Ważą się losy wielkiego działu gospodarki, PGW Wody Polskie oraz inwestycji ważnych dla polskiej przyrody.

Jednym z możliwych rozwiązań jest ponowne przejęcie zarządzania tym działem przez Ministerstwo Klimatu i Środowiska.

Z rąk do rąk

Dziś pieczę nad Państwowym Gospodarstwem Wodnym Wody Polskie (PGW WP) – odpowiedzialnym za wykonywanie praw właścicielskich w stosunku do wód, naliczanie i pobieranie opłat za usługi wodne czy wydawanie zgód wodnoprawnych – sprawuje Ministerstwo Infrastruktury (MI). Pierwotnie kompetencje te należały do resortu środowiska. W 2018 r. dział trafił pod skrzydła Ministerstwa Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej. Z kolei w wyniku rekonstrukcji rządu Mateusza Morawieckiego, do której doszło jesienią 2020 r., gospodarkę wodną przeniesiono właśnie do resortu infrastruktury.

I choć w ostatniej kampanii wyborczej pojawiały się głosy, że gospodarka wodna powinna trafić z powrotem pod nadzór MKiŚ, tak się nie stało. Na mocy grudniowego rozporządzenia Donalda Tuska pozostała w gestii MI.

Z informacji DGP wynika jednak, że w rządzie trwa rozgrywka o przejęcie działu „gospodarka wodna”. Domagać ma się tego kierownictwo MKiŚ. I choć w piśmie przesłanym do naszej redakcji czytamy, że resort „nie występował z takim wnioskiem”, w kuluarach słyszymy, że rozmowy w tej sprawie się toczą.

PGW WP zatrudnia ponad 6,6 tys. pracowników. W ustawie budżetowej na 2024 r. zaplanowano wydatki na ich działalność w wysokości ponad 1,4 mld zł.

– Pierwszym działaniem powinno być przeniesienie zarządzania wodami z Ministerstwa Infrastruktury do MKiŚ. To zmienił PiS, który chciał budować wielkie kanały i betonować – wskazywała w ubiegłym tygodniu posłanka KO Małgorzata Tracz z mównicy sejmowej. W odpowiedzi wiceminister infrastruktury Przemysław Koperski stwierdził, że odniesie się do tej kwestii „w formie pisemnej”, bo sprawa jest „dosyć wrażliwa”.

Jak podkreśla w rozmowie z DGP dr inż. Ilona Biedroń, prezeska Fundacji Zdrowa Rzeka, organizacje pozarządowe i eksperci protestowali już w 2018 r., kiedy resortowi środowiska odbierano kompetencje dotyczące polityki wodnej. – W dobie zmian klimatu, mocnej ingerencji człowieka w otaczający nas krajobraz i nadmiernego korzystania z naturalnych zasobów zarządzanie wodami powinno bazować na ochronie i odtwarzaniu mokradeł. Są to działania zdecydowanie bliższe MKiŚ niż MI – argumentuje ekspertka.

Niepewność i niewiedza

Brak zgody w rządzie co do odpowiedzialności za politykę wodną powoduje również, że niepewna jest przyszłość inwestycji, takich jak kontrowersyjny projekt stopnia wodnego w Siarzewie za 7,5 mld zł.

– Inwestycja ta jest ważna, ponieważ odciąży tamę we Włocławku i zapewni bezpieczeństwo przeciwpowodziowe – mówi DGP posłanka PiS Anna Gembicka. Dodaje, że w Sejmiku Województwa Kujawsko-Pomorskiego jest ponadpartyjna zgoda co do inwestycji.

Nie ma jej jednak w środowiskach ekologicznych i eksperckich, które wielokrotnie apelowały o rezygnację z projektu, podkreślając, że budowa stopnia w Siarzewie to niejedyna możliwość poprawienia sytuacji na Wiśle.

Ilona Biedroń dodaje, że przy podejmowaniu decyzji o jakiejkolwiek ingerencji w rzeki powinniśmy odnosić się do rzetelnych analiz i wiarygodnych danych, tych jednak brakuje. – Praktycznie nic nie wiemy o małych rzekach. Coraz częściej zdarza się, że służby pomiarowe, które badają w nich jakość wody, przyjeżdżając na miejsce, nie mają czego mierzyć, bo rzeka wyschła. Nie badamy przyczyn. Nie posiadamy kompletnych danych o użytkowaniu wód, co pokazała nam dobitnie katastrofa w Odrze w 2022 r. Nie mamy wiedzy na temat wszystkich zjawisk – tłumaczy.

Nowe otwarcie albo likwidacja

Pierwsze zmiany w gospodarce wodnej już zachodzą, choć na razie na papierze. Powołano nową prezes PGW WP, a 2 lutego poinformowano o „nowym otwarciu w gospodarowaniu wodami”. Chodzi m.in. o uwzględnianie zaleceń z trzech komplementarnych dokumentów o dobrych praktykach dla działań realizowanych na rzekach, jeziorach i urządzeniach wodnych. Dwa z nich powstały pod kierownictwem Ilony Biedroń. Pochodzą z lat 2018–2020 i były reakcją na diagnozę szerokiej skali przekształceń koryt rzek i ich dolin. – Plany utrzymania wód, nad którymi w 2015 r. pracowały regionalne zarządy gospodarki wodnej, zakładały 75 tys. działań, w zdecydowanej większości negatywnie wpływających na ekosystemy rzeczne, działań blokujących osiągnięcie dobrego stanu wód – mówi Ilona Biedroń. – Plany uwzględniały prace konserwacyjne, które miały utrzymać uregulowany charakter rzek bez rzetelnego sprawdzenia, czy istnieje taka potrzeba i czy jest to uzasadnione ekonomicznie.

Mimo że katalog dobrych praktyk w zakresie robót hydrotechnicznych i prac utrzymaniowych z 2018 r. powstał na zlecenie rządu i miał być podstawowym dokumentem służącym poprawie stanu wód, nie był obligatoryjny dla pracowników PGW WP, wykonawców prac utrzymaniowych czy robót hydrotechnicznych. – Aby to się zmieniło, potrzebne są praktyczne szkolenia – mówi Ilona Biedroń.

Niepewna jest przyszłość samych Wód Polskich. W środę pojawiły się bowiem głosy dotyczące ich likwidacji. Artur Łącki w imieniu KO apelował o audyt w PGW WP. A po audycie? „Likwidację tej instytucji, całkowicie niepotrzebnej w Polsce i przewracającej do góry nogami gospodarkę wodną” – wzywał z mównicy sejmowej. ©℗