Media publiczne wkrótce mają otrzymać spory zastrzyk gotówki – wynika z ustaleń DGP. Większość pieniędzy zostanie przeznaczona na telewizję publiczną. Mają one zostać wypłacone pod koniec tego miesiąca.

Mowa dokładnie o kwocie 1,5 mld zł. Znaczna część z niej – 1,24 mld zł – ma trafić do Telewizji Polskiej, pozostała – 260 mln zł – do Polskiego Radia i kilkunastu rozgłośni regionalnych. Pieniądze mają pochodzić z rezerwy celowej budżetu państwa. Według informacji, do których dotarł DGP, odpowiednie wnioski w tej sprawie trafiły już do rządu. Pieniądze mają zostać wypłacone do końca marca.

To nie pierwsza publiczna pomoc, którą w ostatnim czasie dostały media publiczne. Na przełomie lutego i marca otrzymały z rezerwy ogólnej łącznie 250 mln zł, z czego 220 mln zł trafiło do TVP. „Pieniądze w pierwszej kolejności pozwolą na częściowe uregulowanie zaległych zobowiązań i przywrócenie stabilności naszych działań” – tłumaczył wówczas likwidator Daniel Gorgosz w wiadomości przesłanej pracownikom TVP.

Niewykluczone, że druga transza, którą wkrótce otrzymają media, nie będzie ostatnią. Jak przyznają nieoficjalnie rozmówcy DGP, po wakacjach prawdopodobnie rezerwa celowa jeszcze raz zasili konta spółek mediów publicznych. Wynika to z tego, że w tym roku TVP i Polskie Radio zostały pozbawione przyznawanej od lat rekompensaty, a KRRiT wstrzymała wypłatę środków abonamentowych nieuznawanym przez nich likwidatorom.

I choć w grudniu 2023 r. premier Donald Tusk wskazywał, że rząd jest przygotowany „na ewentualne dofinansowanie mediów publicznych po uzdrowieniu sytuacji”, to jasno podkreślał, że „nie ma żadnego powodu, żeby TVP kosztowała miliardy złotych polskiego podatnika”. Wiele wskazuje jednak na to, że łączna suma wsparcia może się zbliżyć do kwot, które znamy z lat poprzednich. Jak tłumaczył Daniel Gorgosz w lutowej rozmowie z DGP, tylko w tym roku w budżecie TVP brakuje 2,6 mld zł. – Otwarte pozostaje pytanie, jak pieniądze pochodzące z rezerwy zostaną wykorzystane. Poprzednicy wydawali je w sposób niegospodarny, w TVP istniały kominy płacowe.

Krytyka finansowania mediów publicznych i zmiana narracji

Przez ostatnia lata politycy koalicji rządzącej bardzo chętnie krytykowali sposób finansowania mediów publicznych. Przypomnijmy: w 2017 r. z tytułu rekompensaty za utracone wpływy abonamentowe do TVP i Polskiego Radia trafiło 307 mln zł. W kolejnym roku było to już 673 mln zł. W 2019 r. kwota ta zwiększyła się do 1 mld 260 mln zł, a w 2020 r. do 1 mld 920 mln zł. W 2021 r. media publiczne otrzymały 1 mld 950 mln zł, a rok później – w 2022 r. – już 1 mld 995 mln zł. Rekord padł w 2023 r., kiedy to do mediów publicznych popłynęło 2 mld 700 mln zł.

Gdy cztery lata temu w Sejmie debatowano nad przyznaniem środków, posłanka Lewicy (dziś wiceszefowa resortu kultury) Joanna Scheuring-Wielgus nazywała to „defraudacją publicznych pieniędzy”, były szef klubu PO Rafał Grupiński apelował o „wycofanie tego projektu”, a poseł KO Michał Szczerba porównywał wydatki na TVP z nakładami na program przeciwdziałania chorobom nowotworowym. Temat wsparcia dla onkologii został zresztą w debacie publicznej na dłużej. W zapowiadanych przez KO 100 konkretach znalazła się obietnica „zatrzymania finasowania fabryki kłamstw” i przeznaczenia „2 mld zł z TVP na leczenie raka”.

Narracja zmieniła się wraz z przejęciem kontroli nad mediami publicznymi przez nową władzę. O ile – po niemałych perturbacjach – w tegorocznej ustawie okołobudżetowej faktycznie znalazły się dodatkowe pieniądze na diagnostykę i leczenie onkologiczne, o tyle do sprawy finansowania mediów publicznych politycy KO podeszli już nieco inaczej. – Rząd Donalda Tuska analizuje sytuację. Zapewniam, że pieniądze (na media publiczne – red.) będą, a pierwsze tego sygnały będą przedstawione w przyszłym tygodniu – mówił w połowie lutego br. minister kultury i dziedzictwa narodowego Bartłomiej Sienkiewicz.

Zgodnie z zapowiedzią szefa MKiDN pieniądze na media publiczne faktycznie się znalazły. Na przełomie lutego i marca powędrowało do nich 250 mln zł z rezerwy ogólnej budżetu państwa. Dużo? – To była tylko kropla w morzu potrzeb. Wystarczyło na popłacenie zaległych faktur. Patrząc na to, ile zadań realizuje TVP, absolutnie nie ma mowy, aby wystarczyło to na dłużej – usłyszeliśmy od jednej z osób zaangażowanej w sprawę.

Miliard z kawałkiem

Teraz kroplówkę dla mediów publicznych mają stanowić środki nie tylko z rezerwy ogólnej, lecz także z rezerwy celowej. Jak wynika z naszych ustaleń, rządzący mieli dać zielone światło dla przekazania mediom łącznej kwoty w wysokości 1 mld 500 mln zł. Proponowany podział tych środków wygląda następująco: 1 mld 260 mln zł trafi do TVP, pozostała kwota – 240 mln zł – do Polskiego Radia i 17 rozgłośni regionalnych. Wnioski w tej sprawie wymagają jeszcze formalnego zatwierdzenia przez rząd, ale planuje się, że do końca marca pieniądze trafią na konta spółek.

– Wynika to z faktu, że po grudniowym wecie Andrzeja Dudy w mediach publicznych istnieje spora luka finansowa. Sytuacja jest dramatyczna. Pieniądze z rezerwy będą stanowić doraźną pomoc, aby spółki mogły uregulować swoje zobowiązania – tłumaczy w rozmowie z DGP jeden z posłów KO.

Decyzja o dofinansowaniu jest formalnością

Jak jednak słyszymy, skala planowanego wsparcia była długo utrzymywana w tajemnicy. Nie znała jej nawet część parlamentarzystów zaangażowanych w sprawę mediów. – Jeśli faktycznie będzie to taka kwota, to myślę, że możemy nieźle oberwać – komentuje inny z posłów Platformy.

Tymczasem wiele wskazuje na to, że marcowa transza, choć rekordowa, nie będzie ostatnią. Po wakacjach do mediów publicznych może popłynąć jeszcze jeden przelew. Jak duży? Jeszcze nie wiadomo. Wiele ma zależeć od tego, czy Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji nadal będzie zwlekać z wypłatą środków z opłaty abonamentowej. Należna kwota rośnie z miesiąca na miesiąc.

– Sytuacja jest dość skomplikowana. Przewodniczący KRRiT przekazał całą transzę styczniową i lutową wpływów z abonamentu – łącznie 158 mln zł, które powinny otrzymać Telewizja Polska, Polskie Radio i 17 rozgłośni regionalnych – do depozytu sądowego. Nieco inaczej wygląda kwestia transzy marcowej, czyli łącznie ok. 46 mln zł. Te pieniądze również trafiły do depozytu sądowego, choć drobna część tej kwoty została już wypłacona dwóm spółkom: Radiu Poznań i Radiu dla Ciebie – mówi w rozmowie z DGP członek KRRiT dr hab. Tadeusz Kowalski, prof. Uniwersytetu Warszawskiego. I jak tłumaczy, wynika to z tego, że „likwidatorzy obu tych spółek zostali prawomocnie wpisani do Krajowego Rejestru Sądowego”.

– W pozostałych przypadkach bywa różnie – sądy w Krakowie, Rzeszowie czy Gdańsku odmówiły przyjęcia depozytu. Z kolei sąd w Poznaniu początkowo zgodził się na przyjęcie depozytu, mimo że likwidator został wpisany do KRS. Większość sądów w Polsce jeszcze nie zajęła się tym tematem. Widzimy, że interpretacje są różne, mimo że sytuacja prawna rozgłośni regionalnych jest dokładnie ta sama – dodaje rozmówca DGP.

Bez zaskoczenia

Decyzja o dofinansowaniu mediów publicznych z rezerwy budżetowej nie dziwi dr. hab. Szymona Ossowskiego, prof. z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. – Bez niej media publiczne po prostu by upadły. TVP i Polskie Radio realizują misję publiczną, więc rządzący muszą zapewnić dla nich finansowanie. Zakładam jednak, że jest to rozwiązanie tymczasowe. Słyszeliśmy już bowiem zapowiedzi dotyczące prac nad nową ustawą medialną – komentuje politolog.

Te idą jednak bardzo wolno. W Sejmie dopiero w zeszłym tygodniu ukonstytuowała się podkomisja, która ma się zająć przygotowaniem reformy KRRiT i likwidacji abonamentu RTV. Na kolejnych posiedzeniach posłowie zamierzają przeprowadzić wiele konsultacji w tej sprawie. Nad samym projektem zaczną pracować jesienią. Wynika to z tego, że dopóki w Pałacu Prezydenckim urzęduje Andrzej Duda, szanse na uchwalenie ustawy są niewielkie.

Obecny stan rzeczy jest na rękę ministrowi Sienkiewiczowi, który po przejęciu kontroli nad mediami nie ma potrzeby, aby spieszyć się z procedowaniem ustawy, o czym szerzej pisaliśmy miesiąc temu („Likwidacja ma trwać jak najdłużej”, DGP nr 38 z 22 lutego 2024 r.). Jedyną bolączką pozostaje kwestia finansowania. Po uruchomieniu środków z rezerwy celowej problem ten częściowo zniknie. ©℗