Sytuacja pogodowa jest głównym podejrzanym, jeśli chodzi katastrofę samolotu w Chrcynnie. Jednak konkretne przyczyny ustali Państwowa Komisji Badania Wypadków Lotniczych – powiedział PAP ekspert lotniczy Grzegorz Brychczyński.

Specjalista od lotnictwa podkreślił, że na każdy wypadek lotniczy składa się kilka czynników. "Zawsze są rozpatrywane trzy elementy: pilot, maszyna, pogoda, które są badane nie pod kątem, kto ponosi winę, ale dlaczego tak się stało" - zaznaczył Brychczyński.

Według niego pilot, który leciał Cessną, był z całą pewnością bardzo doświadczony. "Poza tym miał na prawym fotelu także lotnika, choć na razie nie wiadomo, czy to był lotnik z pełnymi kwalifikacjami lotniczymi, czy miał uprawnienia na właśnie ten typ samolotu" – powiedział Brychczyński. Nie wiadomo także na ten moment, jaki charakter miał wykonywany lot, czy był to lot szkoleniowy czy egzaminacyjny" - dodał.

Ekspert jest przekonany, że pilot maszyny wykonał tego dnia już kilka lotów i miał świadomość, jaka jest sytuacja pogodowa. "To było w czynnej strefie spadochronowej, a wczoraj pogoda była dość chwiejna, przechodziły fronty burzowe, w związku z tym występowały silne turbulencje, wiatr, który zrywa się bardzo z różnych kierunków" – zaznaczył.

Przypomniał, że każdy pilot otrzymuje informację o warunkach pogodowych, jakie panują na lotnisku i sam decyduje o tym, czy lądować czy nie. "Na każdym lotnisku jest tzw. rękaw pogodowy, który pokazuje kierunek i siłę wiatru, w języku lotniczym to się nazywa skarpeta. Układ zwisającego końca tego rękawa mówi, jaka jest siła wiatru i wtedy pilot podejmuje decyzję o lądowaniu z tego czy innego kierunku" – powiedział.

Ekspert zauważył, że lądowisko w Chrcynnie to bardzo duży obszar łąki i można tam lądować właściwie z każdego kierunku geograficznego. "Niezrozumiałym dla mnie jest to, że pilot który prawdopodobnie tego dnia wykonał kilka lotów, znalazł się w tak krytycznej sytuacji" - powiedział Brychczyński. Zaznaczył, że lądowanie jest najtrudniejszym elementem w całej technice pilotażu. Składa się z trzech elementów: podejście, czyli dość strome zniżanie się; wyrównanie, czyli utrzymanie w pozycji równoległej do powierzchni pasa trawiastego czy betonowego i tzw. wytrzymanie, czyli etap, w którym występuje krytyczny moment, w którym jest najmniejsza prędkość.

"Oczywiście pilot jest szkolony do tego, by na tej minimalnej prędkości utrzymać maszynę w stanie pełnej sterowności, ma też do tego odpowiednie urządzenia, które wspomagają siłę nośną na tej minimalnej prędkości, ale jeżeli przychodzi tzw. bąbel termiczny, który się odrywa od ziemi, a wczoraj były takie warunki: wysoka temperatura, silne wiatry z różnych kierunków, to w tym momencie jest bezradny" – zauważył Brychczyński.

W jego ocenie, w przypadku poniedziałkowej katastrofy doszło do takiej sytuacji w ostatniej fazie lądowania. "Jest zatem wiele czynników, które mogły przyczynić się do katastrofy, ale najbardziej podejrzanym w tej sytuacji jest pogoda, jest bąbel termiczny, silny wiatr, który zmienił gwałtownie kierunek" – podkreślił ekspert.

"Widzimy czasem na różnych filmach, szczególnie z obszarów Ameryki czy Afryki, takie wypadki, gdzie małe samoloty są przerzucane jak zabawki, jak papierowe modele, o kilkanaście metrów, jeśli takie warunki termiczne panują, że nagle powstaje taki szkwał, który potrafi taką maszynę rzucać w nieokreślonym kierunku" – wskazał ekspert.

Podkreślił, że Państwowa Komisja Badania Wypadków Lotniczych zbada teraz, na podstawie komunikatów pogodowych, jakie panowały warunki w czasie wypadku. Badane będą także dokumenty związane ze stanem zdrowia pilota, ze stanem technicznym samolotu. "Nie podejrzewam jednak, aby z tego mogły wynikać przyczyny katastrofy" – powiedział Brychczyński.

Komisja - zgodnie z międzynarodowymi przepisami - musi w ciągu 30 wydać komunikat o przyczynach zdarzania lotniczego, a dopiero później będzie sporządzony końcowy raport. "Ponieważ to jest samolot amerykański, w proces badania katastrofy muszą zostać włączeni przedstawiciele producenta silnika, jak i producenta samolotu" – zaznaczył ekspert. (PAP)

Autorka: Ilona Pecka

ilp/ apiech/