1,8 mln jednoosobowych firm ma być beneficjentami miesięcznego urlopu od składek. Koszt dla budżetu? 1,6 mld zł rocznie.

Nad projektem ustawy w tej sprawie pracuje resort rozwoju i technologii; w zeszłym tygodniu został on wpisany do wykazu prac legislacyjnych rządu. „Każdy przedsiębiorca prowadzący jednoosobową działalność gospodarczą, może poinformować Zakład Ubezpieczeń Społecznych o zamiarze niepodlegania pod obowiązkowe ubezpieczenia społeczne, a także o nieopłacaniu składek na Fundusz Pracy i Fundusz Solidarnościowy w wymiarze do 3 miesięcy kalendarzowych w ciągu roku kalendarzowego” – możemy przeczytać w wykazie. Chodzi tu zarówno o samozatrudnionych, jak i przedsiębiorców zatrudniających pracowników, tyle że w takim przypadku ulga dotyczyłaby tylko składki przedsiębiorcy.

Trzy? Nierealne

– Na razie to tylko propozycja, jesteśmy w trakcie ustalania szczegółów i obliczeń wspólnie z resortem finansów i ZUS. Nie jesteśmy przywiązani ani do tego, że to muszą być trzy miesiące, ani nie zapadły decyzje, czy rozwiązanie ma być dostępne powszechnie, czy tylko dla firm znajdujących się w kłopotach finansowych – mówi nasz rozmówca z resortu rozwoju.

Jak wynika z naszych informacji, tak daleko idące rozwiązanie nie ma szans. – Trzy miesiące na pewno nie przejdą, ale jak najbardziej będzie zrealizowana obietnica miesiąca wakacji – słyszymy. O czasowym zwolnieniu ze składek mówił w swoim exposé Donald Tusk, KO ma w swoich 100 konkretach miesiąc urlopu dla przedsiębiorców.

Założenia projektu mają być przyjęte przez Radę Ministrów na jednym z najbliższych posiedzeń, niewykluczone, że nawet w tym tygodniu.

Łukasz Kozłowski, główny ekonomista Federacji Przedsiębiorców Polskich, twierdzi, że na razie trudno propozycję rządową jednoznacznie ocenić, bazując na samym opisie zawartym w wykazie prac Rady Ministrów. – Brakuje jeszcze wielu szczegółów, jak to rozwiązanie ma funkcjonować. Jeśli będą to wakacje składkowe bez żadnych ograniczeń i konsekwencji, np. że w ich czasie dalej może być prowadzona działalność gospodarcza, to będzie miało to powszechny charakter, bo nie będzie się wręcz opłacało z tego nie skorzystać. A wtedy to uszczupli roczne wpływy o jedną czwartą, czyli za jeden kwartał – mówi Łukasz Kozłowski.

Kto zapłaci?

W takim wariancie faktycznie rozwiązanie byłoby kosztowne. Obecnie podstawowa zryczałtowana składka na ZUS płacona przez przedsiębiorców to 1600 zł miesięcznie, z kolei tzw. mały ZUS to 402,65 zł, a od lipca, w związku z podwyżką pensji minimalnej – 408,16 zł. Jak widać, dla tych płacących podstawową składkę na ZUS maksymalny zysk może wynieść ponad 4800 zł, a dla tych korzystających z małego ZUS to ponad 1220 zł. Jak wynika z danych, ZUS obecnie płaci składki 1,8 mln jednoosobowych firm miesięcznie. ZUS oszacował koszt wakacji na 1,6 mld zł za miesiąc, więc w maksymalnym wariancie koszt dla ZUS to 4,8 mld zł. I tyle musiałby zapewnić zakładowi dodatkowej dotacji z budżetu szef resortu finansów Andrzej Domański. Można się więc spodziewać, że MF w dyskusji na ten temat raczej będzie trzymał się za kieszeń.

Inne argumenty przeciw dotyczą już kwestii statusu pracowników i przedsiębiorców. – Dlaczego przedsiębiorcy mają mieć trzymiesięczny urlop, a pracownicy 26 dni – zauważa nasz rozmówca z rządu. Choć te kwestie nie są w pełni porównywalne, bo w przypadku przedsiębiorców chodzi faktycznie o ulgę w składce, to w publicznej dyskusji z pewnością się taki wątek pojawi.

Oba argumenty przesądzają zdaniem naszych rozmówców o tym, że ostatecznie rząd wyjdzie z miesięczną propozycją wakacji od składek.

– Lepszym rozwiązaniem byłoby wprowadzenie dobrowolności ZUS dla małych przedsiębiorców lub objęcie ich systemem KRUS, ale jeśli nie można wdrożyć takich rozwiązań, to lepsze byłyby trzymiesięczne wakacje niż miesiąc – mówi były szef resortu rozwoju Jarosław Gowin, obecnie doradca rzecznika małych i średnich przedsiębiorców.

Od kiedy?

Nie wiadomo, czy to rozwiązanie wejdzie w życie w tym roku, czy w przyszłym – to zależy nie tylko od możliwości budżetowych, lecz także od rozwiązania różnych kwestii technicznych.

– Pytanie, czy to będzie ekwiwalent zawieszenia działalności gospodarczej, czy jednak rozwiązanie bardziej przypominające tarcze dla przedsiębiorców. Czy dłuższy okres nie będzie wiązał się z zaszyciem tam pewnych ograniczeń, np. związanych z brakiem możliwości świadczenia usług czy wystawiania faktur w czasie korzystania z tych wakacji – zastanawia się Łukasz Kozłowski.

Kolejna kwestia, czy rozwiązanie proponowane przez MRiT w większym stopniu będzie realizować postulaty kampanijne Trzeciej Drogi, która mówiła o zwolnieniu ze składek przedsiębiorców w trudnej sytuacji finansowej, czy raczej wariant Koalicji Obywatelskiej mówiący po prostu o „urlopie od składek”. Zdaniem Łukasza Kozłowskiego autorzy projektu sugerują ten pierwszy wariant. „Stale rosnące obciążenia z tytułu składek na ubezpieczenia społeczne są wskazywane jako problem utrudniający prowadzenie własnego biznesu. Z uwagi na obciążenia przedsiębiorców w ostatnich latach obserwujemy rosnącą liczbę zawieszanych i zamykanych działalności gospodarczych” – wynika z opisu projektu. Ale z drugiej strony, choć resort podpiera się tym argumentem, to nie ma tam słowa o dodatkowych kryteriach pozwalających na korzystanie z tego pomysłu.

Do rozwiązania są też problemy dotyczące wysokości przyszłych emerytur przedsiębiorców. Już dziś znacząca część z nich wypracuje jedynie minimalne świadczenie. Miesięczne wakacje od ZUS zmniejszą o jedną dwunastą wysokość składek odprowadzanych na konto emerytalne w ciągu całej kariery, ale mimo braku składki ten okres ma się im liczyć do stażu potrzebnego do osiągnięcia emerytury minimalnej. To oznacza, że ostatecznie zwiększy się dopłata państwa do świadczeń tych, którzy nie wypracują składki potrzebnej do wyliczenia emerytury minimalnej. ©℗