Nowa jakość parlamentaryzmu i stanowienia prawa powinna dotyczyć także wyłaniania kandydatów na Rzecznika Praw Dziecka.

Do poniedziałku jest czas na składanie kandydatur na Rzecznika Praw Dziecka. Dziś w grze są cztery nazwiska. To: Konrad Ciesiołkiewicz, mec. Monika Horna – Cieślak, prof. Marek Konopczyński oraz mec. Grzegorz Wrona (kolejność alfabetyczna). Organizacje pozarządowe podzieliły się ze swoim poparciem między nich. Ale są i takie, które mówią wprost: na tym etapie nie potrafimy postawić tylko na jednego. Trzeba ich wysłuchać w Sejmie, zadać pytania, uzyskać odpowiedzi. Bo dziś trudno nam postawić na jednego człowieka. Co na to politycy?

Jak słyszymy, dochodzi do tarć w tym temacie. Przynajmniej jeden koalicjant tworzący dziś nową większość sejmową jest za wyłonieniem wspólnego kandydata. I forsuje go w rozmowach z pozostałymi koalicjantami. I również przynajmniej jedno polityczne ugrupowanie jest takiemu rozwiązaniu stanowczo przeciwne. Nieoficjalnie słyszymy, że chodzi o nazwisko, które jest bliskie KO, wobec którego sceptyczna jest Lewica.

O działalność obecnego jeszcze rzecznika, Mikołaja Pawlaka, obecna większość sejmowa wypowiadała się źle lub bardzo źle. Akcentowała, że doprowadzi do zmiany na tym stanowisku. Zmiany, podkreślmy, która i tak musi się zadziać, bo kadencja jego upływa 14 grudnia. To oznacza, że faktycznie jedną z pierwszych decyzji nowego Sejmu będzie wyłonienia nowej osoby na to stanowisko.

Tylko czy pośpiech jest wskazany? Można tu kolejny raz przypomnieć, co się działo 5 lat temu, gdy parlamentarzyści tygodniami nie byli w stanie wyłonić następcy Marka Michalaka. Czy więc jeden kandydat to rozwiązanie, które pozwoli uniknąć tamtego zamieszania? Dziś nazwiska są cztery. Każda z tych osób specjalizuje się w danej dziedzinie. Jest więc kandydat mocno zaangażowany w działania antyprzemocowe, prace zespołów interdyscyplinarnych. Jest specjalista od spraw resocjalizacji. Jest ktoś, kto mocno akcentuje kwestię zmian systemowych, wdrażania nowych standardów, oraz ktoś, kto dostrzega problemy związane cyberbezpieczeństwem i cyberprzemocą. Celowo nie podajemy nazwisk.

Tymczasem wśród parlamentarzystów ścierają się dwie koncepcje. Jedna mówi, że musi być wyłoniony jeden kandydat. Stawiają na szali argumenty dotyczące przyszłości całej koalicji. W ich myśl jeden kandydat na RPD ma być testem dla sprawności działania nowej większości. Druga: jedność tak, ale nie za wszelką cenę. A skoro mamy kandydatów merytorycznych, dajmy im najpierw głos w Sejmie, a potem zdecydujmy, który jest najlepszy.

Z perspektywy samego urzędu najgorszą rzeczą byłby kolejny polityczny kandydat. Wówczas przy forsowaniu go na urząd nie mielibyśmy dyskusji merytorycznej, tylko polityczną przepychankę. Czyli: powtórkę z rozrywki. Warto więc przypomnieć dwie kwestie. Po pierwsze, w samej ustawie o RPD jest mowa o tym, że rzecznik nie może być członkiem partii, a swoje zadania ma wykonywać bezstronnie. I po drugie - skoro każdy z kandydatów ma poparcie organizacji, sięgnijmy do samej umowy koalicyjnej. Stoi tam, że„strony Koalicji dostrzegają wielki potencjał i zaangażowanie w procesy społeczne organizacji pozarządowych. Organizacje Trzeciego Sektora nie mogą być pomijane i marginalizowane (…). Organizacje pozarządowe będą partnerem w procesie konsultacji przy tworzeniu prawa”.