Opozycja chce po wyborach zmian w mediach publicznych. PiS w tej sprawie milczy – wnioski można wysnuwać na podstawie działań.

Na pytanie DGP, czy należy dokonać zmian w systemie nadzoru nad mediami publicznymi, by jedna partia nie mogła samodzielnie wpływać na ich kształt, Miłosz Motyka, rzecznik Polskiego Stronnictwa Ludowego, odpowiada krótko: – Tak. Należy zlikwidować Radę Mediów Narodowych oraz odpolitycznić media publiczne.

RMN powstała w 2016 r., po przejęciu władzy przez PiS. To swoiste biuro kadr kierowniczych Telewizji Polskiej, Polskiego Radia oraz 17 regionalnych rozgłośni publicznych. Przepisy pozostawiają radzie dużą swobodę, więc konkursy na miejsca w zarządach i radach nadzorczych należą do rzadkości, a prezes TVP może stracić pracę z dnia na dzień.

Zakończyć żywot tego organu chce również Platforma Obywatelska. Posłowie tej partii Iwona Śledzińska -Katarasińska i Arkadiusz Marchewka dodają postulat przywrócenia Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji uprawnień do obsadzania stanowisk w mediach. Zastrzegają, że wymaga to „odpartyjnienia” KRRiT – zdominowanej dziś przez osoby związane z partią rządzącą.

Nie do naprawienia

Także Konfederacja chce oddać te zadania KRRiT – ale wybieranej „na zasadach wymuszających ponadpartyjny konsensus”, czyli np. przez kwalifikowaną większość w Sejmie lub za zgodą Senatu, jak przy powoływaniu rzecznika praw obywatelskich. Obecnie po dwóch członków KRRiT wybierają Sejm i prezydent, a jednego Senat.

Specjalny scenariusz Konfederacja ma dla TVP. – Telewizję Polską oceniamy obecnie jako instytucję niemożliwą do naprawienia i odpolitycznienia, w związku z czym należy ją zlikwidować – stwierdza Michał Wawer. Dodaje, że budżet państwa zaoszczędzi dzięki temu ok. 2 mld zł rocznie, bo tyle przekazuje TVP.

Likwidacja RMN „jako odpowiedzialnej za niespotykane dotychczas upolitycznienie mediów publicznych” jest też elementem programu Polski 2050 Szymona Hołowni. Biuro prasowe tej partii informuje nas także o planach przywrócenia pluralistycznego charakteru KRRiT: każdy klub parlamentarny zgłosi do rady jednego członka eksperta, po jednym kandydacie wskażą Senat i prezydent.

PL 2050 zakłada, że nowa KRRiT zorganizuje publiczne, otwarte i emitowane online konkursy na szefów i rady nadzorcze mediów publicznych. Proponuje „oddzielenie funkcji prezesa zarządu od redaktora naczelnego jako dodatkową zaporę przed wpływami polityków na materiały dziennikarskie”. Chce ponadto skończyć z abonamentem RTV i środkami z budżetu. Zamiast tego stworzy z podatków od gigantów cyfrowych Fundusz Mediów Polskich.

Zmian chce również Nowa Lewica, która proponuje powrót do zainicjowanej w 2016 r. dyskusji o obywatelskim pakcie dla mediów publicznych. – Na pewno należy uaktualnić te pomysły, ale trzeba iść w tym kierunku – uważa posłanka Joanna Scheuring-Wielgus. Pakt przewidywał m.in. kontrolę społeczną nad mediami i powszechną opłatę audiowizualną zamiast abonamentu RTV.

Z sześciu największych ugrupowań na nasze pytania nie odpowiedziało tylko Prawo i Sprawiedliwość. Przez osiem lat rządów ta partia podporządkowała sobie TVP i publiczne radia. Po poprzedniej kampanii wyborczej, w 2019 r., obserwatorzy z Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie ocenili, że media publiczne nie zapewniły obiektywnych informacji i sprzyjały władzy.

Zagraniczny kapitał

Opozycja jest również zgodna co do tego, że zagraniczny kapitał może być właścicielem polskich mediów prywatnych. PL 2050 wskazuje, że powinny być pod tym względem utrzymane dotychczasowe przepisy o maksymalnym 49-proc. udziale w mediach koncesjonowanych w Polsce dla podmiotów spoza Europejskiego Obszaru Gospodarczego. Platforma przypomina przy tym antymonopolistyczne wymogi egzekwowane przez UOKiK, a Joanna Scheuring-Wielgus z Lewicy podkreśla, że wbrew temu, co mówi partia rządząca, nie ma sytuacji, że zagraniczny kapitał rządzi polskimi mediami. – Rynek medialny w Polsce jest rynkiem pluralistycznym, w którym istnieje ogromna swoboda wyboru treści i form przekazu mediów – stwierdza. – W Polsce istnieją odpowiednie przepisy antykoncentracyjne (antymonopolowe), które odnoszą się również do mediów. Dlatego nie ma potrzeby wprowadzania nowych uregulowań w tej dziedzinie – dodaje.

Konfederacja zastrzega, że „wszystkie media powinny podlegać konkretnym i egzekwowalnym zasadom prowadzenia działalności medialnej, takim jak zakaz cenzury i ponoszenie realnej odpowiedzialności za rozpowszechnianie kłamstw i manipulacji”.

O poglądach PiS może świadczyć podjęta w 2021 r. próba przeforsowania tzw. lex TVN, czyli takiej nowelizacji ustawy o radiofonii i telewizji, która zmusiłaby właściciela tej stacji, amerykański koncern Discovery (obecnie Warner Bros. Discovery), do wycofania się z polskiego rynku. Po protestach pomysł zarzucono.

Kto rozliczy Facebooka

Według PO, PSL i Konfederacji skargi na usunięcie treści przez Facebooka i inne serwisy społecznościowe powinny rozpatrywać sądy. Platforma zastrzega, że nie powinien to być jednak „pretekst do wprowadzenia arbitralnej kontroli politycznej nad swobodą wypowiedzi w internecie”, i proponuje rozważyć maksymalny czas na podjęcie decyzji przez sąd. Konfederacja chce zaś rozstrzygnięć w ciągu 24 godzin.

Nowa Lewica podkreśla, że internauci powinni móc dochodzić swoich praw we własnym kraju. – Gdybyśmy mogli pozywać Facebooka jedynie za granicą, możliwość ochrony naszych praw miałaby charakter czysto teoretyczny, między innymi ze względu na koszty, barierę językową czy nieznany system prawny – argumentuje Joanna Scheuring-Wielgus.

PiS także to pytanie DGP pozostawił bez odpowiedzi. O podejściu partii rządzącej do tej kwestii może świadczyć to, że Polska nie powołała jeszcze koordynatora ds. usług cyfrowych, więc choć platformy od końca sierpnia podlegają surowszym przepisom, nie mamy się komu poskarżyć w razie ich nieprzestrzegania. Zgodnie z unijnym aktem o usługach cyfrowych koordynatora trzeba wyznaczyć do 17 lutego 2024 r.

„Obecnie nie wyobrażamy sobie, że mogłaby to być Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji w obecnym składzie i formule jej wybierania” – ocenia PL 2050, dodając, że „Urząd Komunikacji Elektronicznej jest z kolei nadzorowany przez rząd, a jego prezes jest wybierany przez większość sejmową”. Dlatego partia uważa, że należy rozważyć powołanie do tych zadań „nowego podmiotu wybieranego w jak najszerszej formule”, którego członkami mogliby być fachowcy niezwiązani z polityką. ©℗