Antykoncepcja awaryjna dostępna bez recepty od 15. roku życia – jak chce rząd, czy od pełnoletności – jak wskazują niektórzy politycy PiS? Zdaniem prawników ustanawianie granicy jest problematyczne.

Najgorętsze dyskusje wokół nowelizacji prawa farmaceutycznego budzi granica, od której tabletka „dzień po” dostępna byłaby bez recepty. Projekt rządowy mówi o 15. roku życia, Lewica jest przeciwko ograniczeniom, posłowie obecnej opozycji, jeśli w ogóle, mówią „tak” dostępowi tylko od pełnoletności. Zdaniem prawników, z którymi rozmawiał DGP, sprawa jest problematyczna, bo w obecnych przepisach można znaleźć kilka innych cenzusów wiekowych. Pytanie, jak miałaby wyglądać weryfikacja wieku i kontrola stosowania nowego prawa?

Mecenas Karolina Seidel, ekspertka w zakresie prawa cywilnego, medycznego i bioetyki, czyni zastrzeżenie. – W tej dyskusji trudno uciec od kwestii medycznych i ideologicznych. Tabletka „dzień po” nie ma nic wspólnego z preparatami wczesnoporonnymi. Hamuje lub opóźnia owulację. I tyle. Ważne, by o tym mówić, bo mieszanie dwóch porządków rzutuje na debatę – podkreśla prawniczka.

Nie rozumie, dlaczego rządowy projekt osadza się na wieku 15 lat. – To nawiązanie do art. 200 kodeksu karnego, który dotyczy penalizacji osoby dorosłej za obcowanie płciowe z nieletnią. To jednak ustawianie granicy z perspektywy potencjalnego sprawcy czynu zabronionego. W tym przypadku zdecydowanie lepsze jest przyjęcie perspektywy młodej kobiety, dziewczyny i kodeksu cywilnego. Artykuł 15 k.c. daje ograniczoną zdolność do czynności prawnych osobom od 13. roku życia. Jeśli nałożymy na to wiedzę medyczną, że dziewczęta zaczynają miesiączkować zwykle między 12. a 13. rokiem życia, granica z tego kodeksu wydaje się logiczna – wywodzi mec. Seidel. Przyznaje jednak, że uzależnianie dostępności od wieku jest problematyczne. – Pytanie, jak w praktyce wyglądałaby weryfikacja? A skoro ustawodawca wprowadziłby ograniczenia, jak skonstruowany zostałby mechanizm ich przestrzegania? Niezależnie od tego, skoro dążymy do harmonizowania prawa krajowego z europejskim, to standardem unijnym jest dostęp do tabletki bez obwarowań (z wyjątkiem Słowenii – od 16. roku życia).

Mecenas Radosław Tymiński, specjalizujący się w prawie medycznym i farmaceutycznym, zwraca uwagę, że nieprawdą jest mówienie o całkowitej nieskuteczności cenzusu wieku. – Owszem, jeśli ktoś, nie będąc osobą pełnoletnią, chce się napić alkoholu, to go sobie zorganizuje. Ale na pewno będzie miał utrudniony dostęp do legalnego zakupu. Na tym polega cenzus wieku, na systemowym utrudnieniu dostępu do produktu, jeśli uznamy, że trzeba z niego korzystać odpowiedzialnie. Takie rozwiązania są potrzebne, celowe, społecznie uzasadnione – mówi mec. Tymiński. Zaraz jednak zastrzega, że w przypadku tzw. tabletki „dzień po” trzeba zastanowić się, co tu jest społecznie uzasadnione. – Czy skorzystanie z niej przez osobę przed 18. rokiem życia jest niebezpieczniejsze niż nieskorzystanie? Moim zdaniem, jeśli osoba niepełnoletnia miała nieprzemyślany, niezabezpieczony stosunek, uzasadnia to możliwość szybkiego zakupu tabletki.

Politycy PiS i Konfederacji mocno akcentują kwestię władzy rodzicielskiej. Powołując się na art. 48 konstytucji, który mówi, że rodzice mają prawo do wychowania dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami. – Dalsza część tego przepisu głosi, że wychowanie to powinno uwzględniać stopień dojrzałości dziecka, a także wolność jego sumienia i wyznania oraz przekonania – dodaje mec. Karolina Marszałek, specjalistka prawa rodzinnego. Cytuje także art. 96 kodeksu rodzinnego i opiekuńczego (KRO), że rodzice zobowiązani są troszczyć się o fizyczny, duchowy rozwój dziecka. – W idealnym świecie te przepisy powinny gwarantować, że osoba niepełnoletnia wzrasta w opiece, z dala od przemocy i przygodnych kontaktów seksualnych. Niestety, mamy przypadki demoralizacji rodzin, nastoletnich ciąż. Oczywiście, są konieczne edukacja, sprawnie działający nadzór nad rodzinami i pomoc dla nich. W idealnym świecie widziałabym rodzica, który idzie z dzieckiem do ginekologa po receptę, ale tu znów trzeba pamiętać, że procedury trwają, a czas ma znaczenie – opisuje. I zgadza się, że trudno wytyczyć jasno granicę. Przypomina, co mówi np. art. 10 k.r.o. – sąd może wyrazić zgodę na zawarcie związku małżeńskiego przez kobietę, która ukończyła 16 lat. W praktyce chodzi właśnie o ciążę.

Także zdaniem mec. Tymińskiego dochodzimy do kluczowego pytania o władzę rodzicielską, czy dziecko powinno robić coś poza rodzicami, bez ich wiedzy? – Nie ma łatwej odpowiedzi – wtóruje prawnik. – Każdy z nas ma prawo do intymności i prywatności. Trzeba więc zważyć, kładąc na szali z jednej strony te prawa, z drugiej wspomnianych rodziców. Biorąc to pod uwagę, skłaniałbym się do postawienia granicy wieku dostępności do tabletki bez recepty na 16. roku życia – mówi. I powołuje się na prawo medyczne. A dokładnie na art. 34 ustawy o zawodzie lekarza, gdzie jest mowa, że jest wymagana pisemna zgodna pacjenta, który ukończył 16 lat, na prowadzenie czynności medycznych, niezależnie od woli jego opiekunów. I na art. 17 ustawy o prawach pacjenta, gdzie chodzi o zgodę lub sprzeciw osoby w tym wieku co do badań. – Skoro ustawodawca już wprowadził takie rozróżnienie, dla spójności prawa należałoby zastosować je też w przypadku tabletki.

W jednym nasi rozmówcy są zgodni: jest wiele przepisów, na które można się powoływać, ale żadnego stworzonego bezspornie dla tej sytuacji. Artykuły możemy dopasowywać do narracji, pozostając w duchu analizy prawnej. – Co jeśli osoba młodsza, niż zakłada projekt rządowy, przyjdzie do apteki i wyrecytuje nr PESEL koleżanki, która łapie się w przepisy? – pyta mec. Michał Miller, ekspert prawa medycznego. – Obecny art. 96 ustawy – Prawo farmaceutyczne stanowi, że aptekarz może nie wydać leku osobie młodszej niż 13 lat. Ale jak to sprawdzi? Prosząc o legitymację? Ustanowienie przy tabletce granicy wieku grozi fikcją stosowania prawa – ucina. ©℗