Jarosław Gowin zeznał, że to Adam Bielan był pomysłodawcą przeprowadzenia wyborów w formie korespondencyjnej. Do tego rozwiązania miał się przychylić Jarosław Kaczyński.

We wtorek po południu w sejmowej sali im. Jacka Kuronia odbyło się przesłuchanie byłego wicepremiera Jarosława Gowina przed komisją śledczą ds. wyborów kopertowych. – O pomyśle przeprowadzenia wyborów korespondencyjnych dowiedziałem się z telefonu Adama Bielana – mówił świadek. – To była sama końcówka marca 2020 r. W mojej opinii to on był pomysłodawcą, przedstawił ten pomysł Jarosławowi Kaczyńskiemu – tłumaczył były szef Porozumienia.

Jak zapewniał, od początku był „sceptyczny co do tego pomysłu”, bo „groziło to spotęgowaniem pandemii”, a same wybory „zakończyłyby się totalnym chaosem organizacyjnym”. Na poparcie tych słów były szef resortu nauki powołał się na e-mail Artura Sobonia do Michała Dworczyka, który w ubiegłym miesiącu opublikował kanał „Poufna Rozmowa”. W ujawnionej korespondencji zwracano uwagę, że organizacja wyborów kopertowych byłaby „partyzantką”, „bałaganem” i „brakiem powagi”. Na przeprowadzeniu głosowania 10 maja 2020 r. miało jednak zależeć prezesowi PiS. – Jarosław Kaczyński szybko przychylił się do pomysłu wyborów kopertowych i konsekwentnie dążył do ich przeprowadzenia – przekonywał Gowin. Jego zdaniem szef ówczesnej partii rządzącej „miał obawę, że przesunięcie wyborów zmniejsza szansę na wygraną Andrzeja Dudy z powodu pogarszających się nastrojów społecznych”.

Gowin był również dopytywany o rozmowy z opozycją i ewentualne stanowiska, które miałyby być mu obiecane za utrudnienie przeprowadzenia wyborów. – Gdyby to była prawda, byłbym marszałkiem Sejmu. Kategorycznie zaprzeczam, jakobym dążył do obalenia rządu lub do funkcji marszałka – mówił były wicepremier. W odpowiedzi na pytania wiceprzewodniczącego komisji Waldemara Budy (PiS) podkreślił, że nawet na spotkaniach z politykami opozycji nie dążył do zmiany układu rządzącego. Gowin dodał jednak, że wielu urzędników informowało go, że prowadzone są działania, które miałyby go skompromitować. – Sprawdzono biznes mojego syna, przeprowadzano kontrole w resorcie i podległych mi instytucjach – opowiadał Gowin. Od „funkcjonariusza jednej ze służb” miał usłyszeć, że „sprawdzano akta w całym kraju, aby coś znaleźć”. – Po kilku miesiącach, gdy wróciłem do rządu, pan minister Ziobro w rozmowie w cztery oczy powiedział mi, że naciskano na niego, by wykorzystać przeciwko mnie prokuraturę, ale odmówił – przekonywał świadek. Wyborczy pat rozwiązała propozycja przesunięcia wyborów. Zastosowano mechanizm, który opisała „Rzeczpospolita”. – Jarosław Kaczyński przychylił się do tego pomysłu – oświadczył Gowin.

Wcześniej przed komisją stanął prof. Robert Flisiak, kierownik Kliniki Chorób Zakaźnych i Hepatologii Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku. Nie został jednak przesłuchany jako biegły, ale jako świadek. Głównym powodem tego stanu rzeczy była opinia Polskiego Towarzystwa Epidemiologów i Lekarzy Chorób Zakaźnych z 19–20 kwietnia 2020 r., której był współautorem. Sporządzono ją na zlecenie Senatu w sprawie tzw. ustawy o wyborach kopertowych z 2020 r. – Jedynym państwowym organem, który w okresie kwiecień–maj 2020 r. poprosił nas o opinię, był Senat. Dopiero w listopadzie 2020 r. rząd poprosił nas o wejście w skład Rady Medycznej. Pod tą opinią podpisali się wszyscy członkowie zarządu, czyli 15 osób z naszego towarzystwa – wskazywał świadek. Jak przypominał, w ustawie nie sprecyzowano, jak miałoby wyglądać zabezpieczenie techniczne obwodowych komisji wyborczych, nie przewidziano dla nich środków dezynfekcyjnych ani rozwiązań dla członków komisji, którzy musieliby odbyć kwarantannę. Podkreślił również, że nie wiedziano wówczas, czy do zakażenia może dojść poprzez kontakt z pakietami wyborczymi.

Przewodniczący Dariusz Joński z Koalicji Obywatelskiej dopytywał, czy przeprowadzenie wyborów 10 maja 2020 r. mogło stanowić jakiekolwiek zagrożenie dla życia i zdrowia. – Każde skupisko ludzi mogło sprawić, że dojdzie do zakażenia. Śmiertelność w tamtym okresie dla całej populacji, a więc także dla ludzi młodych, wynosiła 2 proc. Ale w innych grupach wyglądało to inaczej. Śmiertelność wśród hospitalizowanych 80-latków wynosiła 30 proc. – wskazywał Flisiak. Członkowie komisji przegłosowali także wnioski o wezwanie na świadków posłów PiS Henryka Kowalczyka i Łukasza Schreibera. Większości ponownie nie zyskały wnioski opozycji o przesłuchanie polityków KO: Borysa Budki, Małgorzaty Kidawy-Błońskiej i Rafała Trzaskowskiego. Kolejne posiedzenie komisji ma się odbyć dzisiaj. Znów pojawi się na nim Jarosław Gowin. ©℗