślemy ten nasz głos – system dokonuje rozdziału podpisu od karty. Dzieje się tak dlatego, że wybory muszą być tajne. W tym momencie system nie pozwoli sprawdzić, jak zagłosowaliśmy.

Co się dzieje dalej?

Ten podpis trafia do kosza i ginie. W elektronicznej urnie wyborczej znajduje się zakodowana karta. A klucze do odkodowania tych kart otrzyma PKW. Wszystkie karty będą wtedy anonimowe.

Czy będzie można głosować przez internet w trakcie kolejnych wyborów parlamentarnych?

Może. Proces digitalizacji postępuje i taka forma głosowania jest w przyszłości nieunikniona. Nie chcę jeszcze rozstrzygać, kiedy uda się wprowadzić takie dość skomplikowane rozwiązania w życie.

Wyczuwam, że pan się trochę boi tego rozwiązania z uwagi na to, że, jak mawiają informatycy, coś się może „wykrzaczyć”.

Wręcz przeciwnie. Po raz pierwszy w historii polskiego Sejmu prace analityczne w tej materii ruszają. Ale trzeba pamiętać, że to jest jednak rewolucja i niezwykle skomplikowane przedsięwzięcie do wdrożenia. Dodatkowo jesteśmy dużym państwem, co nie ułatwia sprawy. Wymaga to nie tylko zmian legislacyjnych, ale przede wszystkim zbudowania mechanizmu umożliwiającego głosowanie przez internet (system i-voting) z dedykowanymi dla tego celu bezpiecznymi serwerami. To poważne wyzwanie dla administracji rządowej, jak i dla parlamentu. Głosowanie przez internet daje ogromne możliwości, ale trzeba pamiętać o zagrożeniach. Jesteśmy nowoczesnym państwem, które poradzi sobie z tym wyzwaniem. Nie wiem tylko, czy już przy kolejnych wyborach parlamentarnych. ©℗

Rozmawiał Artur Radwan