W polskiej polityce coraz więcej jest kobiet i coraz licznej pojawiają się one na eksponowanych stanowiskach. Z każdą kolejną kadencją Sejmu rośnie liczba przedstawicielek płci pięknej powoływanych do roli ministrów. Ile w polskim rządzie było dotychczas kobiet i które ministerstwa były przez nie kierowane? Czy obserwowany wzrost kobiecej aktywności w tym obszarze jest wystarczający?

Kobiety w rządzie a obietnice wyborcze

Podczas jesiennej kampanii wyborczej można było zaobserwować sporą aktywność kobiet. Z raportu "Kampania wyborcza 2023 z perspektywy różności płci. Analiza udziału kandydatek do Sejmu i Senatu RP" przegotowanego przez Instytut Spraw Publicznych wynika, że tegoroczna kampania wyborcza była rekordowa pod względem aktywności kobiet. – Udział kobiet na listach wyborczych do Sejmu oraz wśród osób kandydujących do Senatu w wyborach w 2023 r. wyniósł 43,8 proc., co oznacza wzrost o 1,7 punktów procentowych w stosunku do poprzednich wyborów– stwierdzają autorzy analizy. Rzeczywiście, kobiet na listach było więcej i wyborczych obietnic też całkiem sporo. Przez cały okres trwania kampanii liderzy wielu partii gwarantowali, że kobiet w polityce przybędzie. Jak te zapewnienia przełożą się na skład tworzonego właśnie nowego rządu, przekonamy się już niebawem. Tymczasem warto przyjrzeć się prawdziwemu obliczu kobiecej aktywności w okresie III RP, zarówno na poziomie parlamentarnym, jak i ministerialnych stanowisk.

ikona lupy />
Barbara Blida, Minister Gospodarki Przestrzennej i Budownictwa w rządzie Waldemara Pawlaka, Józefa Oleksego i Waldemara Cimoszewicza. / Agencja Gazeta
ikona lupy />
Kobiety w rządzie Jerzego Buzka. / Źródło zewnętrzne

Jakie były początki obecności Polek w parlamencie?

Legendarna działaczka opozycyjna, sygnatariuszka porozumień sierpniowych i posłanka trzech ostatnich kadencji Sejmu, Henryka Krzywonos-Strycharska zauważa, że choć kobiety w polskiej polityce są od dawna ciągle jeszcze za mała liczba się w nią angażuje – W 1989 r. odzyskaliśmy wolność jako naród , ale początki obecności Polek w parlamencie sięgają roku 1918, w którym to nasze panie uzyskały czynne i bierne prawa wyborcze. Zarówno w okresie międzywojennym, jak i po 1989 r. kobiety godnie i odpowiedzialnie sprawowały swoje mandaty poselskie, senatorskie czy rządowe. Oczywiście z małymi wyjątkami. Do historii przeszły już nazwiska takie, jak m.in.: Zofia Kuratowska, Olga Krzyżanowska, Hanna Suchocka czy Alina Pienkowska, które zanim zostały parlamentarzystkami, walczyły w podziemnej opozycji z komuną. Dziś w partiach demokratycznych i proeuropejskich są parytety, więc łatwiej kobietom dostać się do polityki . Problemem jest to, że kobiety same siebie nie doceniają i w związku z tym rzadziej niż mężczyźni angażują się w politykę. A to źle, bo w mojej ocenie świat rządzony przez kobiety byłby lepszy – stwierdza posłanka.

ikona lupy />
Kobiety w rządzie Leszka Millera. / Źródło zewnętrzne
ikona lupy />
Izabela Jaruga-Nowacka, Wiceprezes Rady Ministrów i Minister-członek Rady Ministrów w rządach Marka Belki. / East News

Polki w polityce: 10. kadencji Sejmu, 18. rządów, 3. premierki i 56. kobiet ministrów

W latach 1991-2023, czyli podczas trwania dziesięciu kadencji sejmu i powołanych w tym okresie 18. rządów stanowisko ministra otrzymało 56. pań. W tym czasie kobiety trzykrotnie stawały na czele polskiego rządu. Po raz pierwszy w lipcu 1992 r., kiedy to Prezesem Rady Ministrów została Hanna Suchocka. Kolejną premier była Ewa Kopacza, która pełniła tę funkcję od września 2014 r. do listopada 2015 r. Ostatnia szefowa polskiego rządu to Beata Szydło – stanowisko premiera piastowała od listopada 2015 do grudnia 2017 r. Trzy premierki kontra jedenastu premierów III RP, w tym trzech sprawujących tę funkcję dwukrotnie to zdecydowana mniejszość.

ikona lupy />
Kobiety w rządzie Kazimierza Marcinkiewicza. / Źródło zewnętrzne
ikona lupy />
Kobiety w rządzie Jarosława Kaczyńskiego. / Źródło zewnętrzne

Kobiety w rządzie w latach 1991-2023: Ministerialne powołania

W latach 1991-2023, czyli podczas dziewięciu kadencji polskiego sejmu kobiety coraz licznej pojawiały się w jego składzie. Jednak dopiero od III Kadencji Sejmu, a więc od rządów Jerzego Buzka możemy mówić o stałym udziale kobiet w ministerialnej obsadzie, zarówno resortowej, jak i tej bez teki. W latach 1997-2023 płeć piękna zarządzała średnio 3-4 ministerstwami w każdym kolejnym rządzie, podczas gdy mężczyźni otrzymywali około 20 ministerialnych nominacji. To ogromna dysproporcja. O pewnym przełomie możemy mówić w odniesieniu do VII i VIII Kadencji Sejmu. Premier Tusk oddał w ręce kobiet aż siedem ministerstw i tyle samo przedstawicielek płci pięknej pojawiło się w jego rządzie. Z kolei w pierwszy rządzie premiera Morawieckiego znalazło się aż dziewięć kobiet. W trakcie trwania IX Kadencji Sejmu siedem resortów trafiło pod władanie płci pięknej. Ogółem podczas trwania dziewięciu kadencji Sejmu funkcję ministra sprawowało tylko 46. kobiet.

ikona lupy />
Kobiety w pierwszym rządzie Donalda Tuska. / Źródło zewnętrzne
ikona lupy />
Kobiety w drugim rządzie Donalda Tuska. / Źródło zewnętrzne

Kobiety w rządzie w latach 1991-2023: Ministerialne teki

Kobiety w polskim rządzie najczęściej obsadzane były w roli ministrów rodziny i polityki społecznej oraz edukacji narodowej i nauki. Zarządzały także tak ważnymi resortami, jak ministerstwa polityki zagranicznej, finansów, sprawiedliwości czy zdrowia.

Z satysfakcją można zauważyć, iż znaczenie kobiet w polskiej polityce wciąż rośnie. Coraz częściej pełnią one ważne funkcje, są powoływane na stanowiska ministerialne. Co istotne, tego typu nominacje nie dotyczą wyłącznie ministerstw stereotypowo kojarzonych z obszarem kobiecych zainteresowań, tj. rodzina, edukacja, zdrowie czy polityka społeczna. Kobiety w kolejnych rządach III RP powołuje się do kierowania takimi resortami, jak budownictwo, finanse, cyfryzacja, infrastruktura, sprawiedliwość, przedsiębiorczość i technologia. Można tu mówić o zaniku podziału na typowo kobiece czy męskie resorty, przy wyborze kandydata bądź kandydatki raczej decydują kompetencje lub też pozycja w danym ugrupowaniu. Oczywiście, kwestią wymagającą odrębnej refleksji jest to, na ile wybrane osoby są niezależne w swych działaniach, w jakim zaś stopniu podlegają naciskom szefów partii – te role w naszej polityce nadal są zdominowane przez mężczyzn. Niemniej należy mieć nadzieję, że do historii przeszły już czasy, w których kobiety pełniły w polityce funkcję "paprotek", upiększających billboardy czy spoty wyborcze, odsuwanych od realnej władzy. Ich obsadzanie na ministerialnych stanowiskach nie może też być po prostu elementem strategii PR-owej – mówi prof. UAM dr hab. Joanna Smól, Instytut Filologii Polskiej UAM.

Wybrane ministerstwa kierowane przez kobiety:

  • Ministerstwo Spraw Zagranicznych,
  • Ministerstwo Sprawiedliwości,
  • Ministerstwo Finansów,
  • Ministerstwo Zdrowia,
  • Ministerstwo Rodziny i Polityki Społecznej,
  • Ministerstwo Edukacji i Nauki,
  • Ministerstwo Sportu i Turystyki,
  • Ministerstwo Funduszy i Polityki Regionalnej,
  • Ministerstwo Przedsiębiorczości i Technologii,
  • Ministerstwo Cyfryzacji,
  • Ministerstwo Klimatu i Środowiska.
ikona lupy />
Kobiety w rządzie Ewy Kopacz. / Źródło zewnętrzne
ikona lupy />
Kobiety w rządzie Beaty Szydło. / Źródło zewnętrzne

Ministerialny rekord Sejmu X kadencji

Zaproponowana przez premiera Matusza Morawieckiego i powołana przez Prezydenta RP Rada Ministrów X kadencji Sejmu została zaprzysiężona 27 listopada 2023 r. W trzecim rządzie Mateusza Morawickiego znalazło się aż dziesięć kobiet. W ręce pań trafiły resorty: rodziny i polityki społecznej, kultury i dziedzictwa narodowego, sportu i turystyki, zdrowia, rolnictwa i rozwoju wsi, klimatu i środowiska, funduszy i polityki regionalnej, rozwoju i technologii oraz aktywów państwowych. To rząd z największą liczbą kobiet w historii Polski, jednak aby dalej funkcjonować musi on najpóźniej do 11 grudnia 2023 r. zdobyć wotum zaufania od Sejmu RP.

Pozostanie tajemnicą premiera Morawieckiego, czy w swoim "rządzie 14 dni" od początku widział wiele kobiet, czy też to kwestia przypadku, tzn. pierwsze propozycje ministerialne składał mężczyznom, a po ich odmowie zwracał się do kobiet. Jakkolwiek było, to eksponowanie przez Prezesa Rady Ministrów liczby kobiet było całkowicie niezrozumiałe. Istnienie dwutygodniowego gabinetu miało racjonalne uzasadnienie – zastrzegając, że racjonalność nie jest tożsama z etyką i z dobrymi obyczajami. Przekaz niby-rządu Zjednoczonej Prawicy stawiający na kobiety był za to pozbawiony racjonalności. To przeciwskuteczna strategia ugrupowania, które nie miało kobiet na sztandarach, a zaczęło o nich mówić nie za pięć dwunasta, ale dawno po tym, gdy ich godzina wybiła. Nie miało też wiele kobiet na czele ministerstw w tych właściwych rządach, czyli usankcjonowanych uzyskaniem większości parlamentarnej. To dla wiarygodności i partii politycznej, i samych kobiet ma duże znaczenie. Wyborca zada sobie bowiem pytanie: "dlaczego ta pani nie kierowała resortem trzy miesiące temu?" – zauważa dr Sebastian Surendra, kulturoznawca i językoznawca.

Zdaniem eksperta "próba rządowa" Morawieckiego wyrządziła kobietom niedźwiedzią przysługę.W dyskusji o udziale kobiet w sprawowaniu władzy na najwyższych szczeblach ważne jest, by wyeliminować myślenie magiczne, zgodnie z którym płeć sprawia, że ktoś bardziej nadaje się na określone stanowisko. Decydować zawsze powinny kompetencje. Tylko i aż – stwierdza dr Sebastian Surendra.

Polki u władzy: Wcale nie jest tak różowo

W październikowym zestawieniu światowego "Rankingu kobiet w parlamentach narodowych" przygotowywanego przez Unię Międzyparlamentarną Polska zajmuje mało zaszczytne 76. miejsce. To wynik w oparciu o dane pochodzące z poprzedniej sejmowej kadencji, ponieważ aktualna jeszcze nie została w rankingu uwzględniona, ale po tegorocznych aktualizacjach sytuacja niewiele się zmieni. Udział Polek w parlamencie ciągle na poziomie poniżej 30 proc., a ściślej niewiele ponad 28 proc.

Na temat pozycji polityczek III RP można powiedzieć jedno – sytuacja jest rozwojowa. Kobiety już nie tylko dochodzą do głosu, ale zdecydowanie zaczynają przejmować stery. Od lat obserwuję tę sytuację, m.in. podczas komisji sejmowych na których bywam. Rzeczywiście, nie tylko przybywa kobiet, ale także ich wypowiedzi stają się bardziej niezależne. Mam jednak wrażenie, że polityczki opcji narodowo-konserwatywnej wpasowują się w stereotyp usługujących sióstr służebniczek, które co prawda przeszły swoistą ewoluuję z "paprotek", ale nadal prowadzone są na smyczy i pod dyktat, a treść ich wypowiedzi jest podyktowana przez partyjnych szefów – zauważa Zofia Grudzińska, psycholożka, nauczycielka, współzałożycielka i koordynatorka ruchu społecznego Obywatele dla Edukacji i obserwatorka polskiej sceny politycznej.

ikona lupy />
Kobiety w pierwszym rządzie Mateusza Morawieckiego. / Źródło zewnętrzne
ikona lupy />
Kobiety w drugim rządzie Mateusza Morawieckiego. / Źródło zewnętrzne